środa, 30 marca 2016

Niestworzone zarzuty przeciwko Franciszkanom Niepokalanej!

Sprawa Franciszkanów Niepokalanej powróciła się przy okazji zakończenia roku życia konsekrowanego, czyli 2 lutego. Kardynał Braz de Aviz, Prefekt Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego udzielił wówczas wywiadu agencji prasowej SIR, powiązanej z Konferencją Episkopatu Włoch. Część dotycząca FFI (tj. zakonu męskiego) ogranicza się do jednej kwestii, ale odnosi się do wielu faktów niezbyt znanych po tej stronie Alp.



Dziennikarz pyta o sygnowanie paktów własną krwią oraz wypalanie na ciele znaków rozpalonym żelazem. Powinniście wiedzieć, że od zeszłego listopada z inicjatywy dziennika Corriere della Sera rozpętała się kampania medialna przeciwko ojcu Stefanowi Manelli. Jest on oskarżany m.in. o zmuszanie sióstr do podpisywania przysięgi wierności własną krwią, o akceptowanie praktyki wypalania znaku IHS na skórze oraz o drobniejsze przewinienia, nie omijające również kwestyj finansowych. Wszystkie te oskarżenia pochodzą od byłych członkiń zakonu w liczbie trzech, nieposiadających dowodów na prawdziwość swych słów, odnoszących się do wydarzeń rzekomo mających miejsce przed dwudziestu laty i są dementowane przez aktualne członkinie zakonu w liczbie trzystu. Tymczasem kardynał prefekt podpisał był dekret zwalniający członków obu gałęzi zakonu z owego prywatnego ślubu wierności ojcu Manellemu, choć nie przeprowadzano żadnego postępowania kanonicznego w przedmiotowej sprawie, nie stawiając pytań ani założycielowi zakonu ani innej hipotetycznie właściwej w sprawie kongregacji (np. Kongregacji Doktryny Wiary). Mamy tu przykład potępiania bez przeprowadzania dochodzenia, co jest charakterystyczne dla tej afery od samego jej początku. "Fakty prasowe", pokazywane na małym ekranie stają się punktem odniesienia dla decyzyj podejmowanych przez prefekta kongregacji w Kurii Rzymskiej. Jej upadek nie jest zatem mitem, skoro odrzucono ostrożność i zdrowy rozsądek w tak delikatnej sprawie i nie zaczekano na rozstrzygnięcie organu sądowego.

Aspekt prawny sprawy FFI dotyczy również sióstr franciszkanek (czyli SFI), jako że właściciele majątku wykorzystywanego do apostolatu Franciszkanów Niepokalanej pomagali męskiej lub żeńskiej gałęzi zakonu. Warto wskazać, że ojciec Stefan wymagał, by członkowie jego zakonów żyli w radykalnym ubóstwie - bez własności osobistej bądź wspólnotowej, czerpiąc przykład ze św. Maksymiliana Kolbego. Postępowania względem tych stowarzyszeń były uruchamiane z inicjatywy któregoś z członków FFI, bez zaangażowania ze strony Stolicy Apostolskiej czy prokuratury. Nie wdając się w szczegóły należy stwierdzić, iż wyjaśnienia tych zagadnień są rzeczywiście w toku, ale kardynał prefekt zdaje się być zbyt ostrożny, by stwierdzić, iż niektóre spośród postępowań już się zakończyły, a ich rozstrzygnięcia przemawiają na korzyść pomówionych stowarzyszeń. Ponadto ojciec Stefan systematycznie kieruje do sądu sprawy przeciwko zniesławiającym go w programach telewizyjnych byłym zakonnicom. Włoski wymiar sprawiedliwości może wreszcie zrobi porządek z wszystkimi oszczercami ojca Manellego, do grona których należy również zaliczać kardynała Braz de Aviz. Nie zapominajmy, że [wyznaczony przez Franciszka komisarz] Volpi uciekł od negatywnego dlań wyroku sądu świeckiego poprzez "łaskę" nagłej śmierci. Ponadto ojciec założyciel nie odpuszcza i w dniu 2 marca złożył skargę przeciw niektórym obecnym liderom FFI. Widzimy, że nic nowego tu się nie dzieje od czasów św. Atanazego: fałszywe oskarżenia, jakie pojawiły się na określonych blogach (skąd trafiły na ekrany telewizyjne), są weryfikowane i odrzucane.

Podsumowując, Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego wydaje się coraz bardziej wikłana w aferę, której prawdziwe motywy są wciąż zakryte i znacznie przekraczające możliwości komisarzy obu gałęzi zakonu Franciszkanów. Ich działania zdają się być ograniczone do dwóch rzeczy: zniszczenia charyzmatu i przejęcia majątku. Poza tym ich medialne milczenie czyni z nich faktycznych współuczestników kampanii prasowej skierowanej właściwie przeciwko życiu zakonnemu jako takiemu: oskarżenia i "sznurki" do nich prowadzące są zdumiewająco banalne.

Nie popadajmy w pesymizm: wywiad z kardynałem daje nam pewną nadzieję: można sądzić, iż nie wszyscy zgadzają się z franciszkową "normalizacją" Franciszkanów Niepokalanej. Módlmy się do Matki Niepokalanej, by trwała przy swoich rycerzach w błękicie.

Uwaga! Niniejszy tekst stanowi tłumaczenie wpisu ze strony Riposte catholique. Mile widziane wszelkie poprawki językowe i merytoryczne, zgłaszane w komentarzach. Pod ich wpływem mogę dokonywać modyfikacji wpisu, czego normalnie nie czynię. Pod ww. tekstem zamieszczony ciekawy komentarz:

Franciszkanie Niepokalanej apelowali do Trybunału Sygnatury Apostolskiej przeciwko nadużywaniu władzy, a ówczesny prefekt kongregacji - kardynał Rajmund Burke - uznał właściwość Trybunału do rozpatrzenia skargi, po czym szybko został zwolniony. Jego następca kard. Mamberti nie śpieszy się z podjęciem sprawy.

4 komentarze:

  1. Nie ma zatem już zakonów tylko pustostany dozorowane do czasu aukcji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czcigodny Krusejderze
    O zakonach w Kościele Rzymskokatolickim wiem bardzo mało. Ale jeśli dobrze zrozumiałem Twój wpis, ojciec Manelli musi korzystać z państwowych sądów do obrony dobrego imienia zgromadzeń zakonnych i swojego. A powołane do tego instytucje kościelne po prostu bimbają sobie na swoje "statutowe" obowiązki. Nawiązując do co większych ekstrawagancji papieża Franciszka, można powiedzieć, że jaki pan, taki kram.
    Pozdrawiam niewesoło.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Warto wskazać, że stowarzyszenia te były wymagane przez ojca Stefana, by członkowie jego zakonów żyli w radykalnym ubóstwie - bez własności sióstr i braci, osobistej bądź wspólnotowej, czerpiąc przykład ze św. Maksymiliana Kolbego."
    Moja propozycja:
    "Warto wskazać, że ojciec Stefan wymagał, by członkowie jego zakonów żyli w radykalnym ubóstwie - bez własności osobistej bądź wspólnotowej, czerpiąc przykład ze św. Maksymiliana Kolbego."
    Prościej i bez nieuzasadnionej w tym przypadku strony biernej :)
    Pozdrawiam
    Jola B.

    OdpowiedzUsuń