poniedziałek, 12 stycznia 2015

Problem z Owsiakiem (i innemi podmiotami non profit w Polsce)

Czytelnicy „Młota” z pewnością nie potrzebowali przypominania, czemu nie należy wspierać projektów firmowanych przez Jerzego Owsiaka. „Jurek” demoralizuje młodzież na tzw. Broodstocku, kłamie, przeklina, obraża – ewidentnie nie jest bohaterem z naszej bajki. Do tej oceny spokojnie dodałbym też niemało zastrzeżeń branżowych, podnoszonych przez polskich artystów rockowych oraz publiczność uczestniczącą w wośpowych imprezach. Mógłbym też wskazać, że zebranie środków przez WOŚP kosztuje krocie, lecz tych kwot (ponoszonych przez samorządy, telewizje, służby porządkowe itd.) nikt nie wykazuje w sprawozdawczości Fundacji. Wreszcie, gromadzone pieniądze są kroplą w morzu potrzeb polskiego systemu opieki zdrowotnej i w żaden sposób go nie optymalizują. Ale wszystko to wniosłoby niewiele do bloga religijnego, zatem wspomniane zagadnienia pominę.

Niedawno Owsiak przegrał proces z bloggerem o nicku „Matka Kurka”, który krytykował brak transparentności podmiotów kierowanych przez sławetnego dobroczyńcę i ulubieńca salonowego: fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Złotego Melona, Ćwierci Mrówki i innych. Jestem zaskoczony werdyktem, bo zdawało się, że prywatny człowiek, pan Piotr Wielgucki, jest bez szans w starciu ze sztabem prawników i ekspertów, jakich mógł sobie Jurek wynająć. Być może WOŚP zlekceważył rywala, a może wolano nie ujawniać wszystkich dokumentów … Dość, że Wysoki Sąd nie tylko uniewinnił Wielguckiego od postawionych zarzutów, ale także w znacznej części poparł jego argumentację. Zachęcam Państwa do uważnej lektury uzasadnienia wyroku.



Skoro tak się sprawy mają, to o jakim problemie chciałbym Państwu napisać?

Od lat przyglądam się działalności organizacyj pozarządowych (NGO), uczestnicząc w ich życiu w różny sposób. Mam też pewną wiedzę praktyczną związaną z nadzorem państwa nad fundacjami oraz przyznawaniem i rozliczaniem dotacyj dla NGO. Wyłania się z tego bardzo ponury obraz, a mianowicie:

- organizacje pozarządowe nie starają się funkcjonować efektywnie lub choćby efektywniej od instytucyj państwowych (samorządowych),
- organizacje pozarządowe nie wypierają państwa ze sfer, w których jest ono zbędne (np. edukacja, pomoc ubogim, działalność kulturalna), lecz przeciwnie, bazują na naszych podatkach,
- kierownicy organizacyj pozarządowych nie starają się działać w sposób przejrzysty dla interesarjuszy (sponsorów, organów nadzoru państwowego, odbiorców ich pracy itp.),
- państwo ma bardzo słabe narzędzia nadzoru nad NGO, zwłaszcza nad fundacjami.
- państwo ma słabe narzędzia monitoringu projektów realizowanych w ramach dotacji oraz rozliczania dotacyj.


Można zaryzykować tezę, że dla bardzo wielu „społeczników” działalność w NGO jest sposobem na życie, a często – jedynem źródłem dochodów, zaś państwo polskie (istniejące tylko teoretycznie) wspiera znacznie bardziej wąską grupę oligarchów z NGO niż podatników, na rzecz których wszyscy oni działać powinni.

Z moich doświadczeń i wiedzy wynika, że większość organizacyj pożytku publicznego (OPP - podmioty, którym możemy przekazać 1% podatku PIT) działa w sposób znacznie mniej przejrzysty niż Fundacja WOŚP. Owsiakowcy udostępniają publicznie całkiem sporo danych finansowych i merytorycznych , podczas gdy przepisy prawne obligują OPP wyłącznie do publikacji lakonicznej sprawozdawczości na stronach internetowych Ministerstwa Pracy, gdzie mało kto zagląda.

OPP nie wyrywają się do udzielania nadmiarowych informacyj. Kłopoty WOŚP mają źródło właśnie w udostępnianych danych: Matka Kurka poczytał te informacje, zaczął prosić o następne. Odmówiono mu ich, więc popełnił dłuższe opracowania na blogu.

Podmioty nieposiadające statusu OPP muszą najszerzej, ale wyłącznie o sprawach formalnych, informować urzędy skarbowe. Poza nimi, w praktyce prawie nikogo innego. W teorji, stowarzyszenia odpowiadają przed członkami, a fundacje przed organem nadzoru. Jeśli nie wydatkują funduszy publicznych, to od ich dobrej woli zależy, jak wiele informacyj udostępniają reszcie społeczeństwa.

Pamiętajmy jednak równocześnie, że organizacje pozarządowe nie muszą, a być może także nie powinny, dążyć do minimalizacji wszelkich kosztów. Działać można tanio lub szybko lub dobrze. Czasem da się łączyć dwa spośród wymienionych trzech czynników, ale koniunkcja ich wszystkich jest niemożliwa. Znacznie łatwiej o drogie partactwo, które trwa bardzo długo.

To, co piszę, w pełni odnosi się do katolickich oraz tradycjonalistycznych NGO, czyli podmiotów, którym przekazują Państwo swoje ciężko zarobione pieniądze. Są organizacje działające bardzo pożytecznie i na dość szeroką skalę, w których kadra zarządzająca nie zarabia nic lub przeciwnie, całkiem godziwie, adekwatnie do wkładanej pracy i talentów. Są też tacy, którzy "wyciągają z puchy" znacznie więcej niż Juras i Lidka Owsiakowie. Nie chciałbym wskazywać listy podmiotów, które popieram, ani tym bardziej tworzyć tu jakiejś czarnej listy. Sygnalizuję jedynie problem i zachęcam, aby interesować się, co czynią obdarowani z naszemi pieniędzmi. Ile przejadają, ile przepijają, a ile trafia na projekty, które pragnęliśmy wesprzeć. Standardem dla wszystkich powinno być umieszczenie w Internecie przynajmniej takich danych sprawozdawczych, jakie udostępnia WOŚP, a więc: sprawozdania merytorycznego, bilansu, rachunku przepływów finansowych, informacji dodatkowej, opinij statutowych ciał kontrolnych (np. komisja rewizyjna).

Jeśli takich danych nie możemy znaleźć na stronie jakiegoś podmioty, którego wsparcie rozważamy, to zapytajmy. Zadzwońmy, napiszmy e-mail. Ktoś, kto wyciąga rękę po cudze pieniądze, powinien potrafić się z nich rozliczyć. "Kontrola jest najwyższą formą zaufania", słusznie mówił Józef Wissarjonowicz Stalin. Tak zwana kontrola społeczna może doprowadzić do eliminacji rozmaitych królów życia pasożytujących na społeczeństwie. Nie tylko lewica ma swojego Jakuba Śpiewaka, po prawej stronie sceny społeczno - politycznej też by się sporo podobnych modeli znalazło. W tym na pewno niejeden w sutannie lub koszuli z koloratką, o czem świadczy przykład spoza organizacyj pozarządowych, który tu zalinkuję. Były dyrektor Muzeum Domu Rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach ks. Paweł Danek wprawdzie pod sąd nie trafił, ale jakoś nie słyszałem, by spełnił zapowiedzi sprzed dwóch lat i wytoczył procesy o zniesławienie. Jak myślicie, dlaczego?

I może na tym akcencie zakończmy niniejszy wpis ....

7 komentarzy:

  1. Niech mi wolno będzie dorzucić swe "trzy grosze" - akurat bez (przynajmniej bezpośredniego) związku z tradycjonalizmem katolickim:

