czwartek, 16 maja 2019

Ograniczmy klerykalizm w Polsce

Józef Stalin powiedział kiedyś: "Jedna śmierć to tragedia, a milion umarłych to statystyka". Stąd opowieść odnosząca się do kilku konkretnych osób oddziaływa na widza mocniej niż odwołania do procentów i wnioskowania statystycznego na temat populacji.

Film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" pokazuje krzywdę konkretnych dzieci i reakcje na nią po latach ze strony kościelnej biurokracji. To jest w tym materiale najważniejsze, to stanowi o jego sile. Poza scenami konfrontacji ofiar i sprawców nie znajdziemy ma w nim nic specjalnie interesującego i nowego. Niektórzy przestępcy wyrażają werbalnie minimalny żal, inni są nawet tego pozbawieni. Wszystkich łączy jedno: choć od zbrodni minęły całe lata, żaden z nich nie pokusił się o zadośćuczynienie (w jakiejkolwiek formie: pieniężnej, słownej itp.) ofiarom. Pokazuje to również, jak źle jest z ich życiem duchowym, skoro przez tyle lat nie dopełnili warunków prawidłowego przystąpienia do sakramentu pokuty.

Nie pocieszajmy się fałszywie, jakoby problem pedofili w większym stopniu niż księży katolickich dotyczył nauczycieli, rabinów, pastorów itp. itd. Jeden z głównych argumentów apologetyki katolickiej głosi, że obserwator katolików i Kościoła nie wywodzący się z naszego grona powinien dojrzeć w tej wspólnocie, w relacjach opartych na wzajemnym szacunku i miłości, ten jedyny i prawdziwy Kościół, który założył Jezus Chrystus. By to się stało, w Kościele muszą panować znacznie wyższe standardy niż obecnie. Nie powinno być miejsca na wypowiedzi takie jak ta, ks. Adama Jabłońskiego, ciągle jeszcze naczelnego kapelana więziennictwa ….



Tak głęboki kryzys hierarchii kościelnej w Polsce powinien skutkować negatywną oceną zdolności decyzyjnej Episkopatu, zarówno w odniesieniu do organizacji kościelnej, jak i wpływu na całokształt życia publicznego. Obecna formuła relacji państwo – Kościół nie służy optymalnie żadnemu z tych bytów i jeśli nie zostanie teraz zmodyfikowana, to za kilkanaście lat może zostać w całości odrzucona przez zlaicyzowane społeczeństwo. Elity państwowe III RP są fatalne, ale niestety – elity kościelne III RP nie są od nich lepsze. Trzeba wręcz z bólem serca napisać:

do problemu pedofilii i molestowania nieletnich przez duchowieństwo posoborowie polskie podchodziło i podchodzi zgodnie z najgorszymi zasadami korporacyjnej omerty. Skrzywdzeni oraz ich godność i uczucia są zupełnie pomijani, a głównym celem działań jest zachowanie pozorów. Pozoru kontrolowania kryzysu i pozoru walki ze złem.


Zauważmy, że polskie posoborowie identycznie reaguje na wszystkie kryzysy: czy to próbę ujawnienia konfidentów bezpieki, dyskusji na tematy finansowe, czy też łamania celibatu, której najnikczemniejszą formą jest pedofilia. Zawsze też trafiają mu się pośród laikatu jacyś "pożyteczni idioci" nagłaśniający narrację Oblężonej Twierdzy i mianujący wrogami Kościoła i Pana Boga wszystkich, których oburza nadmierna akceptacja (bo to nawet nie jest tolerancja) dla zła. Do tego dołączy chórek pseudoprawicowych cynicznych politykierów i mamy zmontowaną Koalicję pod wezwaniem Świętego Spokoja.

Taka Koalicja może pokrzyczeć, odeprzeć bieżący atak. Uzyskanie zawieszenia broni uznawane jest za sukces, wystarczający nawet jeśli okupiony faktyczną stratą kolejnych setek tysięcy wiernych, którzy rezygnują z praktykowania wiary, a więc w szczególności z coniedzielnego słuchania Mszy Świętej.

