niedziela, 23 listopada 2014

Koniec roku (kościelnego)

Mamy dziś ostatnią niedzielę roku kościelnego. Warto więc zwrócić uwagę na kilka statystyk i zjawisk. Patrząc na suche dane sprawy nie wyglądają najlepiej: AD 2014 w Polsce jest 28 kościołów i kaplic z regularnie odprawianą coniedzielną Mszą trydencką. Dokładnie tyle samo co rok temu. W około 50 miejscach stara Msza jest celebrowana regularnie, lecz nie w każdą niedzielę. Mamy więc w praktyce "(d)efekt Franciszka": przez sześć lat dynamicznie rosło, by stanąć.



Teoretycznie przez resztę tekstu mógłbym już spokojnie i do woli narzekać na złych biskupów, leniwych kapłanów, zawiedzionych i naiwnych "tradsów" i oczywiście na antypatycznego pana w niechlujnym białym kitlu i czarnych butach.

Ale statystyki to niepełna prawda o świecie. Nie wszystko da się ująć we wskaźnik. Tudzież: oficjalne, dostępne mierniki często reagują po dłuższym czasie, uzewnętrzniając rozwijającą się tendencję. Na pohybel czczemu malkontenctwu! Dostrzeżmy, że nasza szklanka jest wciąż przynajmniej do połowy pełna.

Panie i Panowie, z polskim tradycjonalizmem katolickim nie jest źle. Z roku na rok mamy coraz więcej "prymicyj trydenckich", czyli sytuacyj, w których neoprezbiter decyduje się, by tuż po święceniach rozpocząć odprawianie Mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Kapłani ci rozpoczynają posługę duszpasterską w naszych parafiach i od razu mają okazję, by wykazać się, wdrażać w życie postulaty "nowego ruchu liturgicznego". Czy z niej skorzystają, zależy także od nas! W mojej diecezji, warszawsko - praskiej, doświadczamy większego zainteresowania Tradycją katolicką ze strony prezbiterów i kleryków niż zwykłych, świeckich wiernych.

Budzą się zakony, w tem także ten najbardziej chyba zasłużony w historii Kościoła - dominikanie. Ale największy optymizm i radość budzi impreza Ars Celebrandi, której pierwsza edycja odbyła się na przełomie sierpnia i września w klasztorze w Licheniu. Kilkudziesięciu kapłanów oraz stu świeckich, dwa tygodnie pełnej obecności różnych odmian klasycznego rytu rzymskiego w nowem, lecz pięknem miejscu kultu. W ilu krajach świata mogłaby odbyć się podobna tradikonferencja zorganizowana z podobnym rozmachem?! Są już zapowiedzi odnoszące się do przyszłorocznej edycji Ars Celebrandi, które zostały uzgodnione z Księdzem Kustoszem licheńskiego sanktuarium. Dojdzie ona do skutku, o ile Ktoś Zatroskany Pelagjanizmem nie wskaże ojcom marjanom komisarza posoborowego w osobie x. Adama Bonieckiego lub jego medialnego kamrata i imiennika, Adama Nergala Darskiego.

Siłą polskiego tradycyjnego katolicyzmu coraz bardziej jest jego decentralizacja. Tracą na znaczeniu dotychczasowi, nieco zużyci liderzy, a zawodowi działacze znani z wielu "czcigodnych" duszpasterstw i środowisk robią dobrą minę do złej gry. Pojawiają się w ich miejsce nowi ludzie, sprawniejsi, lepiej zorganizowani i faktycznie zorientowani na pracę. Co najważniejsze, wreszcie swoje miejsca środowiskowych liderów zajmują kapłani. Tak powinno być w Kościele hierarchicznym!

Do tych zmian nie można podchodzić bezkrytycznie, bowiem rodzi się również zagrożenie zanieczyszczenia tradycyjnego katolicyzmu np. niezatwierdzonymi przez Kościół prywatnymi objawieniami (np. kiersztynowska Intronizacja Jezusa Króla Polski). Nadreprezentowani są również niemądrzy radykałowie, ale na szczęście specjalnego poklasku nie dostają. Wszystko to pozwala nam patrzeć ze skromnym optymizmem na rozwój wydarzeń w Polsce. Wprawdzie postępuje laicyzacja kraju i degeneracja mainstreamowego Kościoła, ale równocześnie my systematycznie budujemy nasze szańce. I nie odbywa się to na zasadzie: "im gorzej tam, tym lepiej tu".

Bogu dzięki za Summorum Pontificum, dzieło życia naszego drogiego Papieża Seniora Benedykta XVI! Niewątpliwie pozostaje on najważniejszym, choć milczącym, ziemskim protektorem tradycyjnej liturgii katolickiej. Paradoksalnie dobrą robotę dla Tradycji w Polsce robi też Franciszek. Być może jego styl papieżowania znajduje zwolenników wśród katolików w Trzecim Świecie, lecz tu, w ojczyźnie abp. gen. Sławoja Leszka Głódzia, gardłować mu mogą jedynie "ruchacze Palikota". W Polsce nawet biskupi zaczynają rozumieć, w jak wielkim kryzysie znalazł się Kościół. Nostalgja za Janem Pawłem II niektórym nie wystarcza.

Stary rok kościelny kończy się w Warszawie dwoma zacnemi konferencjami, z których każda jest przynajmniej współorganizowana przez TFP:

25go listopada na UW „Synodalne trzęsienie ziemi”

26go listopada na UKSW "Ignis Ardens. W 100-lecie śmierci Św. Piusa X"

Walczmy! Na pohybel czczemu malkontenctwu! I oczywiście modernistom też!!

24 komentarze:

  1. Dominikanie? W Krakowie to ostoja modernizmu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Budowanie tradycyjnej (?) tożsamości na nieustającym krytykanctwie i antagonizowaniu coraz bardziej zagubionych wiernych. Mierzi mnie takie wydanie tradycjonalizmu. Nie o takim Kościele czytamy w Nowym Testamencie. Ani krzty miłości w tem pretensjonym i do bólu pełnem groteskowego patosu, tekście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś chyba nie zauważył, że ten wpis krytykancki nie jest.

      Usuń
  3. Szanowny Autorze,
    To śmiała teza, że dominikanie są najbardziej zasłużonym zakonem dla Kościoła. Czy mógłby ją autor jakoś wytłumaczyć?
    Dziękuję ,
    Z Bogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moja osobista opinia, oparta o podziw dla wielkich świętych oraz znakomitych teologów. Ale jeśli ktoś uważa za najwybitniejszy zakon katolicki np. benedyktynów czy franciszkanów, również mógłby tego dowodzić.

      Usuń
  4. Ogromna szkoda, że we wpisie nie została wspomniana największa "impreza" jednocząca środowiska z całej Polski, a mianowicie IX Ogólnopolska Pielgrzymka Wiernych Tradycji Łacińskiej na Jasną Górę Tradiclaromontana 2014. W sobotniej Mszy św. w Bazylice Jasnogórskiej uczestniczyło ponad 500 wiernych, głównie z mniejszych środowisk w Polsce. Frekwencja z wielkich, "renomowanych" środowisk budzi pewien niedosyt. A przecież pokłonić się Królowej to raczej naturalny odruch polskiego katolika. Oby w przyszłym roku było lepiej. To może być prawdziwa manifestacja wiary!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny wynik! Bardzo się cieszę, że wiernych było aż tylu. Za rok, na jubileuszowy, X zjazd postaram się wybrać i ja.

      Pozdrowienia

      Usuń
  5. To kolejne "jaskółki" wiosny jeszcze nie czynią, jednak cieszą i nastrajają dość optymistycznie. Dobrze, że są tacy kapłani jak x. Kneblewski, a także młodsi, prężnie działający jak x. Szewczyk czy x. Gajerski. Mi imponuje ich postawa, a zwłaszcza x. Pawła Korupki o którym słyszałem już wiele dobrego od kilku osób, nawet od wiernych FSSPX. To piękne, że nie oglądając się na szczekające psy, ci kapłani prowadzą karawanę dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Mi tesz imponuje ich podstawa,a zwłaszcza x.pr.Adama Romana Knebleskiego z Bydgoszczy .Jest on prawdziwym ,,sługą, a nie panem'' i wielkim miłośnikiem oddaych mu wiernych.

      Usuń
  6. Do poprawki: jako że "konferencja" jest rodzaju żeńskiego, powinno być: "DWIEMA zacnemi konferencjami".

    Pozdrowienia,
    Zbigniew Mielewczyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Pan rację! Za rzadko używam stylizacji, przez co trudniej mi jej poprawnie używać.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Garść uwag, które zamieściłem dziś na FB (pod łączem do tego wpisu):

    1. Obawiam się, że Pan za słabo zna nastawienie lubelskich Dominikanów wobec liturgii dominikańskiej.
    2. Ilu z tych - budzących nadzieję (oby zasadnie) - kapłanów młodszych wiekiem jest rzeczywiście przekonanych o szczególnej wartości liturgii tradycyjnej, a ilu chce "sobie coś wpisać do CV"?
    3. Księża w FSSPX (poza "importowanymi", zwłaszcza w ostatnich latach) są wyświęcani w rycie tradycyjnym, zaś "budądzy nadzieję" w rycie Pawła VI, co do którego ważności podniesiono poważne zarzuty teologiczne.
    4. Czy chociaż jeden kleryk w Polsce otwarcie poprosił o dymissoria (od biskupa miejsca lub od przełożonego w zgromadzeniu), by mógł zostać wyświęcony przez biskupa z ciągłością sukcesji w tradycyjnym rycie święceń (najlepiej jeszcze z prośbą o wyświęcenie go "po staremu")?
    5. Ilu księży sprawujących Msze Święte tradycyjnie (trydenckie lub dominikańskie) udziela Komunii Świętej wyłącznie z Hostii konsekrowanych na danej Świętej Liturgii, a ilu zazwyczaj idzie po puszkę (zostawioną po "Niby Odprawiamy Mszę")?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "5. Ilu księży sprawujących Msze Święte tradycyjnie (trydenckie lub dominikańskie) udziela Komunii Świętej wyłącznie z Hostii konsekrowanych na danej Świętej Liturgii, a ilu zazwyczaj idzie po puszkę (zostawioną po "Niby Odprawiamy Mszę")?"
      A co w tym złego wyjąć puszke i udzielić z niej Komunii Świętej wiernym? Mam rozumieć, że ksiadz ma liczyć przed Mszą Świętą ilość dusz? A jak ktoś nie przystąpi do Komunii Świętej i kilka Hostii zostanie co wtedy? Ma zamieszkać w tabernakulum na stałe?

      Usuń
    2. U podstaw liturgii tradycyjnych, sprawowanych "w pełnej łączności" leży założenie sakramentalnej ważności rytów: tradycyjnych (trydenckiego, dominikańskiego ...) oraz Novus Ordo Missae. Z tego założenia wynika, co oczywiste, możliwość rozdzielania Komunii Świętej z wcześniej zakonsekrowanych Hostii.

      W powyższej wypowiedzi dostrzegam niechęć do zostawiania po Mszy Świętej tradycyjnej Hostii w tabernakulum "posoborowym". Jak takie zastrzeżenie pogodzić z "pełną łącznością"?

      Skoro Papieże (i to sprzed Vaticanum II) zachęcali do udzielania wiernym Komunii Świętej z Hostii zakonsekrowanych podczas "bieżącej" Mszy Świętej, to rozpowszechnienie podczas "Tridentin" komunikowania z Hostii wcześniej zakonsekrowanych oznacza, że podczas NOM może być większa szansa na przyjęcie Komunii Świętej z "bieżącej" liturgii.

      Wyżej przedstawiłem jedynie część aspektów sytuacji - pomijając warianty mocne (potencjalnie kontrowersyjne).

      Usuń
  8. "3. Księża w FSSPX (poza "importowanymi", zwłaszcza w ostatnich latach) są wyświęcani w rycie tradycyjnym, zaś "budądzy nadzieję" w rycie Pawła VI, co do którego ważności podniesiono poważne zarzuty teologiczne."
    co tu robi sedewakantysta? To jest forum katolickie czy schizmatyków? Japolan "ustosunkowany" tu i ówdzie jątrzy nadal. Weź się panie magistrze za swoją dziedzinę wiedzy i nie mieszaj nam w Lublinie wśród wiernych bo wstyd przynosisz i nic więcej. Lublinianin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę się opamiętać!
      Jakże łatwo jest robić uszczypliwości anonimowo; na szczęście - jeśli się chce - to można legalnie zidentyfikować agresora, który próbuje kryć się za anonimowością.

      Swego czasu sam byłem zaskoczony (prywatnie wypowiadanymi) słowami wiernych (post)indultowych - słowa te dotyczyły ważności "święceń posoborowych". Odnosiłem wrażenie, że część tych wątpliwości była dalej idąca od tez części sedewakantystów (wśród których da się zauważyć różne opinie).

