piątek, 5 grudnia 2014

Mantylka. Nowa świecka tradycja.

Mantylka to zdobna chusta noszona przez kobiety, okrywająca głowę i ramiona. Wywodzi się z Hiszpanii, gdzie stanowiła element stroju ludowego. Ale mantille noszono też w innych krajach Europy Południowo - Zachodniej, a więc np. we Francji i we Włoszech. Z czasem stała się elementem stroju kobiecego wymaganego przez watykański protokół dyplomatyczny w przypadku audiencji u Ojca Świętego. Zwyczaj ten istnieje do dziś, co widać na załączonym obrazku.



Czemu poruszam ten temat? Bo na dniach, już 8 grudnia obchodzimy Dzień Mantylki. Pan Antoni Perlas mówi nam: noszenie mantylki jest dla kobiet sposobem na życie wiarą, na przypominanie sobie i innym o posłuszeństwie wobec nauczania Kościoła, zwłaszcza w odniesieniu do skromności i czystości. Niesamowity wywód! Nie sądziłem, że ładna, koronkowa chustka za sto złotych może mieć aż taki wpływ na czyjeś życie i wiarę. Szkoda tylko, że użyte argumenty są najdelikatniej pisząc mocno przesadzone.

Rzeczywiście, to rzymskość mantylki spowodowała jej popularyzację jako elementu "kościelnego" stroju kobiecego. Wiek XX to wiek globalizacji, a więc upowszechniania się w skali świata pewnych zwyczajów lokalnych pochodzących z wiodących ośrodków. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. nie precyzował, jaki typ nakrycia głowy w kościele miała mieć niewiasta. Co do Polski, jedno jest pewne: nasze prababcie i babcie mantylek nie nosiły. Przedstawicielki wyższych warstw społecznych nosiły kapelusze, a niższych chustki.

Przyznam, że nie widzę sensu propagowania mantylek wśród polskich katoliczek. Jest to element obcy kulturowo, ocierający się w dzisiejszych czasach o dziwactwo. O ile rozsądne jest przypominanie (byle nie za często i nie za natarczywie), że kobieta tradycyjnie nosiła, może i powinna nosić jakieś nakrycie głowy, to prowadzenie krucjaty promantylkowej i antyspodniowej sensu większego nie ma. Czym się różni promocja mantylki przez niektórych polskich tradycjonalistów od przeszczepiania do naszego kraju Walentynek i Halloween ?

Zwyczaje się zmieniają. Zaryzykowałbym tezę, że myśl świętego Pawła z 1 Listu do Koryntian:

Czy wypada, aby kobieta z odkrytą głową modliła się do Boga? Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy, podczas gdy dla kobiety jest właśnie chwałą?

stanowiąca podstawę do rozwoju tradycji nakrywania przez kobiety głowy w świątyni miała jednak charakter lokalny i kulturowy. Przemyślmy sprawę, zastanawiając się, czy przypadkiem na wszystkich wizerunkach Jezusa Chrystusa nie widnieje On prezentowany we włosach z naszego punktu widzenia ewidentnie długich?! I czy kobieta powinna zakładać coś na głowę za każdym razem, gdy bierze do rąk różaniec lub chce wypowiedzieć akt strzelisty ...

Mam nadzieję, że Dzień Mantylki nie przyćmi naszym mantylkofilom innej uroczystości, jaką obchodzimy 8 grudnia, tj. uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

35 komentarzy:

  1. Panie Krusejderze. W czapce latem to za gorącą, a w chuscie po babcinemu. Analogia do Halołin i Walentynek słaba. W mantylkach kobiety wyglądają i ładnie i "modnie". Artykuł trochę bzdurny, ale to pana pierwszy raz więc można wybaczyć. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A my już z siostrą, choć nieśmiało, chodzimy w Bydgoszczy ! Siostry, dołączcie do nas !