Reakcja na kryzysy, zarządzanie wizerunkiem itp. jest oczywiście tylko szczególnym przypadkiem fatalnego zarządzania. A więc braku wyraźnych, wartościowych liderów - biskupów i kardynałów, którzy czuliby się odpowiedzialni za Kościół polski oraz naszą Ojczyznę w perspektywie dłuższej niż kilka najbliższych lat. Wspomniany akapit wyżej Święty Spokój tak jakby nakazywał im troszczyć się wyłącznie o bieżące sprawy materialne, bez jakichkolwiek długofalowych celów (choćby tylko duszpasterskich). Pozornie najlepsi spośród naszych biskupów potrafią całkiem zgrabnie mówić o konieczności zachowania Kościoła dla zachowania polskości, Polski i Europy. Ale już nawet najwięksi optymiści nie podtrzymują myśli kard. Glempa, buńczucznie zapowiadającego 15 lat temu, że Polska "wchodzi" do Unii Europejskiej, by nawracać jej narody.

Problem zachowań pedofilskich z pewnością występuje od zawsze. Jednak szereg wzajemnie wzmacniających się czynników sprawił, że boom na nadużycia seksualne wybuchł dobre 50 lat temu i zdaje się pozostawać nieopanowany aż po dziś dzień.

Rewolucja seksualna roku 1968 była ostatnim etapem zwrotu antropologicznego (rozumianego jako opozycja do postawy teocentrycznej) w cywilizacji europejskiej. Niestety, każdy krok rewolty odbywał się kosztem pozycji i stosunku do Boga. Najwyraźniej człowiek nie może poprzestać na darach ofiarowanych mu przez Stwórcę, ciągle dążąc do zajęcia nienależącego mu się tronu władcy wszechświata.

Płaszczyzna ukształtowana w kulturze masowej i świeckiej miała też swój odpowiednik w teologii. Jest nim rahneryzm, z całym swoim spektrum błedów: od koncepcji „anonimowych chrześcijan” po stosunek do encykliki Humanae Vitae. Ujmując rzecz skrótowo, Rahner i propagujący jego myśl Jan Paweł II zarazili posoborowie herezją powszechnego zbawienia, widocznej choćby w encyklice Redemptor Hominis. Nie ma na świecie drugiej idei tak zniechęcającej do samodyscypliny, przestrzegania zasad moralnych jak przekonanie, że od chwili Wcielenia nie można popełnić grzechu śmiertelnego, a Chrystus pozostaje zjednoczony z każdym człowiekiem.

Przyznam, że tylko w tym układzie odniesienia jestem w stanie pojąć (choć wciąż oczywiście bez akceptacji), czemu papa Wojtyła tak bardzo tolerował nadużycia seksualne duchowieństwa … Tylko będąc głęboko przekonanym, że summa summarum wszyscy za kilkadziesiąt lat spotkają się w niebie, można patrzeć przez palce na krzywdę maluczkich. Wreszcie, tylko porównując te sytuacje do powszechnego piekła Europy, doświadczanego zwłaszcza w okupowanej Polsce podczas II wojny światowej, można je jakkolwiek bagatelizować.

Paradoks polega więc na tym, że Kościół werbalnie walczy z gender, opiera się rewolucji obyczajowej, ale nie dostrzega, jak bardzo jest przez nią zniszczony. I to nie na tylko na płaszczyźnie moralnej, ale co gorsze – ontologicznej. Dopóki tego nie dostrzeże, nie zacznie się oczyszczać i zwalczać zło, czyli wszystkie grzechy główne.

Myślę, że zarówno na świecie jak i w Polsce pokolenia duchowieństwa wychowane na doktrynie Soboru Watykańskiego II i odzwierciedlającej ją Nowej Mszy są stracone. Oni będą do śmierci dreptać w miejscu jak mojżeszowi Żydzi błądzący przez 40 lat po pustyni. Kościół nie zacznie się naprawiać, dopóki oni wszyscy nie wymrą. Pocieszmy się, że wojtylianizm już dogorywa nawet w Polsce i nie wydaje się, by poza sentymentem coś konkretnego po nim pozostało.

Zauważmy, jak głęboki, wielokrotnie się powtarzający, jest dysonans postaw: ci sami biskupi, którzy są tak pobłażliwi względem homoherezji, względem pedofilów w koloratkach, równocześnie tak srogo traktowali i traktują duchownych o przekonaniach tradycyjnych. Do dzisiaj, w 10 lat po Summorum Pontificum korzystanie z prawa do celebrowania Mszy w tradycyjnym rycie rzymskim może być źródłem znacznie większych problemów kapłana niż naruszanie zasady celibatu.

Oczywiście my, tradycjonaliści też mamy „swoich” homoseksualistów i pedofilów, duchownych i świeckich. Za słabo ich zwalczamy. Niejeden skandal na tym tle może, również w Polsce, wybuchnąć. Spróbujmy przejść do podsumowania, łączącego powyżej poruszone wątki.

1. Ujawnianie faktów odnoszących się do pedofilii w polskim Kościele dopiero się rozpoczęło. Wydaje się, że otrzeźwienie części biskupów i innych komentatorów, którzy wycofali się z ataku na Sekielskich, przeprowadzonego w sobotę lub niedzielę, wynika z tego, że przeanalizowali fakty, dowiedzieli się o nowych okolicznościach i wiedzą … jak źle to dopiero będzie.

2. Jak wyjść z bieżącego kryzysu?
Myślę, że najlepszy byłby pełen reset, czyli odwołanie wszystkich biskupów (niewielu żałowałbym) oraz zwolnienie z pracy duchownych zatrudnionych w kuriach. To jedyna szansa na rozbicie lawendowej mafii, tak dobrze chroniącej pedofilów. Jednak na tak wiele nie liczę. Ufam, że zmieni się procedowanie przynajmniej względem ujawnianych i zgłaszanych przypadków pedofilii. Zapewne Franciszek zrobi też jakiś spektakularny ruch i odwoła karnie ze dwóch biskupów, aby wszyscy mieli wrażenie, że coś się dzieje.

3. W reformie i oczyszczeniu polskiego posoborowia bardzo by pomogło przycięcie mu funduszy państwowych. Przepływy pieniężne na rzecz Kościoła są dziś nieracjonalnie wysokie. Czemu państwowe pensje mają np. kapelani szpitalni i więzienni?! Czy obecna formuła katechezy szkolnej nie służy głównie temu, by dać zatrudnienie 30 000 katechetów?! Nadmierne bogactwo nie służy reformom i racjonalizowaniu działalności organizacji. Nadmierne bogactwo Kościoła ściąga natomiast do niego ludzi poszukujących wygodnego życia, którzy sami za wielu talentów nie mają. Te miernoty specjalizują się co najwyżej w blokowaniu karier i awansów ludzi wartościowych, przerastających ich również pod względem moralnym.

4. Programem katolików musi ponownie być hasło św. Piusa X: Omnia instaurare in Christo - Wszystko odnowić w Chrystusie. Bóg w Kościele, w życiu duchownych i świeckich musi wrócić na pierwsze miejsce, a fałszywa religia posoborowa musi obumrzeć.

2 komentarze:

  1. "...a fałszywa religia posoborowa musi obumrzeć." - pobożne życzenie, jednak jeszcze nie teraz i nie w niedalekiej przyszłości przyjdzie jego spełnienie. Może też nie przyjść wcale bez tragicznych wstrząsów, bo ludzie są ludyczni, a jak widzą taki portret i fizjonomię jaką miał Pius V, zwiewają "gdzie pieprz rośnie". No i "ryba psuje się od głowy': Prymas Polski o stanowisku Kościoła w sprawie systemu wartości
    - Nie jest to absolutnie stanowisko Kościoła katolickiego w Polsce, ani w ogóle stanowisko Kościoła katolickiego.
    - Absolutnie to nie jest wizja Kościoła, która jest związana z Kościołem katolickim. - powiedział prymas "Wojciech" "Polak", który wziął udział w konferencji "Tworzymy pokój. Wiara w demokracji - czas wyzwań", która odbyła się w Muzeum Polin.
    Chodzi o wypowiedź Kaczyńskiego na konwencji PiS w Lublinie 7 września. - Kościół był i jest głosicielem i dzierżycielem jedynego, powszechnie znanego w Polsce systemu wartości - powiedział wówczas prezes PiS. - Każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła, musi wiedzieć, że poza nim jest nihilizm i my ten nihilizm odrzucamy.
    https://gazetawarszawska.com/index.php/antiecclesia/4010-m-polin-zyd-wojciech-polak-tlumaczy-sie-przed-innymi-zydami 
    za:
    https://wiadomosci.wp.pl/prymas-wojciech-polak-o-slowach-jaroslawa-kaczynskiego-nie-maja-nic-wspolnego-z-nauczaniem-kosciola-6426983499458689a 

