Wczoraj w miejscowości Cevo (północne Włochy, region Brescia) doszło do tragicznego wypadku: runął 30-metrowy krzyż (?) ustawiony w związku z wizytą Jana Pawła II w 1998 r., zabijając młodego człowieka, który miał nieszczęście znajdować się bezpośrednio pod instalacją. Zmarły mieszkał przy ulicy ... Jana XXIII
Zmówmy Ave Maria za duszę tego nieszczęśnika.
piątek, 25 kwietnia 2014
środa, 16 kwietnia 2014
Abp Henryk Hoser: Kłopoty na własne życzenie
Wydawało się naiwniakom takim jak ja, że jakkolwiek Kościół będzie jeszcze miał problemy z osobą x. Wojciecha Lemańskiego, to konflikt będzie rozgrywał się z dala od jego byłej parafji w Jasienicy k. Wołomina, raczej na łamach "Gazety Wyborczej" czy w telewizjach równie publicznych jak domy.
Tymczasem główną wiadomością mediów w Polsce w Wielką Środę jest to, że arcybiskup Hoser zamknął na cztery spusty wyżej wymieniony kościół parafjalny w Jasienicy. Tego tematu nie będę komentował. Pełna zgoda z opinją sekretarza Rady Nadzorczej spółki Krakchemia SA Kazimierza Sowy pt. "Kościelny samobój".
Jak widzimy, po partactwach x. Wojciecha Lipki (byłego kanclerza kurji warszawsko - praskiej) najwyraźniej przyszła kolej na następne. Wprawdzie awantury z lipca 2013 r. nie skończyły się suspensą, a Kongregacja ds. Duchowieństwa odrzuciła oba rekursy Lemańskiego, to zwycięstwo to nie zostało skonsumowane.
Czytamy bowiem w komunikacie kurjalnym z grudnia 2013:
a równocześnie dowiadujemy się, że:
Panowie, tak się nie robi. Jak można było praktycznie pozostawić rozrabiakę na dawnym terenie ?? Mądrze mówią po wsiach, że kto ma miękkie serce, musi mieć twarde siedzenie. Ponadto, znalazłem w internecie ciekawe informacje:
Nie rozstrzygnę sprawy x. Gryciuka. Ale kojarzę go w necie z filmiku Telewizji Narodowej
Czołowy żydofil w polskim Kościele mieszka u kapłana zakolegowanego z czołowymi polskimi antysemitami i prowokatorami... Czy ktoś to rozumie ?!
Oto błędy ekipy Arcybiskupa Hosera względem xiędza Lemańskiego:
1. Przeniesienie na emeryturę i zgoda na zamieszkanie przezeń poza domem księży emerytów, w dowolnie wybranem miejscu.
2. Zgoda na odprawianie Mszy przez Lemańskiego w Jasienicy.
3. Nieumocowanie następcy x. Lemańskiego, który pozostaje jedynie administratorem parafji.
4. Eskalacja awantury w Wielkim Tygodniu.
Czemu nie wybrano najprostszego rozwiązania, które w Polsce stosuje się względem duchownych, z którymi są problemy? Czemu nie wysłano ks. Lemańskiego na misje, na wyjazd zagraniczny? Gdziekolwiek na tyle daleko, że nie mógłby mieć stałego, osobistego kontaktu z byłą parafją w Jasienicy?
Tymczasem główną wiadomością mediów w Polsce w Wielką Środę jest to, że arcybiskup Hoser zamknął na cztery spusty wyżej wymieniony kościół parafjalny w Jasienicy. Tego tematu nie będę komentował. Pełna zgoda z opinją sekretarza Rady Nadzorczej spółki Krakchemia SA Kazimierza Sowy pt. "Kościelny samobój".
Jak widzimy, po partactwach x. Wojciecha Lipki (byłego kanclerza kurji warszawsko - praskiej) najwyraźniej przyszła kolej na następne. Wprawdzie awantury z lipca 2013 r. nie skończyły się suspensą, a Kongregacja ds. Duchowieństwa odrzuciła oba rekursy Lemańskiego, to zwycięstwo to nie zostało skonsumowane.
Czytamy bowiem w komunikacie kurjalnym z grudnia 2013:
Usunięty proboszcz zgodnie z kan. 1747 KPK nie ma prawa wykonywać żadnych funkcji proboszczowskich, ani zamieszkiwać i przebywać na plebanii.
a równocześnie dowiadujemy się, że:
Do tej pory ksiądz Lemański mógł w parafii w Jasienicy odprawiać jedną mszę w tygodniu. Jego zwolennicy co niedziela stawiali się na nabożeństwo o 8 rano. Pod koniec ubiegłego roku abp Henryk Hoser, pozbawiając Lemańskiego parafii w Jasienicy, chciał wysłać go do Domu Księży Emerytów. Ten nie wyraził na to zgody i znalazł schronienie u zaprzyjaźnionego księdza w Tłuszczu, miejscowości położonej blisko Jasienicy.
Panowie, tak się nie robi. Jak można było praktycznie pozostawić rozrabiakę na dawnym terenie ?? Mądrze mówią po wsiach, że kto ma miękkie serce, musi mieć twarde siedzenie. Ponadto, znalazłem w internecie ciekawe informacje:
Ksiądz poinformował, że zamieszka obecnie u emerytowanego duchownego, księdza Jana. Jak wynika z ustaleń portalu wPolityce.pl, chodzi o księdza Jana Gryciuka, emerytowanego duchownego, który kilkanaście lat temu również stracił parafię w Dekanacie Tłuszcz. Ks. Gryciuk wcześniej, podobnie jak ks. Lemański, popadł w konflikt ze swoim biskupem. Z naszych informacji wynika, że spór dotyczył zachowania ówczesnego proboszcza oraz jego przywiązania do dóbr materialnych. Duchowny w parafii był oskarżany o życie ponad stan.
Nie rozstrzygnę sprawy x. Gryciuka. Ale kojarzę go w necie z filmiku Telewizji Narodowej
Czołowy żydofil w polskim Kościele mieszka u kapłana zakolegowanego z czołowymi polskimi antysemitami i prowokatorami... Czy ktoś to rozumie ?!
Oto błędy ekipy Arcybiskupa Hosera względem xiędza Lemańskiego:
1. Przeniesienie na emeryturę i zgoda na zamieszkanie przezeń poza domem księży emerytów, w dowolnie wybranem miejscu.
2. Zgoda na odprawianie Mszy przez Lemańskiego w Jasienicy.
3. Nieumocowanie następcy x. Lemańskiego, który pozostaje jedynie administratorem parafji.
4. Eskalacja awantury w Wielkim Tygodniu.
Czemu nie wybrano najprostszego rozwiązania, które w Polsce stosuje się względem duchownych, z którymi są problemy? Czemu nie wysłano ks. Lemańskiego na misje, na wyjazd zagraniczny? Gdziekolwiek na tyle daleko, że nie mógłby mieć stałego, osobistego kontaktu z byłą parafją w Jasienicy?
wtorek, 1 kwietnia 2014
Prima aprilis czyli Dzień Głupców
Dotychczas Wasz "Młot na Posoborowie" zawsze na tydzień przed Pierwszym Kwietnia zaczynał obmyślać okolicznościowy żart. Różnej jakości kawały zdarzało mi się umieszczać na blogu w roku Pańskim 2011, 2012 i 2013. Ale AD 2014 swego dowcipu nie napiszę, bo konkurencja jest za silna. Lepiej wyjdę wizerunkowo, jak zamieszczę czyjś pyszny greps i oddam honor Autorowi, niż miałbym silić się na co najwyżej drugoligowe facecje.
Tegorocznymi królami Dnia Głupców są członkowie Opolskiego Środowiska Tradycji Łacińskiej, którzy obaj zjawili się w radiu diecezjalnym i sprzedali księżulowi zupełnie nieprawdopodobne opowieści o Mszy trydenckiej, o Arcybiskupie Lefebvrze i tym podobnych zagadnieniach. Byli znakomicie przygotowani do dyskusji, bez cienia uśmiechu w głosie recytowali z pamięci całe akapity z dzieł biskupa Pawłowicza "Lefebvre i lefebryści. Schizma u schyłku XX wieku", księdza Grzechowiaka "Ruch Arcybiskupa Lefebvre'a - ku rozłamowi w Kościele posoborowym" i pomniejszych proroków związanych z kwartalnikiem "Christianitas".
Co konkretnie powiedzieli ?
Że lefebryzm jest dość poważnym problemem dla wszystkich środowisk tradycji, bo lefebvryści uważają w ślad za swoim założycielem, że reformy soborowe i posoborowe poszły za daleko.
Że ludziom starszym Msza trydencka może się źle kojarzyć, bo przed Soborem nie była ona w Polsce dobrze odprawiana. Najczęściej celebrowano Mszę cichą, a w jej trakcie wierni śpiewali pieśni lub odmawiali różaniec. Nie było kazania i wierni nie mieli żadnego kontaktu z Najświętszą Ofiarą.
Że współczesne środowiska autentycznych tradycjonalistów zrealizowały w 100 % postulaty przedsoborowego ruchu liturgicznego, a więc na przykład Jerzego Turowicza. Stąd wniosek, że Msza trydencka powinna być celebrowana w małych grupach, bo ośrodki takie zadbają o odpowiedni poziom liturgii.
Że Msza trydencka źle rozwija się w środowiskach oazowych, bo znają one dobrze Nową Mszę i potrafią odczytywać jej bogactwo.
Dali sobie radę nawet, gdy prowadzący kapłan zapytał, czy wyobrażają sobie istnienie w Kościele obrządku zielonoświątkowego. Odpowiedzieli pytaniem: "kto się spodziewał w chwili śmierci Piusa XII, że dwadzieścia lat później Polak zostanie papieżem?"
Nie zaprotestowali słowem, gdy uczestnicząca w audycji asystentka medialna kurii opolskiej oznajmiła, że Msza przed Soborem trydenckim wyglądała zupełnie inaczej, więc kolejne zmiany nie powinny nas dziwić.
ZUCHY !! Komu mało mojej relacji, może sam odsłuchać skecz z udziałem opolskich kawalarzy. Zachęcam, pośmiejcie się z nich i Wy :-)
p.s. Panie Janie i Panie Jacku, gdy następnym razem będziecie mieć wieczorek autorski, to koniecznie dopowiedzcie, że odprawiając Mszę w starym rycie ksiądz zginał się przed ołtarzem, jakby go jelita bolały. Niech ludzie wiedzą jak było!
Tegorocznymi królami Dnia Głupców są członkowie Opolskiego Środowiska Tradycji Łacińskiej, którzy obaj zjawili się w radiu diecezjalnym i sprzedali księżulowi zupełnie nieprawdopodobne opowieści o Mszy trydenckiej, o Arcybiskupie Lefebvrze i tym podobnych zagadnieniach. Byli znakomicie przygotowani do dyskusji, bez cienia uśmiechu w głosie recytowali z pamięci całe akapity z dzieł biskupa Pawłowicza "Lefebvre i lefebryści. Schizma u schyłku XX wieku", księdza Grzechowiaka "Ruch Arcybiskupa Lefebvre'a - ku rozłamowi w Kościele posoborowym" i pomniejszych proroków związanych z kwartalnikiem "Christianitas".
Co konkretnie powiedzieli ?
Że lefebryzm jest dość poważnym problemem dla wszystkich środowisk tradycji, bo lefebvryści uważają w ślad za swoim założycielem, że reformy soborowe i posoborowe poszły za daleko.
Że ludziom starszym Msza trydencka może się źle kojarzyć, bo przed Soborem nie była ona w Polsce dobrze odprawiana. Najczęściej celebrowano Mszę cichą, a w jej trakcie wierni śpiewali pieśni lub odmawiali różaniec. Nie było kazania i wierni nie mieli żadnego kontaktu z Najświętszą Ofiarą.
Że współczesne środowiska autentycznych tradycjonalistów zrealizowały w 100 % postulaty przedsoborowego ruchu liturgicznego, a więc na przykład Jerzego Turowicza. Stąd wniosek, że Msza trydencka powinna być celebrowana w małych grupach, bo ośrodki takie zadbają o odpowiedni poziom liturgii.
Że Msza trydencka źle rozwija się w środowiskach oazowych, bo znają one dobrze Nową Mszę i potrafią odczytywać jej bogactwo.
Dali sobie radę nawet, gdy prowadzący kapłan zapytał, czy wyobrażają sobie istnienie w Kościele obrządku zielonoświątkowego. Odpowiedzieli pytaniem: "kto się spodziewał w chwili śmierci Piusa XII, że dwadzieścia lat później Polak zostanie papieżem?"
Nie zaprotestowali słowem, gdy uczestnicząca w audycji asystentka medialna kurii opolskiej oznajmiła, że Msza przed Soborem trydenckim wyglądała zupełnie inaczej, więc kolejne zmiany nie powinny nas dziwić.
ZUCHY !! Komu mało mojej relacji, może sam odsłuchać skecz z udziałem opolskich kawalarzy. Zachęcam, pośmiejcie się z nich i Wy :-)
p.s. Panie Janie i Panie Jacku, gdy następnym razem będziecie mieć wieczorek autorski, to koniecznie dopowiedzcie, że odprawiając Mszę w starym rycie ksiądz zginał się przed ołtarzem, jakby go jelita bolały. Niech ludzie wiedzą jak było!