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, w sprawie krucjat niewątpliwie jest Pan fachowcem... :)

    Nie mam wyrobionego zdania w kwestii mantylki, ale skąd ten sprzeciw wobec nienoszenia spodni? Strój to dla normalnie zbudowanej kobiety niewygodny i nieestetyczny, bywa praktyczny przy niektórych pracach, ale nie ma za grosz sensu ubierania się tak do kościoła.

    A co do włosów Pana Jezusa. Istotnie, "zwyczaje się zmieniają". To, co nazywa Pan "długimi włosami", wtedy zapewne nimi nie było.

    Zaś okrycie niewieściej głowy jest wymagane przez św. Pawła przy modlitwie publicznej, czyż nie? O prywatnym różańcu jakoś nie wspomina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie dlatego, że są niewygodne, spodnie są dla kobiety strojem "nieprzystojnym". A co do ich "niewygody" jest akurat odwrotnie, właśnie dla kobiet są bardzo wygodne i praktyczne - panie nie mają przynajmniej problemu "nogawkowego" :)
      Jeśli chodzi o mantylkę, zawsze myślałem, że jest to pradawne nadzwyczaj tradycyjne "kościelne" nakrycie głowy kobiet. Jak się okazuje, to tylko dyplomacja, więc rzeczywiście lansowanie na siłę nie ma podstaw. Ale jak ktoś chce, niech sobie nosi.
      A tak w ogóle, dlaczego tylko kobiety mają się "zasłaniać" przed majestatem Boga. Może panowie też poiwinni wrócić do jarmułek?
      Z Bogiem

      Usuń
  4. Tym razem Pan Krusejder ma rację. Mantylki są obce kulturowo i etnograficznie. Ponadto świadczą o kłopotach z poczuciem własnej wartości, wartości kultury lokalnej.
    Są piękne polskie letnie słomkowe kapelusiki, ażurowe z krótkim rondem, jesienne z piórkiem itp

    ps
    każdy Bawarczyk ma skórzane krótkie portki, dziewczyny mają haftowane bufiaste białe bluzki z haftem (i chodzą w nich do pracy w korporacjach), Wiedenczycy i Wiedenki paradują w zielonych marynarkach ze stójkami i rogowymi guzikami.
    Tylko Polacy z lewacy i katolicy imitują jakieś egzotyczne "wzorce" zagraniczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sobie wyobrażam naszą panią premier w słomianym kapeluszu u papieża.;-> IMHO pośród szlachty było sporo wrogów surdutów jako strojów obcych kulturowo i etnograficznie.:-)

      Usuń
  5. Autorze, sam używasz sformułowania "tradycjonaliści" a przecież dwa pokolenia wstecz nikt nie używał tego sformułowania (przynajmniej nie w sensie w jakim my je rozumiemy)! Byli po prostu KATOLICY.
    Dzisiaj, ze względu na sytuację zaistniałą w Kościele nie używać zwrotu tradycjonalista to pozostawać niejasnym.
    Podobnie traktuje mantylkę, stała się ona - czy nam się podoba, czy nie - symbolem i jako taki funkcjonuje w naszej katolickiej rzeczywistości.
    Mantylka na głowie kobiety (tym bardziej w naszym kraju, gdzie mantylka nie była nigdy stosowana jako "zwykłe" nakrycie głowy) symbolizuje przywiązanie do pewnych wartości - i zostawmy naszym Panią ten subtelny wyraz bezkompromisowości.

    Co do spodni... Moja żona stwierdziła, że poza aktywnością sportową (rower, bieganie, łyżwy,..) nie wyobraża sobie zakładać spodnie. Nie było tak zawsze ale od momentu porzucenia spodni, nie chce już do nich wracać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Litości...

      "zostawmy naszym Panią ten subtelny wyraz bezkompromisowości."

      naszym paniĄ...?

      Byłoby miło trochę bardziej zaprzyjaźnić się z językiem polskim. Chyba że wyrazem bezkompromisowości jest uporczywe sadzenie byków.

      To tak trochę poza tematem (ale też boli).