    Organizacja społeczna, całkiem niezła, której liczni działacze starali się robić coś sensownego. Współpracowałem z nimi w określonych kwestiach fachowych - odpłatnie, także w celu uniknięcia czepialstwa, jakobym był "nawiedzonym działaczem" (a chodziło o silny opór przed propozycjami tej organizacji). Kiedyś, po zakończeniu jednego z etapów satysfakcjonującej współpracy, zapytano mnie, czy wziąłbym udział (jako autor eksertyzy) w jakimś "projekcie", który (jeśli się uda) uzyska wsparcie finansowe władz publicznych. Potem wielka i długa cisza. Przypadkiem dowiedziałem się, że "projekt "zrealizowano - gdy pojawiła się dotacja, to wśród działaczy znalazło się wielu chętnych do "udziału w grancie". Drogi nasze się rozeszły, na dobre.
    Jak się okazuje, czasami organizacje (również powstające w odpowiedzi na realne poważne potrzeby) potrafią ulec swoistej inercji; w związku z związku z dofinansowaniem "projektów" - pracuje się "od grantu do grantu", a "między grantami" organizacja ulega 'hibernacji".

    Zdarzają się jednak poważniejsze problemy od uzależniania się od grantów. Na "poboczu Kościoła" - z faktycznymi asystentami kościelnymi (bo zapewne trudno o formalnych) działają jakieś twory, zapewne oficjalnie zarejestrowane w których dzieją się "mirabilia" (cudeńka, a niekiedy wprost cudactwa). Jedni "spece" namawiają ludzi do przekazywania darowizn ich organizacjom, które z koleji wypłacaja "stypendia" owym darczyńcom (faktyczna prowizja jest niższa niż podatek od dochodów osobistych i na tym polega istota "interesu"). Inni "mają parcie na władzę" i przewidują tak wysokie składki członkowskie, że sama możliwość ich ponoszenia stanowi "sito" w zakresie przyjmowania członków. Jeśli do tego doda się spotkania w atmosferze modlitewnej (pod kierownictwem księdza) oraz "nimb arystokratyzmu", to ciągną ci, "których zamożność jest dowodem Bożego błogosławieństwa" (z jakiej to było herezji???). Panów zasłużonych nazywa się "kawalerami" lub "rycerzami", a zasłużone (być może hojnością finansową) panie określa sie jako "damy" (być może bez wcześniejszego sprawdzania, na jakie doznania "były otwarte", gdy "jeszcze ktoś się chciał nimi interesować").

    Ludzie dążą do czegoś więcej. Niestety, niekiedy wiąże się z tym ryzyko dostania się w łapy cwaniaków lub manipulatorów - oficjalnie uchodzących za "dobroczyńców", a przynajmniej za "społeczników".

    OdpowiedzUsuń
  2. "jakich mógł sobie Jurek wynająć" , "niż Juras i Lidka Owsiakowie" - ktoś, kto włada jezykiem polskim jak Pan i nawołuje do wszechobecnej kultury móglby samm zachowywać wymagane standardy... . Przepraszam jeśli uraziłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. WOŚP jednak to różni od pozostałych organizacji pozarządowych, że jest finansowana głównie z budżetu, a sama żebracka kwesta to tylko mało znaczący dodatek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czcigodny Krusejderze
    Ten sam temat, oczywiście nie mniej krytycznie opisany, aczkolwiek w innym ujęciu, pojawił się i u nas. Zapraszam i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do byłego dyrektora Muzeum to warto napisać do Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie Wydział Nadzoru i Audyty aby przedstawili protokół kontroli jaką zrobiono w Muzeum w lutym 2013 roku. Tam można wyczytać niezłe kwiatki jak wybierano ofertę na wykonanie robót za 10 mln złotych w miejsce oferty za 8 milionów , albo co jest dostepne w necie, że konkurs na wystawę w Watykanie ogłoszono w dniu 28.04.2012 roku (opublikowano w dniu 25.05.2012), a wystawę otwarto w dniu 28.04.2012 o godz. 17.00. To był dopiero cud za wstawiennictwem. Żeby było ciekawiej to o tym kto jest autorem wystawy Ministerstwo Kultury i DN pisało już w dniu 24.04.2012 tj. pięć dni przed konkursem. To z kolei dar proroctwa. A prokuratura nie zobaczyła w tym nic dziwnego. No jasne - w pewien sposób mieli rację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Garść konkretnych wiadomości z branży ;)
      Pozdrawiam branżowo

      Usuń
  6. Ciekawy temat i bardzo fajnie, że został poruszony na blogu. Niestety zawiłości w tej materii jest mnóstwo, a chętnych żeby je "ruszyć" jak na lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń