niedziela, 29 marca 2015

Pokazywać czy nie?

Na progu Wielkiego Tygodnia środowiska antyreligijne wszczynają awanturę o film pokazany podczas katechezy szczecińskim licealistom. x. Krzysztof Jeruzalski prowadził lekcję na temat śmierci męczeńskiej i zilustrował ją nagraniem morderstwa na 21 Koptach dokonanego półtora miesiąca temu w Libii przez islamskich bandytów. Jak twierdzą uczniowie, xiądz wprowadził ich w temat oraz uprzedził, jak drastyczne sceny zobaczą.

Do redakcji "Wyborczej" zadzwoniła mama jednej z uczennic:

- Córka nie może spać. Tak się zdenerwowała tym "seansem" - opowiada. - Niewyobrażalne okrucieństwo. Jaki cel ma pokazywanie tego nastolatkom? W szkole!

Temat całkiem rozsądnie komentuje dyrektorka szkoły, p. Anna Kowalczyk: Dziwne, że rodzice tej nastolatki nie zwrócili się najpierw do wychowawcy, pedagoga, psychologa. Uczennica otrzymałaby wsparcie. Czy dyskutowanie o tym na forum publicznym jest dobrym sposobem na uspokojenie wrażliwej dziewczynki? Rozumiem, że granica wrażliwości mogła zostać naruszona. Ale nie jesteśmy w stanie uchronić młodych ludzi przed pewnymi informacjami. Ten film to fakty. Przekazywane w serwisach.



Tę sprawę należy rozważyć na przynajmniej dwu płaszczyznach, psychologicznej i religijnej. Młodzież w wieku 16-17 lat wielokrotnie w internecie mogła spotkać się z przekazami drastycznymi, które nie były opatrzone żadnym komentarzem. Jakaś część populacji sama mogła je wyszukiwać, inna - przeciwnie, nie akceptuje brutalności nawet w filmach i może się czuć bardzo niekomfortowo podczas tego typu pokazu. Ludzie są różni i należy to uszanować. Sądzę, iż xiądz katecheta powinien wręcz zachęcać, by wrażliwsi uczniowie opuścili klasę na czas emisji pięciominutowego filmu. Z drugiej strony, z uwagi na wiek młodzieży, uważam za mało prawdopodobną tezę, by po odpowiednim wprowadzeniu do tematu, oglądany materiał mógł spowodować trwały uraz na psychice któregoś z odbiorców. Nawet świadkowie wypadków komunikacyjnych nie doświadczają traumy podobnej do problemów psychicznych uczestników działań wojennych, choć oba typy zdarzeń opierają się o szok spowodowany niespodziewanym kontaktem z cierpieniem ludzkim. Najczęstsze traumy psychiczne są wynikiem konieczności zadawania cierpienia, np. zabijaniem wroga (wojskowego oraz cywilnego).

Ale domniemany brak szkody psychicznej odbiorców to oczywiście za mało, by zaakceptować emisję filmu. Głosy psychologów mogą być bardzo różne w tej sprawie. Ot choćby, nasi "zawodowi obrońcy życia" też dysponują opinią jakiejś pani z dyplomem twierdzącej jakoby oglądanie zdjęć zmasakrowanych podczas aborcji płodów ludzkich nie mogło być szkodliwe dla psychiki jakiegokolwiek dziecka. Napisać i podbić pieczątką można wszystko, zwłaszcza gdy ma się przysłowiowe 5 złotych za sporządzone stanowisko. Pozostaje pytanie, co można osiągnąć takim przekazem.

Religijny aspekt pokazu jest równie wielowarstwowy. Temat zapewne został przedstawiony przez katechetę jako śmierć męczenników. Tymczasem z punktu widzenia doktrynalnego podnieść należałoby, że zamordowani Koptowie byli niekatolikami. Dusze te należy polecać Bogu z modlitwą o zbawienie, ale nie powinno się ich przedstawiać jako męczenników Kościoła. Posoborowie nie zachowuje wiary Kościoła katolickiego z przyczyn ekumenicznych. Równocześnie kanonizowany przywódca posoborowia, Jan Paweł II, w swoim czasie publicznie wykonał gest ucałowania księgi Koranu, który powtórzony przez Koptów mógłby być może uratować ich życie. Sprzeczność ta jest bardzo skomplikowana i mam wątpliwości, czy można ją klarownie przedstawić przeciętnym licealistom na katechezie.

Wreszcie, najważniejsze. Czy po zakończeniu lekcji młodzież wyszła z klas przekonana lub umocniona w wierze? Czy gdyby ludzie ci stanęli przed wyborem: apostazja lub śmierć, to wybraliby pozostanie przy swojej wierze chrześcijańskiej? Czy wystarczającym wzorcem nie mógłby pozostać Pan Jezus Chrystus, którego mękę przeżywamy szczególnie intensywnie w Wielkim Poście? Czy może wbrew intencjom gorliwego kapłana, obejrzane okrucieństwo przesłoniłoby wartość śmierci za wiarę? Wiemy jak źle jest z religijnością współczesnych nastolatków i nie sądźmy, że uczniowie pierwszej klasy LO w Szczecinie jakoś szczególnie odstają na plus od średniej ogólnopolskiej.

Wszystko, com powyżej napisał, prowadzi do następujących wniosków: nie będę bronił decyzji o emisji filmu z egzekucji Koptów na katechezie licealnej tylko dlatego, że Gazeta Wyborcza przeciwko temu protestuje. Od dłuższego czasu z niepokojem widzę lemingizację środowisk katolickich polegającą na przyjmowaniu przez nie bezrefleksyjnie stanowiska przeciwnego od poglądu lewicowych lemingów. Tymczasem prawda bywa znacznie bardziej skomplikowana.

