wtorek, 18 sierpnia 2015

Internetowy paszkwil na Bractwo Św. Piusa X

Czytelnicy „Młota” wiedzą, że blog ten pozostaje w swych sądach niezależny: czasem pochwali tzw. liberała lub rzekomego „kryptomodernistę”, a wielokroć strzela argumentami przeciw tradycjonalistom, zasłużonym działaczom i organizacjom. Równocześnie służy dyskusjom pomiędzy katolikami i unika przedstawiania poglądów piszącego te słowa bloggera jako prawdy objawionej i nieomylnej.

Pozostając w streszczonej powyżej konwencji zajmiemy się cyklem składającym się z aż 22 wpisów opublikowanych na blogu W OBRONIE TRADYCJI I WIARY poświęconych Bractwu św. Piusa X. Nie wiem, kto jest autorem powyższego opracowania. Są nimi anonimowi „teologowie ze stopniami naukowymi w dziedzinie teologii i innych nauk humanistycznych, z wieloletnią praktyką dydaktyczną oraz samodzielnymi publikacjami naukowymi w kraju i zagranicą.” Osoby te uznają V2 i starają się działać zgodnie z hermeneutyką ciągłości. Słowem: jest to jakieś „konserwatywne posoborowie”.

POSŁUSZEŃSTWO OCHRONĄ PRZED SZATANEM
Część 1
Część 2
Te dwa wpisy streszczają rozumowanie Autora, żyjącego w świecie alternatywy rozłącznej: albo posłuszeństwo Kościołowi albo posłuszeństwo szatanowi. Jednak dalsze wpisy nie będą spójne z powyższymi, co skrupulatnie odnotujemy.

DRĘCZENIE DEMONICZNE PO MSZACH TRYDENCKICH W BRACTWIE
Część 3
Część 4
Wbrew pozorom ów ustopniowany i utytułowany naukowo Anonim pisze swój tekst na poważnie. Argumentem przeciw całemu FSSPX jest to, że rzekomo zachęca do chodzenia na Msze celebrowane przez kapłanów FSSPX nie kto inny, jak bohater „Młota na posoborowie” .. brat biskup Stanisław Sawicki, a osoba zachęcana rzekomo cierpi na jakieś dręczenia demoniczne. Anonimowy-co-najmniej-doktór-teologii wywodzi stąd, że za dręczenia odpowiadają kontakty z Bractwem św. Piusa X. Tekst uzupełniają pomówienia już całkiem bezosobowe, sugerujące, iż takich przypadków jest więcej.



STATUS KANONICZNY BRACTWA A „NIEREGULARNOŚĆ KANONICZNA”
Część 5

Autor ma problem. Z jednej strony stwierdza, że oddzielenie od Kościoła prowadzi do schizmy i herezyj, co było udziałem starokatolików czy marjawitów. Z drugiej strony oznajmia, że FSSPX nie popadło jeszcze w błędy po 40 latach swojego istnienia. Z trzeciej strony sugeruje, że teologia Bractwa odnośnie do Soboru Watykańskiego II i kilku innych kwestyj jest niepoprawna. Z czwartej wreszcie strony przyznaje, iż aktualny status kanoniczny Piusowców jest niejasny z uwagi na nieprecyzyjność posoborowego prawa kanonicznego i chaos kierowania Kościołem.

Część 6

Rozwija się tu myśl, iż kapłani należący do Bractwa są suspendowani i nie pełnią w Kościele żadnej uprawnionej posługi.
Część 7
Święcenia w FSSPX są ważne, ale niegodziwe.
Część 8

Bardzo ważny wpis, bo pokazuje, że Autor nie wie, o czym pisze. Otóż według niego członkowie FSSPX nie kwestionują „ani swojej nieregularności kanonicznej ani też suspensy”. I dalej:
„Własny status kanoniczny bywa raczej w Bractwie przemilczany aniżeli wiernym wyjawiany, a odpowiedź przy konkretnych pytaniach brzmi mniej więcej następująco: „Tak, to prawda, ale obecny kryzys Kościoła zezwala na stosowanie takich nadzwyczajnych środków jak wieloletnie trwanie w nieregularności i suspensie po to, by Kościół mógł dzięki nam przetrwać”. Przez niektórych przedstawicieli i zwolenników Bractwa z punktu widzenia prawa kanonicznego kwestionowana także bywa decyzja Pawła VI o zasuspendowaniu abp. Lefebvra (chodzi o rzekome błędy proceduralne) jak i decyzja Jana Pawła II o ekskomunice (rozróżnienie między schizmą a aktem schizmatyckim). Niektórzy obrońcy Bractwa dochodzą przeto do wniosku, iż decyzje te były niezgodne z prawem kanonicznym, niesprawiedliwe i dlatego nie należy się do nich stosować lub nimi przejmować. Te wysoce specjalistyczne wywody oraz odnoszące się do nich kontrargumenty przedstawicieli Rzymu pozostawimy w tym miejscu specjalistom uwzględniając wszakże fakt, iż nawet najbardziej wysublimowana linia obrony zawodzi, jeśli wiary nie chce dać jej sąd, w tym wypadku papież.”


Ten człowiek po prostu nie rozumie, że źródłem kryzysu Kościoła są decyzje papieży. Rozumiem, że można było mieć takie zdanie w czasach Benedykta XVI (sam uważałem wówczas, że przyjęcie statusu kanonicznego przez FSSPX byłoby korzystne), ale żeby być tak ślepym dziś, w czasach Franciszka?! Prócz tego, nie można patrzeć na funkcjonowanie w Kościele w oderwaniu od norm dogmatycznych i prawno-kanonicznych narzucanych przez posoborowie. Ale na te tematy będzie jeszcze okazja, by się wypowiedzieć.

Tajemniczy „Obrońca-tradycji-i-wiary” chyba myśli, że cały spór między tradycjonalistami a posoborowiem rozbija się o Mszę i ogólnie pojętą estetykę. Siedząc w Polsce nie wyobraża sobie, jakie były i są realia Europy Zachodniej, gdzie powstało FSSPX. Przeciętny katolik nie ma pojęcia, jak kute są posoborowe kadry. Dowiadujemy się czasem, iż „zbyt konserwatywni klerycy są wydalani”. „50 lat Wiosny Kościoła” spowodowało w Irlandii, że wystarcza jej już tylko jedno seminarium, z którego można wylecieć za klęczenie podczas Przeistoczenia. Niemożliwe? Wywiad z warmińskim biurokratą Józefem Górzyńskim wskazuje, iż ci ludzie mogą stawiać rzekomą jedność znaków liturgicznych ponad prawo kanoniczne.

Na zakończenie wpisu Autor przypisuje ogółowi tradycjonalistów pogląd o nieistnieniu ziemskiego Kościoła. W istocie stanowisko takie zajmuje mikroskopijna grupa wariatów, przed reprezentacją których w swoim czasie ostrzegaliśmy.

Część 9
Nasz domorosły ekspert stwierdza, że grzeszą śmiertelnie zarówno kapłani FSSPX jak i wierni, którzy z ich posługi korzystają. Brakuje mu elementarnego rozróżnienia. Być może na świecie są diecezje na tyle katolickie, iż na ich terenie absolutnie nie ma żadnej konieczności funkcjonowania równoległego, „na dziko” Bractwa św. Piusa X. Tam każdy wierny ma w zasięgu części dnia drogi kapłanów odprawiających tradycyjną Mszę i głoszących katolicką doktrynę nieobciążoną posoborowymi błędami. Zgodziłbym się, że w takim przypadku każdy wierny mógłby iść po prostu do swojej (lub sąsiedniej) parafii, a nie powinien tułać się do kaplicy nieregularnego kanonicznie kapłana. Taki przypadek może mieć miejsce np. na Ceylonie u kard. Malcolma Ranjitha. Tyle, że z tego co mi wiadomo, kardynał Ranjith utrzymuje ścisłe kontakty z Bractwem i bynajmniej nie traktuje jego kapłanów jako nieregularnych kanonicznie.

Część 10
Co pisze nasz Bredzisław?
Zważywszy na fakt, iż w wielu krajach świata postanowienia Summorum Pontificum nie są realizowane, a msze posoborowe cechują nadużycia i skandale liturgiczne, toteż założyć trzeba, iż wierny pragnący obcować z Mszą Wszechczasów, do której przynajmniej od Summorum Pontificum ma prawo, a w której uczestniczyć gdzie indziej nie może, uczestnicząc we mszy w Bractwie nie grzeszy ciężko, chociaż powiedzieć nie można, iż nie grzeszy on wcale. Dlaczego zatem grzeszy w ogóle? Ponieważ korzystając z posługi nieregularnie wyświęconych i zasuspendowanych księży przyczynia się do rozbicia widzialnego Kościoła, a opuszczając struktury posłuszeństwa otwiera się na działania złego.


Tej argumentacji nawet nie warto komentować.

Część 11
Tu dowiadujemy się, że wspólnota wiernych związanych z FSSPX stanowi znikomy promil względem posoborowia.

Część 12
Wpis ten można streścić w dwu zdaniach:
Jeśli założymy, iż Bractwo rzeczywiście służyć by miało odnowie Kościoła, to standardy moralne w Bractwie musiałyby być dużo wyższe aniżeli gdzie indziej. (..) Niestety ani sprawiedliwość Bractwa ani stosunki wzajemne jego członków nie górują nad średnią światową.


Odpowiedzieć na to można:
1. FSSPX jest dziś jedną ze struktur, być może największą i najsilniejszą, które służą przetrwaniu Kościoła katolickiego. Nie ma sensu twierdzenie przeciwne niektórych tradycjonalistów: „Poza FSSPX nie ma zbawienia”. Bractwo jest strukturą czasu wojny domowej wewnątrz Kościoła; formacją samoobrony. Wszyscy doskonale wiemy, że w czasie takich działań dochodzi do nieodpowiednich czynów także po stronie niewinnej: zarówno powstańcy wandejscy jak i Polacy z Wołynia mają na koncie trochę działań odwetowych. Możemy więc sobie wyobrazić, że identycznie jest w wojnie prowadzonej przez Piusowców przeciw modernistom.
2. Autor w żaden sposób nie dowodzi, iż sprawiedliwość w FSSPX jest na poziomie znacząco niższym niż pośród reszty Kościoła.


Część 13

Dowiadujemy się, iż „Na podstawie obserwacji 10 kapłanów i ok. 50 wiernych pewnej prowincji Bractwa stwierdzić można, iż cechuje ich:
(a) Apokaliptyczna i manichejska wizja rzeczywistości.
(b) Skrupulantyzm i lęki.
(c) Brak ducha misyjnego i zasklepianie się wśród swoich.
(d) Agresja względem Kościoła hierarchicznego.
(e) Podwójna moralność oraz nieuporządkowane życie osobiste.
(f) Teologiczne „natręctwo myśli”.”
W następnych częściach opracowania dowiemy się, co poeta miał na myśli.



Część 14 i Część 15 wskazują, że jednak poeta za wiele nie miał na myśli. Uogólnienia względem całego FSSPX Autora paszkwilu należy uznać jako krzywdzące i kłamliwe. Znając osobiście na przestrzeni kilkunastu lat przynajmniej analogiczną do „próbkowanej” populację, tj. 10 kapłanów i 50 wiernych, żadną miarą nie mogę potwierdzić istnienia ww. problemów. Być może byłbym w stanie wskazać jakiegoś jednego kapłana czy kilku wiernych mających jakieś problemy ze sferą paszkwilowaną w poszczególnych punktach. Ale pomyślcie o znanych Wam członkach Bractwa św. Piusa X:
Czy x. Anzelm Ettelt ma manichejską wizję rzeczywistości?
Czy x. Eryk Jacqmin był przepełniony skrupulantyzmem?
Czy x. Janowi Jenkinsowi brakuje ducha misyjnego?
Czy x. Werner Boesiger jest jakoś szczególnie agresywny względem posoborowia?
Czy x. Konstantyn Najmowicz wygląda na zakładnika swoich stypendiodawców?
Czy x. Karol Stehlin każdą swą wypowiedź sprowadzał do kryzysu Kościoła i Soboru?

Oto kilka przykładów szczegółowych paszkwilanta, cytaty dosłowne:
Księża boją się ludzi, zwłaszcza kobiet, a przede wszystkim siebie na wzajem, bo jeden na drugiego może donieść do przełożonych. Lęk przed życiem i jego wyzwaniami cechuje także wiernych FSSPX, którzy mimo to spodziewają się odmiany swego losu za pośrednictwem jakiejś tradycjonalistycznej, nie charyzmatycznej tym razem, różdżki.

Niestety niektórych księży Bractwa charakteryzuje tak daleko posunięty brak staranności w odprawianiu Mszy Trydenckiej i dbałości o oprawę liturgiczną, która udziela się także ministrantom i wiernym, iż każe on zastanawiać się nad tym, czy FSSPX rzeczywiście o ocalenie Mszy Wszechczasów chodzi. Ponieważ wspomniani księża ci są bywają regularnie wizytowani przez swoich przełożonych, toteż założyć trzeba, iż ten poziom liturgiczny daleki od staranności i przestrzegania liturgicznych przepisów uchodzi w Bractwie za normalny. Zastanawia też brak wyczucia piękna. Zważając na fakt, iż to wierni finansują Bractwo, to zdawać by się mogło, iż mają oni prawo do pięknych wnętrz, pięknej liturgii i godnych kościołów, o ile jest to oczywiście w danym wypadku możliwe.

Podobnie jak w strukturach Opus Dei w Bractwie napotkać można mocno szemranych biznesmenów zakładających, iż samo uczestnictwo w Mszy Trydenckiej FSSPX, jako „wiary prawdziwej”, zapewni im odpuszczenie grzechów oraz powodzenie finansowe, tym bardziej, gdy łożą tam hojnie na tacę. Niestety Bractwo nie wyprowadza swoich sponsorów z tego błędu i nie podaje, że liczy się przede wszystkim dusza, a nie grzeszne życie i płynące z niego grzeszne dochody. Niektórzy wierni Bractwa żyją w konkubinatach, inni w związkach niesakramentalnych, inni jeszcze oddają się różnym nałogom.


WĄTPLIWE NAUKI BRACTWA: INTENCJONALNOŚĆ SZAFARZA SAKRAMENTU I ZALECENIE NIEUCZESTNICTWA W NOWEJ MSZY

Część 16
Wpis zaczyna się nietypowo, bo od zdania: Nie ulega wątpliwości, iż w niektórych krajach jedynymi miejscami, w których wierni mogą napotkać jako taki przekaz nauki katolickiej są kaplice i kościoły Bractwa. Tylko tam bowiem mówi się o prawdziwości wiary Katolickiej, o konieczności sakramentów, o grzechu, czyśćcu i piekle etc.

Jego reszta dotyczy korelacji pomiędzy ważnością Nowej Mszy a intencją jej celebransa. Wprawdzie Autor wpisu mówi ogólnie o sakramentach, ale przeniesienie akcentu jest mu konieczne dla całego wywodu. My, tradycjonaliści nie rozważamy intencji tak szczegółowo przy chrzcie, pokucie czy bierzmowaniu, jak względem samego Novus Ordo. Dlaczego? Gdyż sakramenty są zazwyczaj celebrowane mniej więcej zgodnie z księgami liturgicznymi. Nie słyszałem, by posoborowie celebrowało chrzest na podobieństwo konkursu skoków do basenu, czy by bierzmowanie przeradzało się w masowe policzkowanie wiernych, jak na ringu sportów walki. Tymczasem wielokroć Nowa Msza odbiega wizualnie tak bardzo od swoich ksiąg liturgicznych, że należy zastanowić się, czy wykonujący obrządek faktycznie miał na myśli przedłożenie Bogu Ojcu Ofiary Przebłagalnej. Mało tego: większość posoborowych ksiąg liturgicznych jest w bardzo istotnym zakresie niezgodna z edycjami łacińskimi Pawła VI czy Jana Pawła II, co do których zakłada się ważność. Przykładowo: większość języków popularnych zawiera błąd w słowach Przeistoczenia. Piusowcy opisują to na swojej stronie internetowej , ale w Polsce za wiele o tym nie mówią, bo problem ten Bogu dzięki naszego katolicyzmu nie dotyczy.

Argumentacja zawarta w Części 17 jest dramatycznie słaba:

Idąc tokiem argumentacji Bractwa brak odpowiedniej intencji wewnętrznej zarzucić można by absolutnie każdemu księdzu na przestrzeni wieków, także temu, który odprawiał lub odprawia Mszę Trydencką. Podczas tej ostatniej możliwość ukrycia swojej wewnętrznej intencji jest dużo większa aniżeli we Mszy Novus Ordo, gdyż podczas Tridentiny ksiądz stoi tyłem do ludu, cicho i po łacinie wypowiada słowa konsekracji, a jego gesty są dla wiernych niewidoczne. Natomiast ksiądz dokonujący Przeistoczenia na mszy posoborowej na widoku publicznym musi dużo bardziej starać się o to, by przynajmniej sprawiać wrażenie posiadania właściwej intencji.


Zarzut braku intencji w odniesieniu do tradycyjnej Mszy można podnosić w przypadku istotnych odstępstw od Mszału; jeśli kapłan zasadniczo jest mu wierny, to zakładamy, że ma intecję tożsamą z intencją Kościoła. Co zaś można powiedzieć o intencji człowieka przebranego za klauna, który jest otoczony przez dzieci w strojach karnawałowych – że odniosę się do wcale nierzadkiego klasyka ze stron typu Kronika Novus Ordo? Co można ogólnie powiedzieć o zachodnioeuropejskich Nowusach, które są celebrowane w celu utwierdzania wiernych w błędzie, iż wszyscy zostaną zbawieni?!

Problem intencji i rozumienia ceremonii jest bardzo poważny. Czy nie zastanawiało Państwa, czemu posoborowa młodzież nawet w Polsce balansuje często na granicy profanacji podczas Nowusów, skoro ci sami ludzie potrafią godnie przeżywać nabożeństwo Drogi Krzyżowej? To wynika właśnie z błędnego rozumienia istoty Mszy Świętej: nikt ich nigdy nie nauczył, że jest ona uobecnieniem Ofiary Krzyżowej Pana Jezusa.

Błędy i brak logiki Autora wpisu wynikają z jego niewielkiej orientacji w realiach zachodnioeuropejskiego posoborowia. Ten człowiek zapewne nie widział nigdy żadnego NOMu w Hiszpanii, Niemczech czy Francji.

Część 18 to w znacznej części powtórzenie katolickiej nauki o intencji szafarza sakramentu, do czego dokłada się wspomniane powyżej niezrozumienie przez Autora natury współczesnego kryzysu Kościoła. Nie trzeba być lefebrystą, by dostrzegać, że znaczna część Mszy Kościoła Posoborowego jest nieważna. Piszę to ja, który od wielu lat nie jestem związany z Bractwem i w żaden sposób nie identyfikuję się z linią teologiczną FSSPX. Zdanie to w oparciu o własne obserwacje ma zapewne znaczna część świadomych tradycjonalistów, zwłaszcza z krajów o szczególnie zaawansowanej „odnowie posoborowej”.

Część 19 stanowi kolejne smutne poświadczenie całkowitego braku orientacji Autora w poglądach tradycjonalistów katolickich. Gość robi zarzut względem FSSPX za to, że odradza wiernym uczestnictwa w Novus Ordo. Biedak nie wie, że identyczną linię doktrynalną głosi działający pod auspicjami komisji Ecclesia Dei Instytut Dobrego Pasterza, a pozostałe wspólnoty postindultowe w praktyce zalecają to samo.

Przedstawione są też argumenty za ważnością Novus Ordo, takie z dolnej półki:

1. Nie byłoby profanacji Najświętszego Sakramentu w Polsce i na świecie przez opętanych, satanistów lub innych, gdyby Pana Jezusa pod sakramentalną postacią w tych hostiach nie było. Opętani mają bowiem bardzo dobre wyczucie rzeczy świętych, tyle że odwrotne. Zatem im więcej jest w czymś świętości, tym bardziej jej nienawidzą i tym bardziej ich od niej odrzuca.
2. Nie byłoby polityki różnych episkopatów (np. w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii) i części duchowieństwa dążącej do redukcji odprawianych Mszy Świętych poprzez uniemożliwianie odprawiania codziennej mszy księżom emerytom czy innym księżom, poprzez zalecanie koncelebry i redukowanie tzw. mszy prywatnych (tj. odprawianych bez ludu) oraz zwiększenie tzw. Liturgii Słowa Bożego prowadzonych przez świeckich, głównie asystentki pastoralne, kosztem Mszy Świętych, gdyby Przeistoczenie nie miało miejsca, a wszystkie te msze, w których czasami nikt albo mało kto z wiernych uczestniczy, były nieważne.


Cóż można powiedzieć … Tonący brzytwy się chwyta … Dalej jest jeszcze gorzej:

Zalecenie Bractwa unikania sakramentów w oficjalnym Kościele przypomina nieco identyczne porady potępionych wielokrotnie Jansenistów, którzy stawiając na niegodność człowieka względem Bożej łaski zalecali czasowe nieprzystępowanie do sakramentów po to, by się w grzechu jeszcze bardziej pogrążyć i tym samym łaskę mocniej odczuć. Rzadkość przystępowania do sakramentów w XVII, XVIII i XIX wieku ogółu wiernych, aż do działań papieża św. Piusa X, a właściwie do Soboru Watykańskiego II brała się właśnie z tych błędnych przekonań. Wierni bojąc się przystąpić do komunii niegodnie lub zakładając, iż nie są w stanie wskrzesić w sobie wystarczającego żalu za grzechy, do Eucharystii i spowiedzi nie przystępowali w ogóle lub czynili to bardzo rzadko.

Opadła maska zatroskanego, konserwatywnego katolika i pojawiła się twarz piewcy osiągnięć posoborowia. Omawiana część kończy się szeregiem kłamstw, od utożsamiania środowisk sedewakantystycznych z FSSPX, po sugestię, którą pozwolę sobie zacytować:

Od strony praktyczno-materialnej odwodzenie katolików od zwykłych posoborowych mszy poprzez sugerowanie ich nieważności służy poprostu pozyskiwaniu nowych członków oraz ich zasobów finansowych, natomiast od strony moralnej stanowi narażanie ich na grzech i wzmożone ataki złego.


Co za skrajny brak logiki! Przecież antynowusowa argumentacja FSSPX w szczególności prowadzi do rozwoju grup tradycjonalistów uczestniczących w duszpasterstwach aprobowanych na szczeblach diecezjalnych. A z nich pieniądze nie idą do Menzingen, nawet na świętych Piotra i Pawła.

WAŻNOŚĆ SPOWIEDZI W FSSPX

Część 20

Przedstawiona analiza wydawałaby się słuszna, ale czemu Autor pominął kanon 1335 KPK?

Jeżeli cenzura zabrania sprawowania sakramentów lub sakramentaliów albo podejmowania aktów rządzenia, zakaz zostaje zawieszony, ilekroć jest to konieczne do udzielenia posługi wiernym znajdującym się w niebezpieczeństwie śmierci; jeśli cenzura wiążąca mocą samego prawa nie została deklarowana, zakaz ulega ponadto zawieszeniu, ilekroć wierny prosi o sakrament lub sakramentalia bądź o akt rządzenia; wolno zaś o to prosić z jakiejkolwiek słusznej przyczyny.


Załóżmy, że kapłani należący do FSSPX są suspendowani. Nie mają jednak dokumentów z imiennymi suspensami. Każdy wierny przekonany np. do tezy, iż jest kryzys Kościoła, może zatem skorzystać z posługi kapłanów Bractwa św. Piusa X i prosić ich o wyspowiadanie. Tak głosi Kodeks Prawa Kanonicznego.

(W dalszej części wpisu jest bardzo dyskusyjna teza: gdyby ktoś wyspowiadał się u człowieka przebranego za księdza, który w rzeczywistości księdzem by nie był, a penitent by o tym nie wiedział. Mimo to, na skutek zasady Ecclesia supplet, penitent otrzymałby w tym jednym wypadku ważne rozgrzeszenie. Młota na posoborowie przekonuje w tej sprawie argumentacja Dextimusa).

Część 21 stanowi powtarzanie dawnej mantry przez naszego posoborowca. Cóż tu komentować? Odwołać się mogę tylko do swojego przykładu. Od lat nie korzystam ze spowiedzi w FSSPX, ale czynię tak z wygody. Jeślibym jednak zaczął notorycznie spotykać spowiedników działających jak automaty, tj. sekundowa nauka po wyznaniu grzechów i udzielenie absolucji z automatu, bez wnikania w istotne okoliczności przedstawiane przez penitenta, to oczywiście powrócę do spowiedników z Bractwa Św. Piusa X.

Część 22 to podsumowanie, zawierające oczywiście negatywną rekomendację do słuchania Mszy Świętej u Piusowców. Autor poleca uczestnictwo we Mszach celebrowanych przez członków wspólnot Ecclesia Dei lub na mocy Summorum Pontificum. Używa tu formy „za zgodą ordynariuszy miejsca czyli biskupów”, która była prawidłowa w czasach indultów Jana Pawła II. To może drobny szczegół, ale wiele mówiący o dezorientacji piszącego paszkwil przeciwko Piusowcom.

Jak podsumować tego kuriozalnego gniota? Jak zrobić to w miarę kulturalnie? Nie jest łatwo. Jeśli ktoś jest ze starej gwardii tradsowskiej, to pamięta trzy klasyczne opracowania problemu. Jedno popełnił biskup Zygmunt Pawłowicz („Lefebvre i lefebryści”), drugie ksiądz Stanisław Grzechowiak („Ruch arcybiskupa Lefebvre 'a”), a trzecie – Życie Warszawy

Naszemu Anonimowi merytorycznie jest najbliżej do poziomu .. Życia Warszawy. Aż się dziwię, że zwrot „lasandryści” ani razu nie pojawił się w żadnej z 22 części tekstu. No bo mamy tu głównie ploteczki i uogólnienia, do tego kompletny brak wiedzy o pozostałych strukturach tradycjonalistycznych, sporadyczne odniesienia do oficjalnych wypowiedzi członków FSSPX, mierne umiejętności w zakresie interpretacji kodeksu prawa kanonicznego. Nad tekstem uniosi się smrodek posłuszeństwa "Duchowi Soboru", który zasadniczo znikł z Kościoła dziesięć lat temu. Truizmem jest ustalenie, iż tekst nie przedstawia analizy krytycznej tych obszarów działalności Bractwa, które faktycznie są problematyczne. Ot choćby ślubów, przy których asystują kapłani FSSPX. W Polsce sprawa ta stała się bardzo delikatna, odkąd ze dwie pary skorzystały z możliwości uzyskania biskupiego orzeczenia o nieważnie zawartym małżeństwie z uwagi na brak jurysdykcji, zgody proboszcza na ślub poza parafią itp. Kapłani Bractwa starają się odtąd przekonać wiernych do ślubów z asystą kapłanów, których umocowania nie da się podważyć w celu wyłudzenia tzw. „katolickiego rozwodu”.

Przez parę lat regularnie korzystałem z opieki duchowej i sakramentalnej kapłanów Bractwa Świętego Piusa X. Kilka dni temu minęło piętnaście lat od mojej pierwszej wizyty w Przeoracie FSSPX przy ul. Garncarskiej w Warszawie. Wspominam dobrze lub bardzo dobrze wszystkich kapłanów, których dane mi było tam spotkać. Aktualnie mam Mszę i inne sakramenty bliżej domu i u Piusowców pojawiam się sporadycznie. Nikomu nie odradzam korzystania z posługi kapłanów Tradycji katolickiej nieposiadających jurysdykcji zwyczajnej, w tym w szczególności członków FSSPX. Wszystkim rekomenduje indywidualną ocenę księży oraz wspólnot, które się wokół nich gromadzą. Zapewne także i w FSSPX można spotkać złych pasterzy. Ale proporcje z pewnością są zupełnie inne, niż napisał ów anonimowy paszwilant.

Swoją drogą, zupełnie się nie dziwię, że autor tej kuriozalnej krytyki Bractwa Świętego Piusa X postanowił pozostać anonimowy.

11 komentarzy:

  1. Że też chciało się Panu do tego odnosić. Bóg zapłać.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Swoją drogą, zupełnie się nie dziwię, że autor tej kuriozalnej krytyki Bractwa Świętego Piusa X postanowił pozostać anonimowy."

    Także się nie dziwię,ponieważ w większości piszący,komentujący na blogach,nie pomijając tego;mota", są anonimowi.Dziwię się tylko,czemu służy takie przysłowiowe "dzielenie włosa"?
    Kto pierwszy w butach do Nieba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego "młota"..oczywiście.

      Usuń
    2. Tamten blog ma kilku autorów piszących zbiorczo pod jednym loginem. Część tekstów jest dobra, część taka, jak recenzowany. Ten blog ma jednego autora, którego każdy, kto ma kojarzyć w tradiświatku, to kojarzy ;)

      Usuń
    3. Najbardziej idiotyczne jest "świadectwo" w którym kogoś parzy poświęcony przez księdza z FSSPX modlitewnik. Normalny katolik wie, że jeśli delikwent odczuwa ból przy kontakcie z poświęconymi przedmiotami, to problem jest w delikwencie, a nie w tych przedmiotach.

      Usuń
  3. Nie rozumiem czemu autor nie odradza korzystania z posługi kapłanów FSSPX. Skoro nie są w pełnej komunii z Kościołem (i autor tego wpisu wie, co mam na myśli), to jest to najlepszy powód. W tym momencie nie ma znaczenia, czy to przyszli święci, czy nie. Kościół jest najważniejszy. To tak jakbym miał korzystać z posługi księży prawosławnych, bo załóżmy w mojej wsi jest cerkiew i owi księża są "lepsi" od katolickich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doświadczamy "Nowej Wiosny Kościoła" i sytuacja jest dość skomplikowana. Na przykład heretycy otwarcie kontestujący nauczanie Kościoła (jak niektórzy niemieccy kardynałowie) oficjalnie są w tzw. "pełnej komunii" choć to wilki w owczej skórze którzy realizują nauczanie nie Kościoła, ale swoje własne. Kapłani Bractwa to kapłani bez wątpienia katoliccy, brak statusu kanonicznego tego nie zmienia.

      Usuń
  4. Wczesniej pisano na fb o tym:

    http://screenshooter.net/100648968/pbedpae

    https://www.facebook.com/TSWDP/posts/1002920349737091?comment_id=1003172143045245&notif_t=share_reply

    https://www.facebook.com/msza.net/photos/a.197517586960403.52207.190133624365466/885724368139718/?type=1&hc_location=ufi

    OdpowiedzUsuń
  5. Najnowszy wpis odnośnie strony z domu wariatów:

    http://screenshooter.net/100648968/qvlrtsh

    OdpowiedzUsuń
  6. Człowiek ten pisał jako Hieronymus Stridonensis tu:

    http://www.traditia.fora.pl/zlomowisko,87/a-ja-panu-wierze-rozumiem-dopoki-chodzilem,12424.html

    Zostały tylko dwa jego wpisy, a kolejne trzy zostały stąd usuniete, bo nie przystoi, żeby taki stek bzdur, kalumni był na forum.

    To pisze jedna osoba, chyba że ktoś doszedł o takim samym profilu :) jak on.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Krusejder. Krótko skomentuję recenzowany przez Pana tekst: "Mein Ehre heißt Treue". Znawcy historii wiedzą, kto miał taki napis na sztyletach...

    OdpowiedzUsuń