środa, 12 marca 2014

"Egzorcysta" o heavy metalu ....

Wyobraźmy sobie krótki tekst poświęcony pewnemu artyście, który streszczałby następujące fakty z jego życiorysu: Twórczość rozpoczął od utworu o jednoznacznej wymowie satanistycznej, stanowiącej pochwałę wywoływania duchów, a tuż po zakończeniu studiów przystąpił do loży masońskiej. Gdy jego buntownicza działalność antypaństwowa została zdemaskowana przez władzę, bezzwłocznie stał się konfidentem władz okupacyjnych. Następnie kontynuował karierę łącząc ją z przynależnością do kolejnej sekty antykatolickiej, a w pracy naukowej atakował Kościół katolicki. Pod koniec życia redagował pismo nawołujące do rewolucji socjalistycznej. Przez całe życie, jeśli tylko to było możliwe, prowadził się niemoralnie.

Można przedstawić życiorys i dokonania Adama Mickiewicza bez zająknięcia się o Panu Tadeuszu? Można! No to już Państwo wiedzą, jaka jest metodologia naukawa naszych "egzorcystów". Temat numeru 2/2014 załatwiają tzw. świadectwa nawróconych oraz relacje kapłanow i psychologów, stykających się z problemami duchowymi i osobowościowymi melomanów ciężkiego rocka. Oczywiście wszystko to jest o niebo lepsze od urojeń i wynurzeń niejakiego Sławomira Hawryszczuka, którego dziełko recenzowałem na potrzeby Młota latem zeszłego rocku. Nie ma w piśmie ewidentnych bzdur, ale trudno też powiedzieć, by cokolwiek konkretnego wnosiło do wiedzy czytelników.



Jeśli ostrzeżenie przed zagrożeniem ma coś wnosić do wiedzy czytelnika i go ochronić, to należy napisać je precyzyjne i konkretne. Nie powinno opierać się o zdarzenia jednostkowe, lecz jakoś odnosić do prawideł statystycznych. Przykładowo, co daje informacja o 30 ofiarach śmiertelnych turystyki w Tatrach rocznie, jeśli się jej nie odniesie do ogólnej liczby turystów, wynoszącej ok. 4 miliony osób? Czy babcia powinna bać się o życie nastoletniego wnuka, który mówi jej, że planuje wejść na Czerwone Wierchy? Co warta byłaby gazeta zapełniona reportażami z akcyj ratowniczych WOPRu oraz wspomnieniami o samobójcach, którzy rzucali się w dół przełęczy na Orlej Perci? Czy ktokolwiek rozsądny powiedziałby, że opowiada ona rzetelnie o górach?

Tymczasem nawet z najlepszego metodologicznie tekstu zamieszczonego w "Egzorcyście" pt. Muzyczna otchłań. Satanistyczne inspiracje w muzyce metalowej i ambientowej (autorka: Małgorzata Nieszczerzewska), nie można ocenić, jak przedstawione fakty mają się do ogółu zjawiska, jakim jest współczesna muzyka metalowa. Z całego numeru magazynu dowiedzieliśmy się, że na chrześcijaństwo nawróciło się trzech artystów, dwóch z zespołu Megadeth oraz jeden z Iron Maiden. Czy to wszyscy chrześcijańscy metalowcy według red. Kasjaniuka?! To zabawne, bo ja mógłbym sypnąć z rękawa kilkudziesięcioma nazwiskami/ nazwami zespołów, i to wyłącznie z najwyższej półki.

Zabrakło choćby najprostszej typologii, która definiowałaby podgatunki heavy metalu. Choćby takiej jak na załączonym zabawnym anglojęzycznym obrazku.



Mimo wszelkich stereotypów związanych z heavy metalem trudno byłoby nawet "egzorcystom" dowieźć, iż słuchanie tego rodzaju muzyki jakoś ogólnie wiąże się z niebezpieczeństwami duchowymi, tudzież popadnięciem w szemrane towarzystwo. Owszem, jest takie ryzyko, ale należałoby spróbować je zdefiniować. Nie każdy wykonawca jest wcielonym nergalem, a wielu twórców prezentuje bardzo wysoki poziom kompozytorski i wirtuozerski, poparty pozytywnym przekazem. Sam gatunek muzyczny zaś narzuca wręcz konserwatyzm i poprzez swe ścisłe definicje samoogranicza artystów. Ponadto, większość czołowych metalowców stanowią panowie w statecznym wieku, którzy jeśli zaskakują opinię publiczną, to raczej z uwagi na brak zgody z zasadami poprawności politycznej. Przykładowo, lider Kissów Gene Simmons niedawno sprzeciwił się walce z chrześcijaństwem w sferze publicznej. Gene zawsze deklarował się jako amerykański ("neokoneserwatywny") imperialista o zacięciu militarnym, zatem ta deklaracja jest szczególnie dla nas interesująca. Miłość do ojczyzny i szacunek dla dokonań przodków są wartościami szczególnie często opiewanymi przez artystów brytyjskich, więc takiego zdziwienia nie budzi uczczenie dnia świętego Jerzego przez czcigodną grupę Saxon czy płyty wydawane przez słynnego aktora sir Christophera Lee ku czci jego przodka w prostej linii Karola Wielkiego. Sir Christopher jest najstarszym czynnym artystą heavymetalowym świata.

Pomijając błędy metodologiczne, musimy pamiętać, iż teksty zamieszczane w "Egzorcyście" są sporządzane przez specyficznych ludzi. Nie wiem, z jakimi demonami zmagał się w swoim czasie red. Grzegorz Kasjaniuk (autor zamieszczonego świadectwa oraz reportażu o nawróceniu Dave'a Mustaine'a z Megadeth), ale to rzutuje na neofityzm jego podejścia względem chrześcijaństwa. Sądzę, że analogicznie musi pisać wyleczony alkoholik o źródłach, przyczynach swojego nałogu, bo dla niego każdy kontakt z lampką wina może skończyć się oktawą picia na umór. Skoro nie mam - Bogu dzięki - takich doświadczeń, to trudno, abym je w pełni zrozumiał. Pan Kasjaniuk też mógłby mieć kłopoty z przyjęciem do wiadomości, iż spora część konserwatywnych katolików szczególnie się lubuje właśnie w zwalczanym przezeń aktualnie heavy metalu.

)

10 komentarzy:

  1. Krytyka przesadna. Zdaje się artykuł w egzorcyście nie miał charakteru naukowej pracy, więc cóż z tego że nie przedstawia całościowego obrazu. Przedstawia pewne zjawiska. Cóż z tego, że "spora część" katolików konserwatywnych lubuje się w metalowej muzyce? Ma nas to uspokoić? Sam kiedyś namiętnie słuchałem Slayera i chodziłem do Kościoła, ale trzeba by się po prostu zwyczajnie zastanowić: czy ta muzyka, ten przekaz podoba się Panu Bogu, Panu Jezusowi, Jego Matce? Bo napisano: Odrzućcie wszystko co ma choćby pozór zła. No, co najmniej ten pozór chyba można bez trudu zauważyć w większości zespołów metalowych, już choćby jeśli chodzi o teksty, grafikę, wokal, zachowanie sceniczne, itd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Artykułów na ten temat jest w sumie z 6 czy 8, więc coś konkretniejszego z tego powinno wynikać. No ale nie wynika. A jak Panu idzie odrzucanie wszystkiego, co ma choćby pozory zła w reszcie sztuki i literatury? Ma Pan jakąś metodologię w ww. zakresie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan Krusejder pyta:
    "A jak Panu idzie odrzucanie wszystkiego, co ma choćby pozory zła w reszcie sztuki i literatury? Ma Pan jakąś metodologię w ww. zakresie?"

    Na całe szczęście mamy mocno rozwinięty nurt teologiczno - filozoficzny, który można nazwać roboczo tekielizmem. Powinniśmy odrzucać wszystko, co odrzucają przedstawiciele tego nurtu. Innej metodologii chyba nie ma. Najbezpieczniej jest kupować i czytać książki tekielistów. A dzień, w którym będziemy woleli umrzeć z pragnienia, niż napić się jakiejś podejrzanej wody mineralnej, będzie dniem naszego całkowitego zwycięstwa nad złem. Wtedy pęknie tama i dobro rozleje się przynajmniej na Polskę. Tylko czym wtedy będą zajmowali się tekieliści? Zamawianiem swoich pomników u wybitnych rzeżbiarzy? Pisaniem pamiętników, które też będzie należało czytać? Wcześniej je kupując, oczywiście!
    Pozdrawiam!
    Marek Kucharski

    OdpowiedzUsuń
  4. Ci przytoczeni za Egzorcystą muzycy to tak do połowy nawróceni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ci piszący teksty o nawróconych do połowy muzykach też są nawróceni tak do połowy.
    Nie ma więc specjalnie jakiegoś rozdźwięku.
    Różnica istotna jest przede wszystkim taka, i piszę to jako osoba, która nie przepada za tzw. heavy metalem, że ci muzycy, choć ciężką muzykę uprawiają, mają więcej lotności od autorów takich tekstów.
    Cóż, jak się nie sięga gwiazd, to można przynajmniej uprawiać pisaninę, takie wodolejstwo, na temat gwiazdek. I to działa! Mój kolega, który mył naczynia w pewnej ekskluzywnej knajpce w Londynie, stał kiedyś przy jednym pisuarze ramię w ramię z samym Claptonem. Do dziś w moim środowisku uchodzi za eksperta od muzyki rockowej. Ale co on tam wie!? Jak go zapytałem, przez które ramię maił przewieszoną gitarę Clapton podczas tej czynności fizjologicznej, to nie umiał odpowiedzieć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba, że chrześcijan bezdenominacyjnych uważać za nawróconych. A, to gra claptonia gitara.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za razpiskę:) Upewniłam się, że słucham głównie thrash metalu;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chrzescijanski metal to koń trojanski. Znam zakonnika, ktory tworzy taką muzyke. Jest on chodzacym przeklęnstwem dla kolejnych wspólnot. Muzyka pomijajac tresc przekazuje emocje w samym dzwieku. Czy metal to milosc, radosc, cierpliwosc, uprzejmosc, dobroc i opanowanie? Nie! To jest muzyka nawolujaca do bycia osoba wojowniczą. W malych wspolnotach zajmujacych sie tylko samodoskonaleniem wady ludzkie sa szczegolnie widoczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kwestia podejścia- czemu od razu osoba wojownicza.... mnie to na przykład nigdy w ten sposób nie nastawiało.dla mnie to właśnie kwintesencja radości.

      Usuń