Czy ktoś się tego spodziewał ? W czasach nowożytnych papieże umierają, ale nie abdykują. Tuż po ogłoszeniu nowiny przez Papieża jego rzecznik prasowy x. Fryderyk Lombardi wypowiedział to, co w jednej chwili odczuły miliony katolików na całym świecie: decyzja Ojca Świętego jest jak grom z jasnego nieba.
Dziś wieczór analogiczne zjawisko zostało ponoć dostrzeżone nad bazyliką św. Piotra i uwiecznione [dopisek z 12.02.2013: ujęcie zarejestrowano podczas silnej burzy, więc był to "grom z ciemnego nieba"]
Nie wykluczałbym, że oświadczenie Benedykta XVI zostało przygotowane i ogłoszone bez konsultacji z kimkolwiek spośród grona najbliższych współpracowników. Nie ma w nim bowiem żadnych silnych argumentów uzasadniających ten niecodzienny wybór. Starość i słabnące siły ciała i umysłu są doświadczeniem każdego kolejnego papieża. Jeśli Ojciec Święty jest świadom postępów choroby, np. amnezji czy Alzheimera, to powinien ją wprost wymienić w swej decyzji. Wtedy byłaby zrozumiała: papież odchodzi, bo nie chce być sterowany przez kogokolwiek.
Brak tego aspektu abdykacji niewątpliwie wpływa na jej odbiór. Dla mnie osobiście jest to wielki zawód. Wszyscy pamiętamy walkę ze słabością Jana Pawła II. Cierpienie było wpisane w jego posługę i także przez jego pryzmat oceniamy osobę. Odejście Benedykta XVI może być traktowane jako dezercja przed otaczającemi go wilkami, o których mówił na początku panowania. Może też wpływać negatywnie na ocenę przez wiernych polityki „pełzającej kontrrewolucji” obecnego Pontifexa. Dla nas jest to samobój, dla wojtyljanistów – znakomity dowód na wyższość JP2 nad B16.
Oczywiście wiele się jeszcze może zdarzyć między ustami a brzegiem puharu. Do końca lutego jest wiele dni i nocy. Nie można wykluczyć, iż przez ten czas Ojciec Święty podejmie jakieś istotne decyzje, również dotyczące wyboru swego następcy. Ten ludzki aspekt zarządzania Kościołem uznałbym za wystarczający argument do abdykacji, gdyby w tak nietypowym trybie udało się Ojcu Świętemu znacząco wpłynąć na sukcesję po sobie. Odwołanie 50 najgorszych modernistycznych kardynałów ? Czemu nie, pomarzyć zawsze można.
Niezależnie od wszystkiego, co się zdarzy, zapamiętam Benedykta XVI jako tego, który przywrócił Kościołowi Mszę trydencką, przez co cofnął deformy posoborowe o kilka epok. Nie starczyło mu sił na konsekwentne wdrażanie, ale ufam, że długofalowo decyzja ta da owoc stokrotny.
Być może z czasem dowiemy się, ile „drugich den” ma decyzja Ojca Świętego. Zwrócę Państwa uwagę, że dokładnie rok temu, co do dnia, pojawiły się spekulacje o spisku na Watykanie. Pisałem o tem na „Młocie” 12 lutego 2012 r. streszczając przy okazji ciekawą książkę zatytułowaną „Atak na Ratzingera”. Niech to zastrzeżenie osłabia nasz smutek czy wręcz żal do Ojca Świętego o jego dzisiejszą decyzję. Niech odgania sprzed oczu tytułową scenę sienkiewiczowskiego Quo Vadis, w której to Apostoł Piotr i towarzyszący mu Nazariusz opuszczali Rzym, w którym trwały prześladowania chrześcijan. Zbiegowie napotkali na drodze jasność, którą był Chrystus.
- Quo vadis, Domine?... – zapytał papież Piotr
- Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by Mnie ukrzyżowano raz wtóry.
Dobrze napisałeś. Trudno mi nawet wyrazić to, jak bardzo jestem zszokowany i wstrząśnięty...
OdpowiedzUsuńbylo to wszystko zapowiedziane przez wielu! ostatni bedzie czarny. podczas ostatniego konklawe jeden z kardynalow wrazil zdziwienie. chyba Duch Swiety sie pomylil. mial byc czarny. nie znal symboliki. moze dzis juz zna swoj blad. BenedyktXVI w swoim cherbie widnieje murzyn. a wiec? wypelnia sie wiele przepowiedni. czas dobiega konca. nie martwcie sie ze ten zly swiat sie konczy. ciezcie sie bo nowy lepszy zaczyna!
OdpowiedzUsuńpuhar pisze się przez ch
OdpowiedzUsuńcherb pisze się przez samo h
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z tezą tego wpisu.
OdpowiedzUsuńKardynał Ratzinger widział bardzo dobrze, jak wygląda Watykan, gdy papież jest zniedołężniały. Jakie cuda się wtedy działy. Jan Paweł II po tracheotomii, zaintubowany, w śpiączce w dniu śmierci podpisał kilkanaście nominacji biskupich. Nie mam 8 lat, żeby w to wierzyć.
Szczerze wątpię, by Benedykt usiłował wpływać na wybór przyszłego papieża. Benedykt ma klasę i takich numerów nie odwala.
