Właśnie podano do publicznej wiadomości, że 11 sierpnia br. grupa prominentnych teologów i szanowanych intelektualistów katolickich przedłożyła Franciszkowi "synowskie napomnienie" w związku z heretyckim rozumieniem małżeństwa, życia moralnego i przyjmowania sakramentów zawartym w adhortacji Amoris laetitia.
Ponieważ dokument spotkał się z milczeniem upomnianego, sygnatariusze zgodzili się upublicznić treść memorandum oraz są otwarci na wsparcie inicjatywy ze strony dalszych intelektualistów katolickich.
Póki co, zebrano już 62 podpisy, nie dostrzegłem wśród nich niestety Polaków. A pisząc dokładniej, jest nazwisko osoby, która ... nigdy nie zaistniała.
Rzeczony magister nigdy nie protestował, gdy w różnych okolicznościach tytułowano go doktorem. Teraz zaś sam przyjął tytuł profesorski i podaje się za byłego profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Uzurpacja stopni naukowych zawsze powinna być traktowana skrajnie nagannie, tu zaś dodatkowo kompromituje bardzo ważną i potrzebną inicjatywę teologiczną.
Mam cień nadziei, że osobnik, którego wpis dotyczy, tym razem zachowa się honorowo i wycofa swój podpis spod listy. Że nie będzie kręcił, zrzucał winę na wszystkich dookoła ani udawał, że nic się nie stało.
Dodatkowo jest to ktoś, kto na portalu swojego "Centrum" reklamował Mszę za "Rzołnierzy Wyklętych", zaś chyba wszyscy jego kontrahenci - od Te Deum począwszy - mogą rzec słówko na temat powszechnie znanej uczciwości w rozliczeniach tego pana... Naprawdę nie ma kto Polski reprezentować?
OdpowiedzUsuńale że "Rzołnierzy" napisanych z błędem ortograficznym ?!
OdpowiedzUsuńDla porządku. Osoba, o której tu mowa napisała na swoim profilu na fb: "Nigdy nigdzie nie podawałem się za profesora. Wysłałem już wyjaśnienie do Autorów listu." To chyba jednak może nie wystarczyć.
OdpowiedzUsuńProfesora już nie ma (tzn. jest już podpisany tylko imieniem i nazwiskiem).
OdpowiedzUsuńR.