poniedziałek, 20 lutego 2012

"Krzyż. In hoc signo vinces!" - wywiad rzeka z x. Stanisławem Małkowskim, czyli błędy nt. Intronizacji

Napisanie niniejszego tekstu jest dla mnie szczególnie trudne. Odkąd pamiętam, niezwykle cenię Xiędza Stanisława. Nie zmieni tego faktu istotnie różna ocena aktualnej sytuacji politycznej w Polsce ani rysujące się coraz mocniej różnice teologiczne. Ufam, iż należy zwracać uwagę na nieścisłości i błędy pojawiające się u x. Małkowskiego właśnie dlatego, że jest on jedną z ostatnich osób w Polsce, które mogą aspirować do miana autorytetu. Amicus Plato, sed magis amica veritas.


Zacznę od oceny poziomu edytorskiego książki. O ile funkcjonarjuszom bezpieki, którzy nagrywali x. Małkowskiego w latach 80-tych XX wieku, zależało zapewne na maksymalnej wierności przekazu, to redaktorzy Tomasz Sommer i Rafał Pazio powinni zadbać o czytelność i poprawność stylistyczną tekstu. Tak jednak niestety nie jest: odniosłem wrażenie, że czytam roboczą wersję stenogramu, tekst zasadniczo nieautoryzowany, pozbawiony wielu koniecznych znaków interpunkcyjnych, z dość słabą korektą ortograficzną. Przykładowo: sojusznik x. Małkowskiego z modlitw na Krakowskiem Przedmieściu to w książce o. Bałęba (a nie: Bałemba), a JE abp Henryk Hoser jest "świętobliwy". Razi również brak wyczucia korektorów co do pisania słowa "kościół" wielką bądź małą literą oraz niekonsekwencja w pisaniu wielką lub małą literą słów takich jak "Msza św." / "Komunia św.". Sporą zaletą książki są natomiast ciekawe i unikalne zdjęcia, pochodzące zazwyczaj z prywatnego archiwum x. Małkowskiego. Wywiad jest podzielony na tematyczne rozdziały. Przeprowadzający wywiad mogliby w wielu wypadkach zadawać bardziej wnikliwe pytania. Nie rozstrzygnę, czy przyczyną była ich niekompetencja co do poruszanych szczegółów, czy też przekonanie, że bohaterem książki jest x. Małkowski, który zapewni podczas „one man show” wystarczająco dużo kontrowersyj. Obiektywnie rzecz biorąc – zapewnia, ale jest to rozmówca na tyle wysokiej klasy, że warto byłoby zmusić go do odrobiny wysiłku intelektualnego. Dość, że panowie Sommer i Pazio wprawdzie nie stoją przed rozmówcą przedsoborowo, na kolanach, jak bracia Karnowscy przed o. Rydzykiem w „Uważam Rze”, ale znajdują się w posoborowym „przykucu” klęczenie zastępującym.

Xiądz Małkowski opowiada w książce o całem swojem życiu, przeszłości i teraźniejszości. Przeszłość to pochodzenie x. Stanisława, jego młodość, droga do kapłaństwa, przyjaźń z x. Popiełuszką, relacje z „opozycją demokratyczną PRLu” oraz kurją. Tę część czyta się świetnie, bo życiorys bohatera opowieści idealnie nadaje się na film sensacyjny. Natomiast współczesność to lustracja duchowieństwa, katastrofa smoleńska i obrona krzyża na Krakowskiem Przedmieściu oraz intronizacja Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Nie będę ukrywał, iż podzielam z grubsza poglądy x. Małkowskiego jedynie co do pierwszej z wymienionych kwestyj. Czas zatem spisywać protokół rozbieżności.

O sprawie „krzyża smoleńskiego” pisałem już na samym początku funkcjonowania bloga i zdania nie zmieniłem: z perspektywy czasu widzimy, jak bardzo ta awantura posłużyła do integracji kanalij palikotowych, zaś naszej stronie sceny politycznej i religijnej nie dała kompletnie nic. „Obrona krzyża” teoretycznie była ruchem oddolnym, ale już choćby przez to miała jedną podstawową wadę: nikt za nią nie odpowiadał, a poszczególne decyzje „podejmowały się same”. Dość, że przynajmniej połowa krążących tam osób musiała być prowokatorami. Nie trzeba być komandorem brytyjskiego MI6 czy SWW, by patrzeć bardzo krytycznie na „biografje” takie jak ta:

Młody człowiek, który przyjechał w kwietniu na kilka dni do Polski z Włoch, gdzie prowadzi przedsiębiorstwo. Został pod Krzyżem. Jest codziennie. Często trzyma podczas Apelu Jasnogórskiego radio. Powiedział, że wróci do Włoch „jak prawda zwycięży”.


Innymi „obrońcami” byli wynajęci bezdomni i bezrobotni oraz „koncern medialny” Telewizji Narodowej, znany chyba wszystkim z serwisu YouTube. Najbardziej optymistyczna interpretacja tych wydarzeń, na jaką mogę się zdobyć, jest następująca: była to skrajnie nieudolna forma wywierania nacisku na władze w celu doprowadzenie do upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej pomnikiem usytuowanym przy Krakowskiem Przedmieściu w Warszawie.

W niemal dwa lata po tragedji zamawiane na 10 dnia każdego miesiąca o 8 rano Msze w warszawskim kościele seminaryjnym w intencji ofiar gromadzą co najwyżej piątą część ludzi, względem liczby uczestników półtora roku wcześniej. Większość spośród nich stanowią dziś posłowie i aktywiści PiSu. Nie istnieje autonomiczny ruch społeczny zainteresowany tą sprawą. To jest porażka całej patriotycznej Polski: najpierw oddaliśmy pole dość nieokreślonym i niepewnym ludziom, a teraz jest owo pole pozostało puste. W praktyce nie istnieje, nie działa medialnie, również stowarzyszenie „Solidarni 2010”; o tem, co tam się stało, można poczytać m.in. na forum portalu Rebelya.pl. Szkoda, że prowadzący wywiad nie zadali tu kilku pogłębionych pytań x. Małkowskiemu. Jego jedna odpowiedź: „nie pytałem [obrońców krzyża], kim są” to zdecydowanie zbyt mało. Zadziwiająca postawa jak na osobę, która przez kilkadziesiąt lat dzień w dzień spotykała najrozmaitszych prowokatorów i powinna być na nich uczulona!

Przejdźmy do intronizacji. Xiądz Małkowski nie kryje, że pozostaje pod wpływem myśli teologicznej głoszonej przez x. Tadeusza Kiersztyna. Jednak w całej książce nie pada ani słowo na temat statusu kanonicznego ww. kapłana. Do 1999 r. był on członkiem zakonu jezuitów i w jego ramach działał na rzecz beatyfikacji Rozalji Celakówny. Wtedy jednak został z zakonu karnie wydalony i odtąd ma status kapłana tułacza: nie znalazł biskupa, który inkardynowałby go do swojej diecezji. Zgodnie z prawem kanonicznem Kiersztyn nie może zatem sprawować Sakramentów świętych ani nauczać w Kościele katolickim. Ponieważ łamie ów zakaz z premedytacją, szafowane przezeń Sakramenty są niegodne (i nieważne – spowiedź), a kapłan podlega automatycznie wymierzonej karze suspensy.

Sam x. Kiersztyn oczywiście przedstawia własną interpretację prawa kanonicznego, świadczącą na jego korzyść. Podmioty powiązane z x. Kiersztynem to „Wspólnota św. Klaudiusza” ze Szczyglic pod Krakowem, Fundacja Serca Jezusa oraz najbardziej zapewne znane Stowarzyszenie Róża. Teoretycznie przedstawiać one mają idee wynikające z prywatnych objawień, jakie w latach 30tych XX wieku miała Rozalja Celakówna, w praktyce promują idee Intronizacji Jezusa Króla Polski wynikającą ze współczesnych prywatnych objawień, które nigdy nie zostały zbadane i autoryzowane przez Kościół katolicki. Jednym z czczonych przez te grupy obrazów jest „Matka Boska Szczyglicka”, która zdaje się błogosławić … lewą ręką.


Kiersztynowa idea intronizacji stoi w opozycji do kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa i intronizacji – poświęcenia się Sercu Jezusowemu. Guru x. Małkowskiego AD 2007 nazywa wszakże doktrynę katolicką „wypaczeniem”:

postać Jezusa Króla jest przysłaniana Jego Sercem, w efekcie sadowiąc na tronie nie Osobę, a tylko jeden z Jej organów, choć godny największego uwielbienia, to jednak nie wyrażający majestatu, wszechwładzy i osobowej godności Boskiego Króla. By zobrazować dramat tej pomyłki, ucieknę się do obrazu zaślubin: Proszę sobie wyobrazić sytuację, że pan młody pragnie zawrzeć związek małżeński nie z osobą, lecz z sercem swej narzeczonej. Czy byłby możliwy taki związek małżeński? Tak samo niemożliwa jest Intronizacja Serca - postawienie Serca w miejsce Osoby Króla.


Godzi się zatem podkreślić, że kontrolowana przez x. Kiersztyna „Fundacja Serca Jezusa” została założona AD 2001, a zatem przez 6 następnych lat, jakie minęły, zanim x. Tadeusz napisał zacytowane powyżej słowa, rozwinęła się u niego dość ostra forma „sercofobji”.

Tymczasem, jak twierdzi p. Maria Patynowska, zajmująca się kwestjami intronizacyjnemi w archidiecezji warszawskiej, sama Rozalja Celakówna w żadnem ze swoich pism nie wspominała ani razu, że Jezus Chrystus ma nosić tytuł „Jezus Król Polski”. Pisała natomiast o Intronizacji Najświętszego Serca Jezusowego:

Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeżeli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić Intronizację Najświętszego Serca Jezusowego we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. Tu i jedynie tu jest ratunek. Które państwa i narody jej nie przyjmą i nie poddadzą się pod panowanie słodkiej miłości Jezusowej, zginą bezpowrotnie z powierzchni ziemi i już nigdy nie powstaną. Zapamiętaj to sobie, dziecko moje, zginą i już nigdy nie powstaną!


Warto też wskazać, że jakkolwiek Rozalja Celakówna, a 250 lat wcześniej św. Małgorzata Maria Alacoque, doświadczały prywatnych objawień związanych z kultem NSPJ, to kult serca Bożego jest w zasadzie kultem Słowa Wcielonego i kultem miłości, jak naucza Pius XII Wielki w encyklice „Haurietis aquas" z 15 maja AD 1956 r. Papież w ww. encyklice w ogóle nie powołuje się na prywatne objawienia, lecz na Pismo święte, Ojców Kościoła i teologów.

W dniu 1 lipca AD 1921 naród polski został poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Szkoda, że zeszłoroczne obchody 90 rocznicy odnowienia tego aktu, w których wzięli udział polscy kardynałowie i biskupi, nie zostały odpowiednio nagłośnione choćby przez katolickie media. A oto sam akt:

Akt Poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu

Panie Jezu, my Naród Polski, przed Tobą na kolana upadamy. Wobec Nieba i ziemi wyznajemy: Tyś jest Bogiem naszym, Tyś Zbawicielem naszym, Tyś Królem naszym! Dziękujemy Ci za wszystkie dobrodziejstwa, jakie wyświadczyłeś Narodowi naszemu, a szczególnie za powołanie nas do Świętej Wiary Katolickiej i za opiekę nad nami w najcięższych nawet chwilach dziejowych. W dniu uroczystym dzisiejszym, wobec Maryi, Świętej Rodzicielki Twojej a naszej serdecznej Matki i Królowej, wobec świętych patronów naszych, całkowicie się oddajemy i poświęcamy Boskiemu Sercu Twojemu, aby na zawsze być ludem Twoim. Zarazem uroczyście przyrzekamy trwać wiernie w świętej wierze katolickiej, bronić Twego Świętego Kościoła, życie nasze osobiste, rodzinne i narodowe kształtować według Twojej Ewangelii! O Najświętsze Serce Jezusa, pokornie Cię prosimy i błagamy, przyjmij nasze poświęcenie się Tobie, otocz nas swoją miłością i opieką i tak nas prowadź przez dzieje, aby z ziemi polskiej po wszystkie czasu rozbrzmiewała cześć i chwała Twoja. Amen.


Mam nadzieję, że pokrótce wyjaśniłem błędy suspendowanego x. Kiersztyna i sekundującego mu x. Małkowskiego, odnosząc je do teologji katolickiej. Niewątpliwem ułatwieniem dla obserwowanego zmasowanego ataku szatana, mamiącego tysiące dobrych katolików fałszywemi objawieniami, jest porzucenie przez Kościół Posoborowy idei państw katolickich rządzonych zgodnie z prawami Ewangelji, zawartej w szczególności w encyklice Quas primas Piusa XI. Społeczne panowanie Chrystusa Króla jest w pełni koherentne z kultem NSPJ. Zaś „cząstkowe” intronizacje Serca Jezusa w poszczególnych rodzinach i społecznościach lokalnych powinny nas przybliżać do wdrożenia idej zawartych w Quas primas w skali całego społeczeństwa.

Należy jeszcze wspomnieć o innej koncepcji godzącej w kult Chrystusa Króla: Xiądz Małkowski bardzo słusznie piętnuje posoborową ideę x. Blachnickiego akcentującego Chrystusa jako Sługę a nie Króla rodzaju ludzkiego. Chrystus może być przedstawiany jedynie jako sługa i wykonawca woli swego Ojca!

Czemu x. Małkowski przylgnął do idej głoszonych przez x. Kiersztyna ? Przyczyną ogólną jest jego stosunek do objawień prywatnych. Na pytanie w tej sprawie Xiądz odpowiada: „Objawienia prywatne to bardzo częste zjawisko. Pojawiają się bardzo liczne głosy z nieba. Niektóre z nich zostały uznane, a inne jeszcze nie.” Dalej z treści rozmowy wynika, że Xiądz znał i cenił osoby mające takie wizje. Uczestniczył m.in. w rozmowach z mistyczką Anną Dąmbską. I wprawdzie nie traktuje objawień jako zagadnień kluczowych dla wiary, to – co dziwne – rozróżnia jedynie wizje prawdziwe i fałszywe. Z tem, że traktuje fałszywe jako nieszkodliwe dla wiary, podczas gdy mogą być one albo złudzeniem albo – co warto podkreślać – mamieniem diabelskiem. Ostatni z wymienionych elementów nie występuje w rozumowaniu zasłużonego kapelana „Solidarności”.

Natomiast jako przyczynę szczegółową wskazałbym inklinacje mesjanistyczne x. Małkowskiego. Wynikają one nie tylko z tradycji literackiej XIX wieku, ale także ze słów, jakie można znaleźć w „Dzienniczku” s. Faustyny Kowalskiej „Polskę szczególnie umiłowałem i jeśli będzie posłuszna Mojej woli, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje”. Traktuje on zatem ideę Intronizacji Jezusa Króla Polski jako spójną z zapisami w „Dzienniczku”: Chrystus zostanie królem i ocali nasz naród. Nie chciałbym pisać i rozwijać tu najbardziej narzucającej się analogji, tj. złudzenia wielu uczniów Jezusa, którzy oczekiwali, że wyzwoli On Naród Wybrany spod okupacji rzymskiej. Ale Nowy Testament jest silnie antynacjonalistyczny i myślę, że lepiej jest zaufać św. Pawłowi, który w liście do Kolosan pisze: nie ma Greka ani Żyda […] lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus. Odniesienia krajowe dodatkowo utrudniają interpretację objawień prywatnych. Przykładowo, zupełnie nie potrafię zinterpretować zdania znanego z objawień fatimskich „W Portugalji zostanie zachowany dogmat wiary”, w kontekście obecnego upadku katolicyzmu w tym kraju, zgodnego ze średnią posoborową.

Chciałbym poświęcić ostatnią myśl kwestjom politycznym. Stanowisko x. Stanisława Małkowskiego jest w tych sprawach niespójne. Bowiem z jednej strony – słusznie – twierdzi on, że główne polskie partje polityczne, PO i PIS, niewiele się różnią w sprawach programowych. Ale z drugiej strony, podczas rozważań nt. intronizacji traktuje on projekt uchwały poselskiej z 2006 r. firmowanej przez Artura Górskiego jako uzgodniony z czołówką Prawa i Sprawiedliwości i przez nią popierany. Krótkowzroczność polityczna porównywalna chyba tylko z ojcem Rydzykiem, który w podobny sposób dostosowuje do swoich sympatyj i interesów stanowisko partji Jarosława Kaczyńskiego względem pełnej ochrony życia nienarodzonych.

Wszystko, co powyżej napisawszy, prowadzi do jednego przykrego wniosku: niezłomny kapelan „Solidarności” w wielu aspektach zatracił celność i trzeźwość oceny bieżącej sytuacji. Wprawdzie słusznie dostrzega rozmaite aspekty zła, ale proponowane przezeń recepty nie muszą być prawidłowe.

14 komentarzy:

  1. Drobne przekłamanie Szanowny Krusejderze: nie o. Bałemba tylko ksiądz Jacek Bałemba SDB.
    Pozdrawiam
    pangloss

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzę powodów, dla których członka zakonu salezjanów miałbym nie tytułować "ojciec". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czcigodny Krusejderze
    Mój znajomy był uczestnikiem liturgii pogrzebowej sprawowanej przez księdza Małkowskiego jeszcze za komuny. Opowiadał że ksiądz stwierdził iż zmarły przynajmniej nie musi juź patrzeć na te komunistyczne łajdactwa w odróżnieniu od przybyłych na uroczystość. Efekt był taki że na wielu twarzach pojawił się uśmiech a złożenie do grobu miało charakter melancholijny bez oznak rozpaczy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacny Stary Niedźwiedziu,
      pogrzeby prowadzone przez x. Małkowskiego na Wólce Węglowej to legenda sama w sobie. Parę razy zdarzyło mu się chować byłych esbeków, którzy go prześladowali za komuny. Rodziny zmarłych były przekonane, że wyznaczenie akurat TEGO księdza do pogrzebu to prowokacja i "szadenfrajda" Panów W Czerni.

      Usuń
  4. Szanowny Krusejderze,

    odnosząc się do zdania: "Ponieważ łamie ów zakaz z premedytacją, szafowane przezeń Sakramenty są niegodne (i nieważne – spowiedź), a kapłan podlega automatycznie wymierzonej karze suspensy" trzeba stwierdzić, że status kanoniczny xiędza Kiersztyna jest co najmniej dwuznaczny. Zgodnie z normami prawa kanonicznego http://www.jezuici.pl/am/arc/kiersztyn.htm nie jest stwierdzeniem nałożenia suspensy lecz zaciągnięcia jej latae sententiae. W takim wypadku istotnie mają zastosowanie normy Can. 1335 "quod si censura latae sententiae non sit declarata, vetitum praeterea suspenditur, quoties fidelis petit sacramentum vel sacramentale vel actum regiminis; id autem petere ex qualibet iusta causa licet." Mimo, iż zgodnie z deklaracją samego x. Kiersztyna "Natomiast, by uratować me kapłaństwo, musiałem uciec się do niezamierzonego zresztą fortelu. (...)" rozmyślnie wykorzystuje on posoborowy brak dyscypliny prawnej http://www.rozalia.krakow.pl/wiadomosci/-news,12.htm, brak suspensy imiennej pozawala domniemywać, że "in iusta causa", co nie oznacza li tylko " in mortis periculo" x. Kiersztyn spowiada ważnie, a sakramentów udziela godnie. Mimo, iż określenie "in iusta causa" odnosi się do obiektywnego stanu rzeczy, to w praktyce określenie, czy przyczyna prośby wiernego jest słuszna, jest subiektywnie określana przez osobę proszącą o posługę, i poza przypadkami złej woli wiernego proszącego o taką posługę, jego ocena jest wiążąca w obliczu prawa kanonicznego. Gwoli ścisłości należy odnotować, że ewentualne przypadki godnego bądź ważnego sprawowania sakramentów, przez x. Kiersztyna są pochodną sytuacji wiernych, którym posługuje, a nie jego samego.