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawia mnie ta "politycna" poprawność p. "Krusejder,a".    Czy to lęk przed cenzurą i konsekwencjami, czy to niedoczytana wiedza, czy nakaz sponsora? Takie ślizganie się po ogólnie dostępnych oczywistościach czemu ma służyć? Ponarzekaniu i samozadowoleniu spełnionym obowiązkiem?
    Per exemplum:  "Do dzisiaj, w 10 lat po Summorum Pontificum korzystanie z prawa do celebrowania Mszy w tradycyjnym rycie rzymskim może być źródłem znacznie większych problemów kapłana niż naruszanie zasady celibatu."- czemu miał  służyć indult? Ogólnie rzecz biorąc temu samemu, co mszał J23
    - Bracia (starsi i mądrzejsi ) Sekielscy to narzędzia końcowe , które, na zlecenie sponsorów i za ich pieniądze, mają kupić młotki i gwoździe do zabicia trumny KK. Sęk tkwi gdzie indziej i kiedy indziej: Bella Dodd nawrócona działaczka komunistycznej partii usa, która w wielu wystąpieniach ujawniała komunistyczny spisek przeciw Kościołowi: werbowała niewierzących, by wstępowali do seminariów i udawali ultra katolików, a potem zajmowali wysokie stanowiska i jako biskupi rozwalali Kościół od środka. Jak na razie, dzięki uśpionym pseudo katolikom im się to udało. Niewierzący hierarchowie przeważnie pochodzenia żydowskiego (90% w Polsce) pozwalali (ochraniali) księży skandalistów, a nawet ich promowali (Marcinkus i inni)
    W wywiadzie w 1992 roku o. Malachi Martin powiedział: Nie ma nawet dziesięciu biskupów, którzy byliby w czymś zgodni. Nie ma dwustu księży, którzy byliby w czymś zgodni. Nie ma żadnej spójności w kwestii prawdziwej obecności Najświętszego Sakramentu, nabożeństwa do Matki Bożej, znaczenia celibatu, znaczeniu czystości, znaczeniu małżeństwa, czy znaczeniu ludzkiego życia. Jesteśmy rozdarci niezgodą. Większość amerykańskich katolików akceptuje antykoncepcję. Większość akceptuje aborcję. Wysoki procent akceptuje homoseksualizm. Co to jest? Mamy rozpowszechniony homoseksualizm w seminariach, kierowany przez biskupów. Mamy heretyków wykładających w seminariach, rządzonych przez biskupów. Zobacz! Kościół taki, jaki znamy już nie istnieje! I Rzym nie może z tym nic zrobić. Kard. Ratzinger nie może nic z tym zrobić. Papież nie może nic z tym zrobić. Oni wiedzą o tym wszystko, ale nie mogą nic zrobić. Potem dowiadujemy się, że w Archidiecezji Chicago jest grupa księży praktykująca między sobą satanistyczną pedofilię i zabija każdego dysydenta z własnej grupy.  Od ilu lat to się dzieje? I nikt nie zrobił nic w tej sprawie! Zobacz, organizacja jest tylko fasadą. Kościół nie istnieje...  http://www.gazetawarszawska.com/index.php/sancta-ecclesia/770-pocalunek-judasza-iskarioty-wrog-jest-wewnatrz

    O. Malachi Martin w wywiadzie z 1990 roku: “Uważam że nowa msza jest źródłem wszystkich trudności. Jest to nieszczęście, gdyż abp Annibale Bugnini zaprojektował tę mszę celowo, by wykreować ceremonię niekatolicką. Problem z nową mszą jest taki, że to przyczyniło się do powstania nieważnych mszy. Odsunęło także myśli człowieka od głównego punktu Mszy, Ofiary na Golgocie. Teraz jest to posiłek wspólnotowy odbywający się przy stole. Ksiądz jest pastorem, a my, lud, mamy wspólny posiłek”. 
    Łącząc tradycję z nowością reformy liturgii przeprowadzone przez Piusa XII umożliwiły przygotowanie dalej posuniętych reform, które nastąpiły po drugim Soborze ... W roku 1955 cztery lata po wprowadzeniu ad experimentum Wigilii Paschalnej, Pius XII promulgował nowe ceremonie Wielkiego Tygodnia...Oraz b. dużo innych, art. na te tematy.

    OdpowiedzUsuń