wtorek, 25 stycznia 2011
Dzień islamu w polskiem posoborowiu
Wprawdzie nikt jeszcze publicznie nie ogłosił przestarzałości Świąt Bożego Narodzenia, ale w styczniu coraz bardziej panoszy się ich ewidentna konkurencja: oktawa tak zwanych "modlitw o jedność chrześcijan". Rozpoczyna ją dzień judaizmu a kończy dzień islamu. Drugi z wymienionych "dni" jest jak na razie wydarzeniem mniejszej rangi, bo póki co judaizm ma w polskim episkopacie więcej fanów, skrycie pragnących zapewne corocznej prolongaty dnia do tygodnia, miesiąca, a może nawet i roku.
Islam w Polsce nabiera dynamizmu. Dzieje się tak z uwagi na wiele czynników, takich jak imigracje niepolskich wyznawców islamu, większa dzietność mahometanów oraz konwersje Polaków. Można szacować na dziś, że muzułmanów tatarskich mamy do 5 000 podczas gdy obcych około 20 000. Trzy spośród pięciu działających meczetów funkcjonują od zaledwie 20 lat, a planuje się budowę następnych, np. w Warszawie. Jeśli na dziś nie mamy z muzułmanami takich kłopotów jak Francja, Niemcy czy Wielka Brytania, to oczywiście nie powinniśmy sami ich współtworzyć. Takie zachowanie to czysta głupota.
Oczywiście problemem nie są polscy Tatarzy, żyjący na terenach Korony i Wielkiego Xięstwa od wieluset lat, zawsze pozostający lojalnymi względem swojej ojczyzny. Ale oni nigdy nie skarżyli się na specjalną nietolerancję Polaków i nie potrzebowali "dni islamu" dla zachowania swojej tożsamości. Niestety, idea "dnia islamu" sugeruje, że religia ta ma jakąś pozytywną wartość zbawczą i może jakkolwiek ubogacać katolicyzm czy mówiąc szerzej, chrześcijaństwo.
Islam chce się przedstawiać jako religia pokoju, tolerancji i dialogu. Prawda o nim jest jednak zupełnie inna i można to łatwo ocenić zapoznając się ze skalą prześladowań wyznawców innych religij w krajach islamskich. W wielu spośród nich zakazane jest nawet prywatne sprawowanie kultu a kodeksy karne przewidują kary aż po główną za głoszenie odmiennej wiary lub odejście od wiary proroka Mahometa. Dodajmy, że większość prześladowanych i mordowanych stanowią chrześcijanie. Czy właściwie o nich pamiętamy ? Czy im pomagamy ?
Dwukrotnie obchodziliśmy już w Polsce Dnie Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Jest to cenna i wartościowa inicjatywa - z pewnością warta wsparcia, niezależnie od tego, że ma istotny aspekt ekumeniczny.
Podkreślę, że Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym stoi w sprzeczności z opisywanym tu Dniem Islamu. Ale to oczywiście tylko detal. Czy bowiem w krajach islamskich obchodzi się w meczetach Dnie Chrześcijaństwa, Dnie Katolicyzmu ? Czy wypuszcza się z tej okazji chrześcijan trzymanych w więzieniach lub choćby zezwala im, w ten jeden dzień w roku, głosić Ewangelię lub chodzić z medalikiem na piersi ?
Jeśli nie, to jaką wartość ma taki dialog międzyreligijny ? Żadną. Jest formą kapitulacji i utwierdzania innowierców w błędzie.
Zastanówmy się jeszcze nad degeneracją posoborowia. Czterdzieści lat temu prowadzono głównie "dialog między chrześcijanami". Jak wiemy, głównym owocem tego dialogu jest Nowa Msza Bugniniego, łącząca elementy nabożeństw kalwińskich i anglikańskich oraz zastępująca katolickie Offertorium Mszy "Przygotowaniem Darów" mającem swe źródła w judaiźmie rabinicznym z IV wieku po Chrystusie.
Jednak błędy Jana Pawła II kumulujące się podczas obu spotkań w Assyżu (AD 1986 i 2002) niejako zobowiązały jego naśladowców do działań bardziej międzyreligijnych. Jednym z nich jest Dzień Islamu. Co będzie dalej ? Dzień voodoo ? A może dzień satanizmu, połączony z występem Nergala i jego Behemotha w warszawskiej archikatedrze pw. św. Jana Chrzciciela ? Skoro koncertował tam scjentolog Chick Corea z zupełnie świeckim programem i pełną aprobatą urzędników kardynała Nycza, to nic nie powinno być traktowane jako niemożliwe.
Szanowny Krusejderze. No niestety porobiło się po Vaticanum II. Jeśli ktoś uważa, że w Islamie jako religii są jakieś pozytywne pierwiastki, to powinno się go odesłać do takowego kraju żeby zobaczył jak to wygląda w praktyce. A przede wszystkim żeby zobaczył jak wyglądają w praktyce relacje Islam-chrześcijaństwo w krajach, w których islamisci są większością. pozdrawiam serdecznie (niesynkretycznie;-))
OdpowiedzUsuńCzcigodny Krusejderze
OdpowiedzUsuńPismo Święte mówi o nadstawianiu drugiego policzka. Ale nigdzie tam nie ma ani słowa o nadstawianiu zupełnie innej części ciała. Chyba że to pokłosie nauczania J.E. księdza arcybiskupa T.W "Filozofa" o potrzebie szczególnej wrażliwości w stosunku do tak zwanych "inaczej".
Pozdrawiam serdecznie.
Stary Niedźwiedź