    Moją uwagę na tę nieścisłość zwróciła sprawa ponad dwuletniego zmaganie się Kolegi Dextimusa o odpowiedź na zastosowanie Can. 1335 do jurysdykcji xięży z FSSPX, która to odpowiedź wyraźnie sugeruje, że kanon ten jest jednym wielkim bublem prawnym w obliczu powszechnego braku karności w posoboru.

    Pozdrawiam,

    Jacques

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Jakubie,
      nie jestem w stanie rozstrzygnąć na 100 % statusu kanonicznego x. Kiersztyna, w szczególności, jak doszło do tego, że teraz jest kapłanem tułaczem - dlatego podałem linki do obu wersyj zdarzenia. Grunt, że jest i to mimo tego, że znalazłby jakichś sympatyków dla swojej wersji Intronizacji również pośród biskupów ordynarjuszów. To ogranicza moją przesłankę o działaniu w dobrej wierze tego kapłana.

      Przyznam, że znacznie bardziej ciekawi mnie wątek: "udzielania święceń dla wspólnoty św. Klaudiusza" o czem wspomina x. Tadeusz - co się dzieje się ??

      Ukłony

      Usuń
  5. UWAGA !!
    Z uwagi na dłuższy wyjazd wprowadziłem moderację komentarzy. Przepraszam za ewentualne utrudnienia - "blog w budowie" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Krusejder napisał: "dlatego podałem linki do obu wersyj zdarzenia."

    Do jednej wersji - tej - ks. Kiersztyna jest i mozna przeczytać, natomiast do drugiej strony nie ma, ale to jest to;

    http://www.rozalia.krakow.pl/materialy/KaplanPrzedPlutonem/k15_1.jpg

    OdpowiedzUsuń
  7. Czcigodny Krusejderze
    Co do pomysłu intronizacji Jezusa Chrystusa, mam tu jedno wielkie zastrzeżenie. Takie królestwo jak obecna III RP, najdelikatniej rzecz ujmując, na pewno Monarsze splendoru by nie dodało. Wiem że domysły w sprawie wyroków Bożych są ryzykowne ale obawiam się że On sam do takiego tronu się nie pali bo to byłby jedynie duży powód do wstydu.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      Król swoje królestwo zacznie kształtować na swoją modłę i według swego prawa.
      Chrystus Król wyprowadzi dobro nawet z tak zabagnionej dziedziny jak III PR.

      Andrzej

      Usuń
    2. Status kanoniczny ks Kiersztyna jednoznacznie określił ordynariusz miejsca czyli ks.kard.Dziwisz. Mimo to ks Kiersztyn mydli oczy ludziom paragrafami Kodeksu Kanon.

      Anna

      Usuń
  8. Dla watpiacych w intronizację NSPJ polecam rekolekcje wicepostulatora procesu Rozalii Celakówny o prof Władysława Kubika SJ /3 części/

    http://pl.gloria.tv/?media=255411

    OdpowiedzUsuń
  9. Śp. Ksiądz Tadeusz Kiersztyn uzasadnił i oparł Objawienia Sł. Bożej Rozalii Celakówny na podstawie Pisma świętego, jota po jocie w książce "Ostatnia walka". Czy tak trudno ją przeczytać uważnie ? Czy doprawdy nikt z kapłanów zajętych karierą nie miał czasu, aby ją uważnie przestudiować ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Również polecam "Ostatnią walkę" ks. Kiersztyna. Ps. we Wspólnocie św. Klaudiusza nie ma żadnych święceń - ale to jedna z wielu pomyłek Krusajdera. Tak to jest wypowiadać się na temat, którego się nie ogarnia :)

    OdpowiedzUsuń