Przyjąłem decyzję Benedykta z dużym zrozumieniem. To normalne, że rezygnuje się z funkcji, której się nie jest w stanie wypełnić w stopniu zadowalającym. Tak się dzieje na całym świecie i trudno mieć o to pretensje. Benedyktowi bardziej zależy na dobru Kościoła niż na sobie. Uznał, że nie radzi sobie i lepiej dla Kościoła będzie, gdy papieżem będzie kto inny.
W tym roku zmiana papieża będzie pogodna, bez żałoby, pogrzebów, prezenterów w TV ubranych na czarno, duszoszczypatielnych tekstów. I to mnie napawa ogromnym optymizmem.
Nie zgodzę się. Ponieważ każdy papież umiera, to okres, w którym faktyczną władzę sprawowali współpracownicy Wikarjusza Chrystusowego, zawsze występował. On faktycznie pokazywał, jaka była kurja i najbliższe otoczenie Ojca Świętego. To, że zausznicy JP2 odrobinę przegięli, chyba nikogo nie dziwi.
UsuńFałszywa analogia. W okresie sediswakancji władza kamerlinga i kolegium kardynałów jest ograniczona. Nie można np. nominować nowych biskupów. A papież może to zrobić. Dlatego to właśnie w dniu śmierci Jan Paweł II "podpisał" tyle nominacji.
UsuńPucharu, nie puharu.
OdpowiedzUsuńPoza tym bardzo ładnie wyraził pan to, co czuję(choć emocje jeszcze we mnie nie opadły co pewnie utrudnia ocenę decyzji, której przyczyny są nam mało znane).
Dodam jeszcze że mnie osobiście irytują uwagi komentatorów sugerujące, że Benedykt XVI podczas swojego pontyfikatu niczego nie osiągnął, że tylko przejął spuściznę po Janie Pawle "Wielkim". Mało kto zwraca uwagę na to, jak trudne musiało być dla Benedykta samo sprzątanie po tym "wielkim" pontyfikacie.
Szanowni Państwo,
OdpowiedzUsuńwiem, że puchar przez samo "H" bije po oczach, ale konwencją językową mojego bloga jest stylizacja na końcówkę wieku XIX/ początek XX. W owym czasie pisało się to słowo tak, jak we wpisie - vide http://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedia_staropolska/Puhary
Pozdrowienia
Panie "Stylisto"
Usuńno właśnie, stylisto, tu się stylizujesz "na końcówkę", a jak kiedyś sam wyznałeś słuchasz metalu! Fuj!
Posłuchaj nowej płyty Saxona, wyjdzie jeszcze przed sedewakancją.
UsuńI pytanie podstawowe - co z wiarą, co z ufnością Bogu,który wie co robi powołując Josepha Ratzingera do posługi Piotrowej? Nawet gdyby Papież był zniedołężniały, to czy istnieje "emerytura" od powołania? Przecież przyjęcie tej tezy pociąga za sobą poważne konsekwencje. Czy św. Piotr poszedł na emeryturę? Czy Mojżesz i wszyscy patriarchowie przestali przewodzić swemu ludowi z racji wieku?
OdpowiedzUsuńJest to bardzo dobra decyzja która nie spowoduje zachwiania wiary i jest racjonalna na owe czasy.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Krusejderze
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś wierzy w to że kolegium elektorów wybierające następcę Benedykta XVI dostanie podpowiedź z góry kto powinien nim być, nie powinien popadać w czarną rozpacz. I uszanować decyzję Benedykta który być może nie chciał powtórki z końca poprzedniego pontyfikatu. Kiedy to ciężko chory Jan Paweł II nad niczym już nie miał kontroli i nie wiadomo jakie koterie dworskie tak naprawdę kierowały wówczas Kościołem Rzymskokatolickim.
A jeśli ktoś zakłada że grono elektorów tę podpowiedź usłyszy ale ją zignoruje to pozostaje mu jedynie liczenie na to że owa góra wyśle tu ekipę która posprząta. Czyli zupełnie jak w Polsce.
Pozdrawiam serdecznie.
"Jeśli Ojciec Święty jest świadom postępów choroby, np. amnezji czy Alzheimera, to powinien ją wprost wymienić w swej decyzji. Wtedy byłaby zrozumiała: papież odchodzi, bo nie chce być sterowany przez kogokolwiek."
OdpowiedzUsuńAkurat! Wtedy dopiero rozpoczęłaby się jazda: a kiedy się zaczęło? czy ta decyzja to już alzheimer? A tamta nominacja to musiała być amnezja... etc.
Jak ufałem Ojcu Świętemu dotąd, tak ufam Mu i teraz. Ot, tak po prostu.
a odnośnie tych nominacji biskupich wspominanych przez Państwo, to jest jakaś gdzieś dostępna lista i liczby? dziekuje
OdpowiedzUsuńOstateczna oferta Bractwu Św.PiusaX
OdpowiedzUsuńhttp://gloria.tv/?media=400705
Jeśli to prawda to FSSPX ma problem.
Dzieli się jak przez pączkowanie.
Jeszcze rok i śladu po nich nie zostanie, a Kościół Katolicki będzie trwał.