poniedziałek, 24 czerwca 2013

Allelujki od św. Florjana

Z uwagi na intensywne opady deszczu w niedzielne popołudnie nie dotarłem na Mszę do Zielonki . Oznaczało to bliskie spotkanie trzeciego stopnia z NOMem w godzinach późniejszych. Na chybił trafił wybraliśmy z Żoną NOM o 20tej w praskiej katedrze pw. św. Florjana. Jak się okazało, był to NOM studencki, składający się z bardzo sensownego celebransa i zupełnie doń niedopasowanego chóru młodzieżowego. Oprawcy liturgiczni dawali czadu przez całą godzinę, a to improwizując nad akordami "Nothing Else Matters" Metalliki podczas Kyrie, a to fundując nam jakieś nowe słowa do Gloria, stanowiące wariację nad wersją klasyczną. Ale clou ich koncertu stanowiła pieśń eucharystyczna - "Hallelujah" Leonarda Cohena

Wykon pieśni miał formułę musicalową. Co do formy, nie było najgorzej. Tyle, że treść tej piosenki w oryginale nie jest jakoś szczególnie chrześcijańska

Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah


Your faith was strong but you needed proof
You saw her bathing on the roof
Her beauty in the moonlight overthrew you
She tied you to a kitchen chair
She broke your throne, and she cut your hair
And from your lips she drew the Hallelujah


Hallelujah, Hallelujah
Hallelujah, Hallelujah

a zatem zaśpiewanie jej niezbyt czytelnie po angielsku mogło przynajmniej zastanowić zgromadzonych. Czy poleciał ten tekst? Raczej nie. Jest wysoce prawdopodobne, że wykonano cóś w sakrolyngłydżu z innym tekstem. Ktoś, kto zmienia treść Gloria in excelsis Deo nie powinien mieć przywiązania do jakiegoś szczególnego tekstu, zwłaszcza, że cohenowska "Hallelujah" bywa często modyfikowana.

Mam wszakoż nadzieję, że florjanowi oprawcy liturgiczni nie śpiewają jak leci wszystkiego, co na "alleluję" w tytule. Postaram się tego nie sprawdzać na własne uszy, ale nie zdziwcie się, jak usłyszycie od nich ten szlagier stadionowy



niekoniecznie na NOMie dziękczynnym za zwycięstwa Legii Warszawa.

7 komentarzy:

  1. Dziwię się trochę, że pozostał Pan na Mszy. Ja, jeśli trafię na coś takiego, wychodzę. Obowiązkiem niedzielnym jest uczestniczenie w katolickiej Mszy, a nie w parodii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy warszawska dyrekcja okręgowa ZAiKS wie o tych wykonaniach utworów, podlegających ochronie z zakresu praw autorskich?
    Jeśli nie, to warszawiacy (nie tylko z Pragi) mogliby zapytać o to:
    http://zaiks.org.pl/294,189,dyrekcje_okregowe

    OdpowiedzUsuń
  3. To może niech zaśpiewają chór pielgrzymów z Tannhäusera? Alleluja tam występuje, a jakby ładnie wykonali, to byłoby chociaż z tego trochę radości ;)
    pozdrawiam
    Teresa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Krusejderze,
    Z ciekawości - czemu nie chodzicie z Żoną na Garncarską?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Zielonki mam ponad 2 razy bliżej niż do przeoratu piusowcow ;) Pozdrowienia

      Usuń
  5. Msze protestanckie są dla protestantów, opusdeistów i wszelkiej maści przebierańców. Ale Pan... co Pan tam robił?
    Jezeli nawet pomylił Pan klub disco z posoborową katedrą, o co nietrudno, rozumiem, to o takich rzeczach nie mówi się nawet księdzu na spowiedzi! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opus Dei prosze do tych szopek nie mieszac. Powstalo w czasach przed choro soborem:)

    OdpowiedzUsuń