      Powyższa anonimowa wypowiedź ma cechy często spotykane w Lublinie. Dla mnie szczególnie charakterystycznym przykładem takiej lubelskości jest człowiek, który: wpierw parę razy brał mnie na spytki co do spraw "od Sasa do Lasa", później zakrywał na mój widok swą twarz na przystanku autobusowym (przy Sikorskiego), następnie próbował (bezskutecznie) wciągnąć mnie w rozmowę, a jeszcze później szedł do cerkwii prawosławnej (tuż przed niedzielną tradycyjną Mszą Świętą); chodzi o kogoś kojarzonego z liturgią tradycyjną.

      Taki jest ten Lublin.

      Usuń
  9. "Teoretycznie przez resztę tekstu mógłbym już spokojnie i do woli narzekać na złych biskupów, leniwych kapłanów, zawiedzionych i naiwnych "tradsów" i oczywiście na antypatycznego pana w niechlujnym białym kitlu i czarnych butach."

    W czym problem?"Antypatyczny pan" nie lubi czerwonych butów?Można spokojnie tego "antypatycznego pana"rozjechać.Przykładowo ja się nie obrażę na "tradycjonalistę".
    Pozdrawiam życzliwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, tu jest już 10 wpisów rozjeżdzających antypatycznego pana w czarnych butach ortopedycznych. I to bynajmniej nie z uwagi na kolor obuwia.

      Pozdrowienia

      Usuń
    2. Przed Soborem Watykańskim II jak się na takich szefów kościoła katolickiego mówiło,jeżeli to nie tajemnica?
      Przykładowo taki "antypatyczny pan" Aleksander VI miał ponoć ładne buty.
      Pozdrawiam życzliwie.

      Usuń
    3. Jak jesteśmy przy szóstkach, to ewidentnie mniej szkód Kościołowi wyrządził Aleksander niż Paweł. Natomiast J.Ś. Aleksandrowi VI tzw "gębę" dorobili opluwacze Kościoła Świętego wywodzący się od potwora wszech-czasów M. Lutra.

      Usuń
    4. Nie będę dochodził kto mu tę "gębę"dorobił bo nigdy z historii orłem nie byłem.A że zapomniałem dopisać uwagę co do "niechlujnego białego kitla" to korzystając z okazji.Ten Aleksander VI tzw,"tradycjonalistom" powinien pasić co do stroju.Tu chyba Luter mu nie nabruździł?
      Pozdrawiam życzliwie.
      Ps.
      Jeżeli można.Kto to ten szkodnik Paweł?Apostoł Paweł może?

      Usuń
  10. Mnie też się wydaje że idzie ku lepszemu, ale cały ruch tradycjonalistyczny jest bardzo wątły. W Krakowie mamy trzy Msze w niedzielę, i do tego po dwie w tygodniu, ale zajmuje się tym tylko dwóch księży FSSP. W parafiach cisza i nic nie zapowiada żeby się to zmieniło. (o sytuacji FSSPX i sedewakantystów nie wspominam bo jej nie znam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 msze w niedziele i 10-12 w tygodniu (gdzie przychodzi rano od 0 do 10 osób, a wieczorem 5-20) to i tak ogromny luksus, patrząc np. na takie Pomorze, gdzie w Koszalinie jest tylko jedna katolicka msza na miesiąc. Tylko dwóch xięży FSSP? To i tak dużo, patrząc na resztę Polski. Zresztą w Krakowie i tak jest więcej xięży znających NFRR, np. xsiądz Nawrot odprawia mszę w "meczecie" św. Jana Pawła II zazwyczaj w 1 sobotę miesiąca (publiczne, nie prywatne); xsiądz Jochemczyk rzadziej i nieregularnie, ale odprawia u Karmelitów dla ONR (gdy mają jakieś rocznice, lub wydarzenia itp.). Moim zdaniem przyczyną "wątłości" ruchu tradycyjnego jest ogólna cenzura, przemilczanie NFRR przez tzw. Kościelny mainstream, szczególnie po wyborze "antypatycznego pana w białym kitlu i czarnych butach". Każdy również na pewno słyszał o nagonce na "ruch lasandrystyczny" itd.

      Usuń
    2. W Koszalinie są już msze w pierwszą, trzecią i ostatnią niedzielę miesiące. W drugą niedzielę msza jest kilka kilometrów od Koszalina. Do tego każdy wtorek i sporadycznie jakieś inne dni. Problemem jest to, że te Msze odbywają się w trzech różnych kościołach (czasem jeszcze w kaplicy przy jednym z kościołów).

      Usuń