      Usuń
  6. Bardzo dobry tekst Krusejdera! Oczywiście sam zwyczaj jest ładny i z pewnością nie należy żadnej pani bronić noszenia mantylki, ale właśnie bez robienia krucjaty o ich noszenie. Tym bardziej w zakresie spodni. Choćby dlatego, że to walka, która wbrew pozorom z moralnością nie ma nic wspólnego i zacznie sprowadzać całą tradycyjną filozofię do kółka miłośników historii. Tym samym skaże to cały ruch na powolną śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Walka" ze spodniami noszonymi przez kobiety nie ma nic wspólnego z moralnością?! A to dobre.

      Usuń
    2. No dobrze, korelacja między tymi zjawiskami wynosi 0,00005 %

      Usuń
    3. A Pan zdanie akurat w tej kwestii znam.
      I nie dziwi mnie ono. Skoro nawet kobiety w mikrobikni wśród obcych mężczyzn na plaży nie uważa Pan za coś amoralnego.
      No chyba, że Pan zmienił zdanie to przepraszam.

      Usuń
  7. Co wy wszyscy z tą krucjątą?

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby już był obowiązek nakrycia głowy w kościele, to wybrałabym akurat mantylkę. Dlaczego? Bo wygląda chyba najbardziej estetycznie, kapelusz nie każdej kobiecie i nie do każdego ubioru pasuje,sztuka dobrać odpowiedni, żeby naprawdę dobrze wyglądać, chustki natomiast zdecydowanie zbyt "babciowe".
    Poza tym nie rozumiem przyczepienia się do "obcości" zwyczaju. Skoro katolicki (nie wiem czemu zatem zestawiony z halloween), to co w tym złego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ultrakatolickiej Bawarii nie zachował się zwyczaj postu wigilijnego, nawet wśród tradycjonalistów. Wie Pani, jakie było zdziwienie kiedyś na wieczerzy wigilijnej w Przeoracie FSSPX, gdy na stół wjechało mięso? Dodam, że onego czasu był w Polsce niepodważalny zwyczaj w zakresie owego postu, nierozcieńczony jeszcze paplaniną KEPu. Kilkanaście lat temu u najbardziej zatwardziałych bezbożników nawet pies pościł w Wigilię.

      Wracając do meritum: nie mam nic przeciwko Pani wyborowi. Byle nie narzucać go jako właściwego czy choćby właściwszego zachowania.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. To jakieś plotki z tym mięsem. Oni w ogóle nie jedzą mięsa we wszystkie środy, piątki i soboty, to dlaczego mieliby jeść mięsa w wigilie.

      Usuń
  9. Problem w tym, że tzw. tradycjonalizm w Polsce (i nie tylko) w niemałej mierze opiera się na zaprowadzaniu porządków ze Zgniłego Zachodu bądź nawet tworzeniu nowych, oczyszczonych z "przedsoborowych naleciałości". Nie piszę o wszystkich gałęziach tego szerokiego nurtu, ale w dużej mierze tak to wygląda. I będzie jeszcze bardziej, bo naturalny proces przekazu (czyli tradycji) opiera się na zstępujących pokoleniach, które są albo wyrżnięte albo zapomniane dożywają gdzieś swoich lat.
    Jak to w Polszcze dawniej było dobrze pokazuje film "Florian" z 1938 roku, w pięknej scenie w kościele i przed: https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=3hxHzSyP160#t=1237 (od 20:37). Kiedyś Adam Strug celnie nazwał ten proces (nie tylko w Polsce, a w całym szeroko rozumianym Zachodzie) jako apostazja kulturowa. Komuna i modernizm (nie tylko regilijny) swoje zrobiły.
    Można zaryzykować tezę, że wraz z odwróceniem się przez kler końcem pleców do swego dziedzictwa (czyli jedna za cech tzw. posoborowia), ostatnie mocne nici trzymające kulturę europejską w jako-takiej ciągłości zostały zerwane. Zostały już tylko jakieś próby reaktywacji. Bogu dziękować, że są chociaż na to jeszcze chętni. Temu też całkiem bym tych mantylków nie odsobaczał, choć w każdej odpowiedniej sytuacji elegancko "prostował" sprawę. Boć za tym winna iść porządna katolicka obyczajność, której elementem jest godny strój, nakrycie głowy, czy też taki szczególik antygienderowy jak podział na nawę damską i męską.

