Z głębokim niesmakiem przeczytałem o sprawie księdza Józefa, proboszcza parafii w Obrzycku koło Szamotuł.
Do zdarzenia doszło w lutym 2014 r. podczas Mszy Świętej. W trakcie rozdawania Komunii świętej, księdzu upadła na ziemię Hostia. Schylił się po nią 10 letni ministrant i próbował ją podnieść. Został wówczas uderzony w twarz przez duchownego. Rodzice poszkodowanego Kuby zgłosili sprawę do prokuratury w Szamotułach. W sprawie zapadł najpierw wyrok przed sądem rejonowym, a potem podtrzymano go przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Proboszcza skazano na grzywnę w wysokości 5 000 zł za naruszenie nietykalności cielesnej małoletniego. Na karę złożyło się 100 stawek dziennych grzywny, przyjmując wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 50 złotych.
Ksiądz utrzymywał, że jedynie odsunął dziecko ręką, by nie doszło do profanacji Najświętszego Sakramentu, który powinien być dotykany wyłącznie przez dłonie osób konsekrowanych. Motywacja brzmi być może ładnie (zwłaszcza dla tradycjonalistów), ale nie jest poparta postawą serca.
Młody ministrant nie musi jeszcze w tym wieku wiedzieć, że również w sytuacji kryzysowej, tj. wypadnięcia Hostii z rąk, wyłącznie kapłan powinien ją podnosić. Mogły również zachodzić dodatkowe okoliczności, w których interwencja świeckiego byłaby nie tylko zrozumiała, ale i w pełni usprawiedliwiona (tak jak było w przypadku zeszłorocznej reakcji Prezydenta Andrzeja Dudy). Katolicyzm jest religią intencyj, a zatem chłopiec zasługiwał raczej na pochwałę niż naganę.
Tak jak chłopiec mógł schylać się po Hostię bez intencji jej sprofanowania, mógł i szafarz wykonać jakiś niekontrolowany gest w jego kierunku. Być może chciał faktycznie tylko odsunąć dziecko, ale trafił je w policzek. Tym niemniej, gdy dowiedział się, że sprawił mu przykrość i ból (Kuba rozpłakał się i wybiegł z kościoła) powinien odwiedzić tę rodzinę i przeprosić. To był obowiązek owego duchownego. Postępek bowiem mógł wywołać w nich uraz do Kościoła i religii, nawet jeśli dotąd byli praktykującymi i zaangażowanymi katolikami.
Rodzice poszkodowanego chłopca powinni zwrócić się najpierw do biskupa, nie do prokuratora. Ale skoro prowadzona równolegle w parafii (przez ich znajomych) akcja zbierania podpisów pod wnioskiem do biskupa o odwołanie proboszcza została zignorowana przez kurię, są w znacznej mierze usprawiedliwieni.
Skazany nie przyznał się do winy. Ponadto (cytuję za "RZ"): jego obrońcy wskazywali w apelacji, że ksiądz uzyskuje miesięczne dochody w wysokości 2 500 zł. Okazało się jednak, że nabył samochód o wartości 120 tys. złotych, a więc pojazd o wyższym niż przeciętny standardzie. To zdaniem Sądu budzi poważne zastrzeżenia co do rzeczywistej wysokości osiąganych przez niego dochodów. Uzupełnię tę myśl: jeśli w jednej sprawie ksiądz Józef mijał się z prawdą, to i w innych jego wiarygodność jest bardzo wątpliwa.
Polska, zwłaszcza od ostatniego roku, nie jest krajem, w którym księży się prześladuje. Jeśli w tej sprawie duchowny został uznany winnym, trudno uznać wyrok za wtrącanie się państwa w kwestię celebrowania liturgii katolickiej. To nie był przypadek typu: ktoś poszedł do sądu, bo dostał za mocny policzek podczas udzielania sakramentu bierzmowania.
Dobrze, że chamstwo zostało ukarane.
Czcigodny Krusejderze
OdpowiedzUsuńJak wiesz, na pewno nie należę do grona fanów księdza Tischnera. Ale raz zdarzyło mu sie powiedzieć coś z sensem. Bowiem zauważył że jeden głupi / podły ksiądz jest w stanie bardziej zaszkodzić Kościołowi Rzymskokatolickiemu, niż pięćdziesięciu esbeków. Oczywiście dotyczy to również duchownych innych nurtów chrześcijaństwa.
O całej sprawie dowiedziałem się od Ciebie i tyle o niej wiem, ile tu napisałeś. Ale jeśli karygodna postawa tamtejszej kurii nie jest pierwszym tego rodzaju przypadkiem, na miejscu rodziców chłopca też od razu powiadomiłbym prokuraturę a na zadawanie sie z tamtymi arogantami nie tracił czasu ani nerwów.
Przypadki tego rodzaju zdarzają się na szczęście sporadycznie, wbrew łgarstwom Szmatławer Zeitung i innych "merdiów". Ale gdy o nich słyszę, cieszę się z tego, że u nas w przypadku takiego skandalu rada parafialne ma prawo katapultować proboszcza i nikogo nie musi pytać o pozwolenie.
Pozdrawiam serdecznie.
Podczytuję czasem tego bloga, ale ten tekst jest, moim skromnym zdaniem, zawiera pochopne oceny i błędne wnioski. Po kolei:
OdpowiedzUsuń1. "Z głębokim niesmakiem przeczytałem o sprawie księdza Józefa, proboszcza parafii w Obrzycku koło Szamotuł. Do zdarzenia doszło w lutym 2014 r. podczas Mszy Świętej. W trakcie rozdawania Komunii świętej, księdzu upadła na ziemię Hostia. Schylił się po nią 10 letni ministrant..."
A skąd wiadomo że to ministrant?
2. "Młody ministrant nie musi jeszcze w tym wieku wiedzieć, że również w sytuacji kryzysowej, tj. wypadnięcia Hostii z rąk, wyłącznie kapłan powinien ją podnosić. (...) Katolicyzm jest religią intencyj, a zatem chłopiec zasługiwał raczej na pochwałę niż naganę.(...) chłopiec mógł schylać się po Hostię bez intencji jej sprofanowania"
Ponownie - pytam skąd wiadomo że to ministrant? Po drugie, jeśli katolicyzm jest religią intencji i rzeczywiście intencje chłopca mogły być dobre, to wypadałoby uwzględnić również, na zasadzie domniemania dobrej wiary czy niewinności, intencje księdza. Po trzecie, prawo karne to też, o ile mi wiadomo, dziedzina intencji, a nawet, jeśli teoretycznie uczynek wypełnia opis przestępstwa, to bada się intencję i szereg innych okoliczności, jak na przykład wymieniony w artykule, do którego Pan odsyła: stan wyższej konieczności, bada się tzw. społeczną szkodliwość, nie od razu też - nawet w wypadku winy - trzeba kogoś skazywać.
3. "Chamstwo zostało ukarane (...) Tak jak chłopiec mógł schylać się po Hostię bez intencji jej sprofanowania, mógł i szafarz wykonać jakiś niekontrolowany gest w jego kierunku. Być może chciał faktycznie tylko odsunąć dziecko, ale trafił je w policzek"
Jeżeli powyższe pozostaje "być może" -to skąd wiadomo że ksiądz popełnił tytułowe "chamstwo". To po pierwsze. Po drugie, nawet, gdyby popełnił "chamstwo", póki co jeszcze przestępstwem nie jest.
4. "Polska, zwłaszcza od ostatniego roku, nie jest krajem, w którym księży się prześladuje"
Nie jestem przekonany co do prawdziwości tego twierdzenia. W każdym razie - wszystko jeszcze (wkrótce) przed nami. Ostatnie rewelacje "walenrodki" z "GW", a także treść opisanego, skandalicznego moim zdaniem wyroku (zachęcająca wprost do prowokacji i zasłaniania się nietykalnością cielesną, bo przecież "pieczywo" nie może być ważniejsze niż uderzenie kogoś), powyższe potwierdzają.
5. "Jeśli w tej sprawie duchowny został uznany winnym, trudno uznać wyrok za wtrącanie się państwa w kwestię celebrowania liturgii katolickiej."
Wg mnie twierdzenie pozbawione podstaw: sprawa dotyczyła nie tyle celebrowania liturgii katolickiej, dotyczyła możliwej profanacji sakramentu oraz oceny czemu dajemy priorytet w sytuacji spornej (proszę pamiętać że sąd powinien uwzględniać takie rzeczy jak domniemanie niewinności czy zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść księdza - tzw. in dubio pro reo) - naruszeniu nietykalności cielesnej człowieka poprzez uderzenie (brak informacji że dziecko dostało z pięści czy odniosło obrażenia) czy intencji zapobieżenia profanacji Boga(bo nikt o zdrowych zmysłach nie uzna że ksiądz zapragnął po prostu nagle przyłożyć dzieciakowi, szafując sakrament). Sąd wybrał pierwsze i nie ma się z czego cieszyć, i co pochwalać. Wg mnie wyrok jest zwiastunem dla katolików tego co dzieje się obecnie na zachodzie (np. w USA, gdzie trzeba walczyć np. o tajemnicę spowiedzi, a wszystko oczywiście pod pozorem humanizmu i "większego dobra"). Z uwagi na powyższe mam (choć niewielką) nadzieję że minister Ziobro, deklarujący się jako katolik, dla zasady wniesie o kasację powyższego wyroku.
Tyle pokrótce.
Wielebny Księże!
OdpowiedzUsuńAd 1
Są wersje, że to ministrant http://www.tvn24.pl/poznan,43/mial-spoliczkowac-ministranta-w-trakcie-mszy-ksiadz-z-obrzycka-stanal-przed-sadem,478964.html
i że dziecko, które właśnie przyjmowało Komunię https://www.wprost.pl/436440/Ksiadz-uderzyl-dziecko-podczas-mszy-Tylko-odsunalem-reka-To-lincz
Przyjąłem tę pierwszą, jako lepszą dla skazanego. Gdyby to z ust tego konkretnego dziecka wypadła Hostia, tym bardziej zrozumiałe byłoby, że chciało naprawić błąd i pochyliło się po nią.
Ad 2
Intencje księdza są rozważane: " Być może chciał faktycznie tylko odsunąć dziecko, ale trafił je w policzek. Tym niemniej, gdy dowiedział się, że sprawił mu przykrość i ból (Kuba rozpłakał się i wybiegł z kościoła) powinien odwiedzić tę rodzinę i przeprosić. To był obowiązek owego duchownego. Postępek bowiem mógł wywołać w nich uraz do Kościoła i religii, nawet jeśli dotąd byli praktykującymi i zaangażowanymi katolikami."
Ad 3
Chamstwem jest brak kontaktu z ludźmi, których powinno się przeprosić. Kulturalny człowiek powiedziałby "przepraszam", nawet jeśli czułby się winny w sprawie tylko na 40%. Ten upadły ksiądz nie nadaje się do prowadzenia parafii, jeśli nie dogaduje się z ludźmi.
Ad 4
Inne rewelacje niedawno ogłaszane mówią o tym, że to źli księża prześladują dobrych. I tych złych zdaje się być więcej niż dobrych.
Ad 5
Proponuję zapoznać się z opinią św. Tomasza z Akwinu: "Uszanowanie dla sakramentu Eucharystii wymaga, by dotykały się go tylko przedmioty konsekrowane. Toteż konsekruje się korporał i kielich a także ręce kapłana, ujmujące ten sakrament. Dlatego bez koniecznej potrzeby nie godzi się dotykać tego sakramentu innym osobom, chyba że domaga się tego podniesienie upuszczonej hostii lub jakaś inna konieczność." W jej świetle nie bardzo widać, gdzie mogłoby być ryzyko profanacji sakramentu. Wystarczyła komenda "Zostaw tę Hostię mnie" ze strony duchownego.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Krusejderze
UsuńMam nadzieję, że minister Ziobro nie zrobi polskiemu KRK aż takiego świństwa, żeby próbować pomóc temu łobuzowi wykręcić się sianem. Byłby to prezent, podany wszelakim "Fakom i szitom" na złotej tacy. I ze smutkiem muszę dopowiedzieć, że solidarność korporacyjna nie jest nawet najmarniejszym substytutem zdrowego rozsądku i elementarnej przyzwoitości. Że o instynkcie samozachowawczym nie wspomnę.
Pozdrawiam serdecznie.
Przeciez posoborowy ksiądz udziela posoborowym katolikom Komunii na rękę. A w tym przypadku widzi cos niegodnego w tym, ze swiecki podniesie hostię.
OdpowiedzUsuńMoże akurat ten nie udziela. Ale czy nie udzieliłby, skoro w jego diecezji to jest legalne już od 11 lat? https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2005/Przewodnik-Katolicki-12-2005/Archidiecezja-Poznanska/Eucharystia-tworzy-komuniei-wychowuje-do-komunii
UsuńDzieci nie powinny posługiwać do Mszy. Tylko dorośli mężczyźni powinni móc posługiwać przy Mszy. Nie dzieci.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z jednym akapitem:
OdpowiedzUsuń"Rodzice poszkodowanego chłopca powinni zwrócić się najpierw do biskupa, nie do prokuratora. Ale skoro prowadzona równolegle w parafii (przez ich znajomych) akcja zbierania podpisów pod wnioskiem do biskupa o odwołanie proboszcza została zignorowana przez kurię, są w znacznej mierze usprawiedliwieni".
Sugerujesz jakoby rodzice postąpili niewłaściwie. Piszesz, że "są w znacznej mierze usprawiedliwieni", ale jednak przypisujesz ich zachowaniu coś niewłaściwego. Dlaczego? W ogóle nie mieli obowiązku zgłaszać sprawy do TAKIEJ kurii. Archidiecezja poznańska jest skompromitowana.
Wkradł się mały błąd. Skompromitowana jest oczywiście kuria poznańska, a nie archidiecezja.
UsuńMój cały wpis jest napisany z maksymalnym zrozumieniem i sympatią dla strony kościelnej. Pozdrawiam :)
UsuńMuszę przyznać, że masz świętą cierpliwość dla strony kościelnej :) Ja mimo że nie jestem takim tradycjonalistą jak Ty to nie mam jej aż tyle. Pozdrawiam :)
Usuń@Anonimowy:
Usuń"Ja mimo że nie jestem takim tradycjonalistą jak Ty to nie mam jej aż tyle"
A może właśnie nie pomimo, a dlatego? ;) Tradycjonalizm to również poważanie dla instytucji Kościoła (i instytucji w ogóle - jeśli tradycjonalizm pojmować szerzej) - niezależnie od tego, kto w owych instytucjach aktualnie zasiada.
Nie znam tej konkretnej sprawy zbyt szczegółowo, nie znam księdza ani ministranta, więc mogę jedynie wypowiedzieć się ogólnie co do generalnych zasad.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, z punktu widzenia prawa według mnie takie kwestie powinien określać regulamin kościoła (w sensie budynku), podobnie jak np.sposób zachowania się w parku określa regulamin parku. Tam powinny być zapisane stosowne przepisy co do tego, kiedy wierny świecki może, a kiedy nie może podnieść Hostii i co mu ksiądz (a właściwie nie ksiądz, a strażnik świątyni, których jednak w żadnym kościele niestety nie ma) może zrobić, gdy zakaz ten próbuje złamać.
Po drugie, katolicyzm w żadnym wypadku nie jest "religią intencyj". Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, jak wiadomo. Katolicyzm jest religią czynów. "Kto wypełnia Przykazania Moje, ten Mnie miłuje" (J 14,21), Syn Człowieczy odda każdemu "według jego postępowania". Na pewno zaś katolicyzm nie jest religią intencyj w tym znaczeniu, żeby dobre intencje miały powodować, że dopuszczamy do sprofanowania Hostii. Dobre intencje mogą mieć znaczenie przy wymierzaniu kary, a w tym przypadku (choć, jak mówię, staram się wypowiadać ogólnie) zdaje się, że postępowanie księdza miało na celu niedopuszczenie do popełnienia czynu, a nie ukaranie zań.
Na pewno zaś nie należy przejmować się tym, że nasze zachowanie może kogoś "odwieść od Kościoła i religii". Należy robić to, co słuszne, a nie robić tego, co niesłuszne, niezależnie od tego, co kto sobie o tym pomyśli i jakie skutki może to w nim wywołać. Nie znamy ludzkiego wnętrza, nie możemy przewidzieć, co kogo do czego zrazi i jakie w nim wywoła uczucia czy myśli. Nie powinno mieć to zatem wpływu na nasze decyzje, przynajmniej na te, które nie są moralnie indyferentne.
Zapraszam:
http://milkblog.cba.pl
Prowadzi Pan ciekawego bloga. Dziękuję za wizytę i zalinkowanie.
UsuńZaś co do Pańskiego wpisu, polecam swój komentarz z godz. 15:17.
Pozdrowienia
Ten komentarz z 15:17 nie odnosi się jednak do wszystkiego, co napisałem...
UsuńJedyne, co tam widzę związane z tym, co napisałem, to pkt.5. I oczywiście - ksiądz mógł powiedzieć. Jednak po pierwsze - musiałby chyba krzyknąć (co zresztą byłoby naturalne, jako reakcja emocjonalna), a w kościele niezbyt wypada krzyczeć. Po drugie, gdy zachodzi ryzyko profanacji Hostii, krzyk wydaje się środkiem zbyt łagodnym i naturalnym jest fizyczna obrona Najświętszego Sakramentu. O ile, oczywiście, ryzyko profanacji tu faktycznie zachodziło, o tym jednak się nie wypowiadałem i nie zamierzam wypowiadać, gdyż specjalistą od Prawa Kanonicznego nie jestem. Gdyby jednak faktycznie zachodziło, to odepchnięcie czy nawet uderzenie wydaje się odpowiednim do wagi zagrożenia środkiem.
Pozdrowienia.
Popieram rodziców tego dziecka, zrobiłabym tak samo. Księża myślą, że wszystko im wolno. W głowie się nie mieści, żeby dorosły mężczyzna tak postąpił wobec dziecka. Zachowanie księdza świadczy o braku jego dojrzałości.
OdpowiedzUsuń