Nie oglądałem nieocenzurowanego filmu z egzekucji Koptów. Nie jest mi to do niczego potrzebne. Ani by współczuć zamordowanym i modlić się za ich dusze ani by mieć ugruntowane zdanie o mordercach. Ale wiem, komu ten film powinno się pokazać. Gdybym był dowódcą oddziału wojskowego walczącego z oddziałami islamskimi, to z pewnością przypomniałbym chłopcom ten materiał. Ale i tu jest wątpliwość: czy po takich akcjach skończylibyśmy przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym za zbrodnie wojenne, czy może "tylko" na pielgrzymkach wynagradzających na Jasną Górę...

10 komentarzy:

  1. Pięknowłosy29 marca 2015 22:38

    Słusznie Pan podniósł temat "lemingizacji" środowisk katolickich. Ja ją zauważam od dawna i pisałem o niej na pewnym politycznym forum z Krzyżem w nazwie, tak jednak agitację polityczną łączono niezdrowo z dogmatami wiary, co bez owej lemingizacji nie byłoby możliwe.
    Koptowie nie są w jedności z Rzymem? Do tej pory w mediach katolickich przedstawiano ich raczej jako takich egipskich katolików.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://pl.wikipedia.org/wiki/Koptyjski_Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_Ortodoksyjny - należy do niego ok. 90% Koptów. Przy okazji, raz jeszcze polecam Galerię Faras w Muzeum Narodowem http://www.mnw.art.pl/kolekcje/galer/galeria-faras/ - toż to sztuka Koptów.

      Usuń
  2. @Pięknowłosy.
    "Koptowie nie są w jedności z Rzymem? Do tej pory w mediach katolickich przedstawiano ich raczej jako takich egipskich katolików."
    Są Koptowie i Koptowie - jak to się mówi.

    OdpowiedzUsuń
  3. No fakt, nie są katolikami, "nie wierzą" w papieża. Ale umarli za Chrystusa, który powiedział, że kto się Go zaprze przed ludźmi, tego i On zaprze się przed Ojcem w niebie. Oni się nie zaparli, więc i On się ich nie zaparł.
    Wobec oczywistości słów Chrystusa i czynu Koptów podawanie w jakąkolwiek wątpliwość świętości ich męczeństwa jest, hm, nie na miejscu.
    Ze względu na "niewiarę" w papieża nie mogą być wyniesieni na ołtarze w KK. Ze względu na to, że się nie zaparli Chrystusa i On się ich nie zaparł, nie jest im to nawet potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknowłosy30 marca 2015 18:22

      Wydaje mi się, że gdyby nawet przyjęli "wiarę w papieża" za obecnego pontyfikatu, nie świadczyłoby to o nich najlepiej.

      Usuń
  4. Anominowy - "Nikt nie może być zbawiony, choćby jego jałmużny były wielkie i choćby przelał krew dla imienia Chrystusa, jeśli nie pozostawał w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim." - sobór Florencki

    OdpowiedzUsuń
  5. Z orzeczeniem soboru trudno dyskutować, więc leżę i kwiczę.
    Leżąc i kwicząc wymachuję Ewangelią: Mt 10,32-33 Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
    Ale co tam słowa Chrystusa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrwanymi z kontekstu cytatami z Pisma Św można uzasadnić każdą nawet najbardziej absurdalną bzdurę. Szanowny Panie, nie można szczerze przyznawać się do Chrystusa a jednocześnie odrzucać jego mistyczne ciało czyli Kościół Katolicki.To jest tak jakby kochać króla i jednocześnie nienawidzić jego królestwa, postawa ze wszech miar irracjonalna.

      Usuń
  6. Kwiczenie chyba zle wplywa na myslenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja trochę pobronię tych męczenników Kościoła koptyjskiego. Kościoły Tradycji apostolskiej (nawet tej przedchalcedońskiej) są "wewnątrz" święcie przekonane, że są one tym właśnie Kościołem. Inaczej jest w tradycji reformowanej, protestanckiej, anglikańskiej, gdzie jest odłączenie, wyparcie się takiej formy Kościoła a także porzucenie np. kapłaństwa. Czy nie było tak, że po uniach wschód-zachód święci kanonizowani po schizmie (prawosławni) byli dalej czczeni w rocznym obchodzie a ich ikony dalej widniały w świątyniach (poza przypadkami kontrowersyjnymi)? Podejrzewam, że sobór florencki tutaj wypowiadał się w konkretnej kwestii, w odpowiedzi na pewne rozmywanie rozumienia Kościoła (niestety nie znam okoliczności zwołania i obrad) oraz tak ostro wyraził się, by zaznaczyć dobitnie, że Kościół jest nie dodatkiem, jakimś ułatwieniem czy formą przydatną ale, że jest absolutnie niezbędny i jest niejako treścią życia w Chrystusie i dla Chrystusa.
    Niemniej, jako że więzy z nestorianami, ortodoksami czy innymi zostały zerwane, więc ich męczennicy są ich sprawą, nie naszą - coś jak dawniej święci lokalni. Jeśli byli w Kościele, to pomimo błędów, które ich pasterze (i ich następcy) głoszą. Jako przykład samej odwagi, oddania życia za wiarę OK. Tak jak OK jest pokazywanie, że amerykańscy protestanci mogą nas nieraz zawstydzić, np. w obronie życia. Ale szafowanie bezkrytyczne i bezrefleksyjne terminem "męczennik" (terminem także liturgicznym) uważam, za nie do końca przemyślane i za signum temporis. Tutaj autor bloga jak najbardziej dobrze punktuje. I faktycznie sprawa nie jest tak prosta.

    Cor Cogitans.

    OdpowiedzUsuń