    Wierny czytelnik,
    Cor Cogitans.

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś pięknego! W Polsce wybito i wyduszono medialnie ostatnich znawców tego tematu. Skromność w Kościele to oddanie chwały Bogu i poddanie się jego woli a to nie podoba się modernistom i Diabłu. Większość katolików w Polsce jest wykastrowana z czytników tych wartości przez koryfeuszy aggiornamento. Diabeł drży kiedy wracamy do bogactwa Kościoła i jego obyczajów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mantylka to właśnie przejaw skromności?
      :-)
      Czy to znaczy że wszystkie panie z gołą głową na Mszy zachowują się nieskromnie??

      Usuń
    2. Poczyta sobie Pan o sensie nakrywania głowy przez kobiety jego źródle i celu, a odpowiedz nasunie sie sama... .

      Usuń
  11. Jakże często odpowiedzią na skrajność bywa inna skrajność. Jeśli na NOM ludzie przychodzą ubrani dowolnie, a szczególnie kobiety - niestosownie, to na mszę łacińską - jak wyżej. Pierwsze zawsze jest obrzydliwością, drugie niekiedy śmieszy, ale ono jest usprawiedliwione pragnieniem odmiennego stroju ze względu na Boga, podczas gdy to pierwsze jest zawsze dowodem bezbożności.

    Jeśli zatem nikt nie będzie wymagał mantylki, to te panie, którym w niej do twarzy jak najbardziej, niech ja zakładają, ale pamiętajmy, że są też typy urody kobiecej, które w takim nakryciu zawsze będą wyglądać śmiesznie lub pretensjonalnie. Zasadą bowiem powinno być poza dyskusją, że kobieta w świątyni powinna mieć głowę nakrytą stosownie do świętości Boga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, to kto się zabierze za wyrzucanie takich które ośmieliły się przyjść bez nakrycia głowy?

      Usuń
  12. Czcigodny Krusejderze
    Jako wierny innego kościoła chrześcijańskiego, ograniczę się do uwagi, że kobieta (mężczyzna oczywiście też) powinna w kościele wyglądać GODNIE. W szczegóły stroju zbytnio bym nie ingerował, ale ten pomysł z mantylkami uważam za taką sama bzdyrę jak wtrynianie Polakom na siłę Walentynek czy dyniowej głupoty. I w tej ostatniej kwestii zgadzam się z Tobą w 100%.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kapelusik - był od zawsze. A jakie mnóstwo fasonów!!!
    Na wsi częściej chustka.
    Mantylki nosiło jaśniepaństwo jako przeszczepioną z Zachodu nowinkę. Żeby się wyróżniać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Berecik.Koniecznie moherowy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. jeśli chodzi o spodnie, to nie ma Pan racji, bo to jest "obrzydliwością" dla Pana Boga. Jest to napisanie wyraźnie, żeby kobiety nie nosiły ubiorów męskich, ani mężczyźni damskich. uważam, że takie "zjawisko" jak conchita wurst czy gender, jest właśnie efektem końcowym noszenia spodni przez kobiety, a w każdym razie, nie widzę szczególnie większej różnicy. i nie jest tak, że to, że jeśli kobieta nosi spodnie, to przecież nic nie znaczy. znaczy bardzo wiele, a mianowicie, że ma bardzo zaburzone poczucie tożsamości i poważny problem z kobiecością. i również odwrotnie, noszenie spodni powoduje, że kobieta coraz bardziej się wynaturza. niestety, ale taka jest prawda. oczywiście, dzisiaj mówić tego głośno nie wolno. :) (nie wspomnę już, że chodzenie w spodniach dla kobiety jest okropnie niewygodne i dlaczego 90 proc. kobiet ubiera się w taki niewygodny sposób, pojąć nie potrafię)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wyglądają ponętnie i pociągająco, a zakompleksione niewiasty w ultra scisłych jensach czy leginsach umiejętnie koryguja/maskują niedoskonałości ciała. A mężczyznom w to graj - niestety.

      Usuń
    2. Tak, obcisłe biodrówki z których wszystko się wylewa to widok którego lepiej by było unikać. Ale są inne kroje - z luźnymi nogawkami, wyżej zabudowane. Ale nie rozumiem, dlaczego spodnie są uważane za strój męski. W końcu są spodnie męskie i damskie. Podobnie jak bielizna.
      Czasem spodnie są praktyczniejsze od kiecy:
      -przy wsiadaniu do auta nie ma problemu z układaniem fałd materiału, żeby się nie pognieść (kluczowe jak się ma zajęte ręce)
      -gdy stoję na schodach, nie mam wrażenia, że ktoś mi zerka pod spódnicę
      -wiatr nie podwiewa
      -można założyć wygodne buty na płaskiej podeszwie i nie wyglądać jak kaczka(a wzrost mam nikczemny).
      -latem jest za gorąco by nosić rajstopy, a bez nich pachwiny mogą ulec otarciom. Zimą nawet w rajstopach jest za zimno - no chyba że pod spódnicę założę... spodnie.
      Uważam, że jak czasem założę spodnie i dłuższą bluzkę lub sweter, zasłaniający to i owo, to zgorszenia nie będzie.

      Usuń
  16. W nawiązaniu do wpisu i zdjęcia:
    http://wirtualnewydawnictwowiwo.blogspot.com/2015/06/moje-boje-z-tradycja-jaka-tradycja-taka.html
    In Xpo
    Paweł Antoniewicz

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy kupowanie i noszenie dzisiaj bardzo modnych przetartych i z dużymi dziurami nowych portek nie "oicera się o dziwactwo"? Słabiutkie argumenty...

    OdpowiedzUsuń
  18. Używasz bloga jako element wbrew tradycji. Powinieneś w mówniecy miejkij zasiadłszy popleczem ludu zapowiedzieć te dziwy. Alebo do każdego domostwa list gołębiem nadać.
    Architektura i ubrania ewoluowały. Raczej do Papieża przychodzi się z zasady, jeśli wchodzisz miedzy wrony itp... Ale Cuius regio eius religio.
    Zawsze można ubrać Burkę. Za niedługo będzie trzeba.
    Podejrzewam, żę poza plotkami w XIX wieku, jakby ktoś przyniósł fajne okrycie głowy z Włoch i ubrał swojej kobiecie to w kościele by raz zastanawiali się czy komuś rozumu nie odebrało a z drugiej strony by zazdrościli (pękły by portki z zazdrości).

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziwne to lansowanie w Polsce mantylek. Firana dobrze wygląda na oknie, a koronkowa serweta - na ławie. Nie na głowie. I co to za obsesja że niby odkryta głowa wygląda nieskromnie? Włosy związane w warkocz to powód do zgorszenia? Uważam, że lepiej zacząć zachęcać dziewczyny, by wiązały włosy, bo rozpuszczone albo nastroszone grzywy jak u wampa to dopiero jest nieskromność.

    Pozdrawiam serdecznie!
    Niewiasta bez mantylki

    OdpowiedzUsuń
  20. Cytując Autora:
    "ładna, koronkowa chustka za sto złotych może mieć aż taki wpływ na czyjeś życie i wiarę"

    A potem Pismo Święte (2Krl 5,13-14) o trędowatym Naamanie:
    "Słudzy jego przybliżyli się i przemówili do niego tymi słowami: «Gdyby2 prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: Obmyj się, a będziesz czysty?» Odszedł więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie, według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony."

    Nie mam nic więcej do dodania - mądremu wystarczy, głupiemu i tłumaczenie nie pomoże...

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń