sobota, 9 kwietnia 2016

1050 - lecie chrztu Polski w czasopismach

"Półokrągły" jubileusz chrztu Polski jest upamiętniany przez oba wiodące polskie pisma konserwatywne. Stanowił temat przewodni numeru 1/ 2016 (styczeń - luty) w "Polonia Christiana", teraz zaś został wzięty na warsztat przez "Zawsze Wiernych" (numer 2/2016: marzec - kwiecień).

Jeśli chodzi o pierwsze spośród wymienionych periodyków, zaskoczyła mnie negatywnie lakoniczność ujęcia sprawy. Znalazłem tam bowiem tylko relatywnie krótki tekst Jerzego Wolaka ("Sam chrzest nie wystarczy") oraz wywiad z prof. Krzysztofem Ożogiem ("Płomień wciąż goreje"). Obie publikacje są bardzo wartościowe, ale spodziewałem się większego bloku artykułów poświęconych Polsce i bardziej wieloaspektowemu ujęciu tematu. Wprawdzie redakcja zakwalifikowała doń jeszcze teksty poświęcone katolicyzmowi w Irlandii i Hiszpanii, skądinąd bardzo interesujące, ale mogłyby one z powodzeniem znaleźć się w innych działach "Polonia Christiana".



Można podsumować ten numer "PCh" w następujący sposób: jak zwykle bardzo ciekawy i rozwijający intelektualnie zeszyt, ale niezbyt wnikliwie poruszający temat nominalnie wiodący.

"Zawsze Wierni" przeszli w 2016 r. kolejną zmianę składu redakcyjnego. Pismo jako całość jest świeże, a nowi autorzy wnoszą ciekawe idee i spojrzenia. Nie jest to jeszcze poziom kultowych numerów z lat 2000 - 2003, ale z całą pewnością idzie ku dobremu. Temat numeru zajmuje w "ZW" niespełna trzydzieści stron i pięć tekstów. Dobre i to. Wśród nich jest znakomity artykuł Franciszka Malkiewicza pt. "Płomienny irracjonalizm" zawierający nieszablonowe, lecz niezwykle trafne uwagi krytyczne na temat polskiej religijności. Mamy zatem własne, unikalne na skalę Kościoła powszechnego nabożeństwa takie jak Godzinki czy Gorzkie Żale, mamy święconkę i opłatek, mamy wypominki listopadowe i niezliczone (choć dziś w znacznej części pozapominane) pieśni kościelne, kolędy czy pastorałki, lecz cierpimy również na powierzchowne przeżywanie wiary, pozostawanie na poziomie uczuć, bez zgłębiania istoty wiary. Dla samego tego tekstu warto kupić omawiany numer "Zawsze Wiernych"!



Niejako dla równowagi napiszę, iż poirytowało mnie stanowisko ks. Dawida Wierzyckiego FSSPX zawarte w publikacji "Wpływ Chrztu Polski na jej losy". Można je sprowadzić do swoistego mesjanizmu (skądinąd słusznie skrytykowanego parę stron dalej przez Malkiewicza!). Ksiądz Wierzycki postrzega dzieje Polski wyłącznie przez pryzmat naszej misji dziejowej przyjętej na Chrzcie Polski 1050 lat temu. Według Autora sprzeniewierzano się jej poprzez: morderstwo biskupa Stanisława, stąd kara - rozbicie dzielnicowe; tolerancję religijną, stąd kara - potop szwedzki; przyjęcie jakobińsko - masońskiej wizji Polski, stąd kara - rozbiory; zlekceważenie orędzia Rozalii Celakówny, stąd kara - druga wojna światowa. Co za niesamowite uproszczenia! Klęski będące udziałem Polski wynikały i wynikają jednak głównie z głupoty naszych przywódców i braku elit godnych tego miana. By nie powtarzać starych błędów, kształćmy się i polecajmy rodakom dobre książki i dobre czasopisma. Takie jak recenzowane powyżej dwumiesięczniki "Polonia Christiana" i "Zawsze Wierni".

9 komentarzy:

  1. Czcigodny Krusejderze
    Żydowski dowcip z brodą dłuższą niż u ultrapobożnego Sikha, mówi o rabinie bardzo biednej gminy, który jedyny dla niej ratunek widział w loteryjnej wygranej. I o nią nieustannie się modlił. Lata mijały, wygranej nie było, więc rabin w końcu zaczął urągać Jahwe. I wtedy usłyszał z nieba:
    Rebe, ty daj mi szansę, ty kup los!
    Słusznie punktujesz brak elit. Były za Piastów, za "królów senatorskich" czyli dwóch ostatnich Jagiellonów zaczął się kryzys. Szansa na Międzymorze jako interes rodzinny Jagiellonów i stanie się pierwszym mocarstwem Europy została idiotycznie zaprzepaszczona. Bo nie raczono kupić tego losu. A przeklęci Wazowie dobili polską mocarstwowość. W roku 1610 pod Kłuszynem hetman Stanisław Żółkiewski na czele 2400 husarzy oraz tysiąca lekkiej jazdy i piechoty rozniósł w puch 3o tysięcy Rosjan i 6 do 8 tysięcy zachodnich i szwedzkich najemników. Po czym zdobył Moskwę a przerażeni bojarzy sami wydali mu cara Wasyla Szujskiego i zaakceptowali królewicza Władysława Wazę jako cara. I to udało się Zygmuntowi Wazie zepsuć. Gone with the wind! Minęło sto latek, nastąpił Sejm Niemy a Rzeczpospolita stała się rosyjskim protektoratem.
    Pan Bóg już dwa razy sprawił to, czego Polacy nie byli w stanie sami zrobić. I Wojna Światowa zakończyła się wynikiem, którego w roku 1914 nikt nie mógł przewidzieć. A w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku rękoma Ronalda Regana odesłał ZSRR na śmietnik historii. Ale obecnie to my nie kwapimy się, aby Mu pomóc.
    A ten ksiądz nieuk niech nie opowiada bzdur w stylu Petru i sięgnie do literatury. "Polska Piastów", "Polska Jagiellonów" i trzy tomy "Rzeczpospolitej Obydwu Narodów" są aż za dobrym żródłem wiedzy dla takiego hebesa.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Katolickie argumenty drażnią. To normalne dla umysłów sformatowanych przez oświeceniowe zabobony, tzw. "naukowe". Jasiennica i inni to ofiary i propagatorzy tych zabobonów, dla których genezą historycznych wydarzeń są czysto ludzkie decyzje. Pan Bóg, w najlepszym razie jest dla nich jedynie biernym obserwatorem (o ile uznają Jego istnienie). Rzeczywistość jest inna. Historia jest napędzana mechanizmem wierności i niewierności Bogu narodów wybranych, tzn. tych które przyjęły prawdziwe Objawienie Boże. Jak niegdyś żydowskiego, tak po Chrystusie narodów katolickich: polskiego, francuskiego i innych. To dziewiczy obszar do badań historyczno-teologicznych. W takim ujęciu, z dzisiejszej perspektywy Polska jest miejscem wybranym, szczególnym, a Polacy narodem w sposób ograniczony i ułomny ale jednak zwycięskim, bo u nas katolicyzm jeszcze trwa i walczy. Walka rozumiana duchowo, bo wszystko inne, co widzimy wokół nas, to tylko jej materialne skutki. Innymi słowy zabobonne (oświeceniowe, "naukowe") podejście do historii zajmuje się ewaluacją poczynań ludzkich, wyszukując wśród nich przyczyn, układając w różne skomplikowane zależności przyczynowo-skutkowe, zakładając, że człowiek jest miarą wszystkiego. To droga do nikąd, to fałszywe ćwiczenia umysłowe rodem z upadłych, ogłupiałych uniwersytetów. Zasada jest bardzo prosta. Zbyt prosta dla współczesnych zmąconych umysłów. Przyczyna i cel wydarzeń jest jeden. To Bóg i nasz stosunek do Niego. I to trzeba badać, najlepiej na kolanach. Wzbudzając przy okazji szyderstwo i histerię wśród "uczonych". Reasumując, opierając się tylko na komentowanym wpisie, zakładam , że x. Dawid ma rację, na dzieje Polski należy spoglądając wyłącznie przez pryzmat przyrzeczeń chrzcielnych i wierności im. Katolicki naród, jego elity nie mogą doprowadzać do niewoli braci w wierze vide chłopstwo w złotych dziejach Polski, nie może składać Bogu i NMP obietnic i nie dotrzymywać ich, vide Śluby Lwowskie. Za to jest karany. Katolicki naród nie może walczyć w imię masońskich ideałów vide powstania. Dlatego jest karany klęską. Itd. Itd. Olbrzymi obszar do badań, których nikt jeszcze nie podjął. Stary Testament to prosty podręcznik historii. Prosty katolicki umył to rozumie. Rozumie przyczyny np. dlaczego Francja i Zachód są rozkładającym się trupem, zabalsamowanym demonicznym dobrobytem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia nie jest nauką mającą pochodzenie oświeceniowe! Bardzo mi przykro, ale prosty, prymitywny mechanizm: "cośtam skutkuje karą bożą, natychmiast egzekwowaną" nie ma nic wspólnego z ŻADNĄ nauką, ani teologią ani historią. Zwłaszcza, że analiza pomija jakże udaną kontrreformację polską, która spowodowała faktyczną rekatolicyzację polskiego społeczeństwa w XVII wieku. Na temat x. Wierzycki nic nie pisze, bo mu to nie pasuje do wywodu.

    A gdyby dokonać analizy porównawczej katolicyzmu polskiego i innych krajów Europy, trzeba by powiedzieć, że idee oświeceniowe zaszkodziły nam relatywnie mniej niż choćby Austrii, Hiszpanii i czy Portugalii. Czemu więc Bóg zesłał na Polskę cięższe kary niż na tamte wymienione narody? Moim zdaniem ta wizja Boga jest po prostu pogańska i niegodna chrześcijanina.

    OdpowiedzUsuń
  4. na takie pytania odpowie, przynajmniej częściowo, dopiero dogłębna analiza duchowo-historyczna, koniecznie w tej kolejności. Obecnie jedyną interpretacją historii jest cep oświeceniowy i proszę nie odwracać zaraz, że proponuję jako alternatywę cep religijny , bo tak nie jest. Pytań można zadawać tysiące i na niektóre są gotowe odpowiedzi w Piśmie św. Np. dlaczego Jerozolima została zburzona w r. 70? Bo była źle przygotowana do oblężenia? Miała złe sojusze - odpowie "uczony"? Dlaczego naród żydowski był tyle razy niszczony? Odpowiadają na to prorocy i nie tylko.
    Pytanie: Czemu więc Bóg zesłał na Polskę cięższe kary niż na tamte wymienione narody? Co to znaczy cięższe, z jakiego punktu widzenia, chyba humanistycznego? Największym nieszczęściem dla katolika jest utrata wiary, herezja,apostazja. Powszechna na Zachodzie. Kto został najciężej ukarany dowiemy się po śmierci. Głęboko ufam, że nie Polacy. Nie podejmuję się przekrojowej analizy dziejów, nie jest ona do końca możliwa z prostej przyczyny. Nie wiemy ile dusz czystych modli się i pokutuje za Polskę, ma to ogromny wpływ na naszą Ojczyznę. Pisze o tym w Dzienniczku św. Faustyna (ale co to za autorytet..) A że takie podejście nie jest "naukowe". Po prostu nie ulegamy zabobonom. Podaję metodę - prawdziwą katolicką. Rozumiem, wzburzenie, jesteśmy do cna przesiąknięci encyklopedyzmem, uniwersytety są katedrami ludzkiej pychy i głupoty. Jak można Pierwszą Przyczynę i Cel wszystkiego sprowadzić do prywatnej, często skrzętnie skrywanej opinii, bez znaczenia dla "wyniku badań naukowych", co jest normą wśród apostołów zabobonu zwanych "uczonymi". To jest prawdziwe pogaństwo.

    Skromne przykłady interpretacji: kto obronił Polskę w 1655 r? O. Kordecki. Największy wojownik w historii Polski. Jak to zrobił? Miał czystą intencję: bronił wiary, świętego przybytku, czci NMP. Błagał Boga i NMP o wsparcie i co najważniejsze WIERZYŁ. To podstawa zwycięstwa. Używał rozumu, był ewangelicznie przebiegły, podtrzymywał upadających na duchu dzielnych żołnierzy, a wcześniej porządnie zaopatrzył twierdzę Jasnogórską. Ubiegam, szydercze zarzuty, że wystarczy się tylko modlić. Obrona Jasnej Góry była cudem, po ludzku nie możliwa. Zbawiennym skutkiem ubocznym było wyzwolenie Polski.

    Przykłady przeciwne do w/w: powstania XIX w., Powstanie Warszawskie. Cel zasadniczy: wolność Ojczyzny, rozumiany w duchu rewolucji francuskiej. Inicjatorzy szemrani. Tu nie dla chwały Bożej sprowokowano walkę, owszem katolicki lud wzywał Bożej pomocy, ale celem było jego wykrwawienie. Skutek - klęska. Wystarczy poczytać Pamiętniki św. abp Felińskiego, kto podżegał do Powstania Styczniowego i jak Abp. do końca walczył by Powstanie nie wybuchło. Krew nie była przelana na próżno, ale skutek nie mógł być zgodny z oczekiwanym, bo intencja nie była Boża.
    itd. itd.
    Pójście tropem katolickiej czyli prawdziwej interpretacji historii to pasjonujące wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż to za bzdury. Krusejder delikatnie o tym wspomniał...

      Usuń
    2. To wszystko prawda. Szczegolnie ta kara. Matka Boża w La Salette mówiła, że najstraszliwsza jest utrata wiary, bo warunkiem Nieba jest żal za grzechy, a dla wspolczesnego czlowieka sodoma i gomorra to normalnosc, a Pan Bóg, jesli takowy istnieje i tak wszystkich z automatu weźmie do Nieba, nawet sam papież daje to do zrozumienia.

      Usuń
  5. p. Krusajderze, te nieszczęścia wynikają w głupoty przywódców? A głupota to przecież kara Boża. Logiczne myślenie u Pana też się gdzieś zagubiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozróżniajmy pomiędzy dopustem a karą Bożą.

      Usuń
    2. ale o co chodzi? Pan Bóg nie może na kogoś kary dopuścić? bo nie rozumiem

      Usuń