poniedziałek, 17 stycznia 2011

Posoborowy ksiądz

Ksiądz posoborowy to nie jest ksiądz, który odprawia nową Mszę. Do dziś bowiem wielu dobrych kapłanów zna tylko ten ryt i to obciąża ich przełożonych aż po papieża.

Ksiądz posoborowy to ksiądz działający i nauczający zgodnie z duchem soboru. Nie przykłada starań ani do doktryny ani do liturgji. Z nauczaniem moralności może być różnie, ale tu możliwe jest podejście dość konserwatywne.

Posoborowiec w wersji polskiej może być patriotą i prawicowcem, może brzydzić się lewactwem i mieć bardzo sensowne podejście zarówno do socjalistów jak i współczesnych lewaków: feministów, pederastów itp. Może być bardzo fajnym gościem. Zasadniczo, to w każdej dziedzinie - prócz tej, która powinna być jego kluczową kompetencją, tj. teologji – może mieć erudytą i ekspertem.

Największym problemem księdza posoborowego jest zachwianie symetrji między sprawiedliwością a miłosierdziem Bożem. On jest implicite przekonany do herezji pustego piekła. Nie wierzy w takie średniowieczne przeżytki jak konieczność chrztu dla zbawienia, jeśli chodzi o zasadę. Stąd brzydzi się limbusami a rozumie akukumenizm międzyreligijny. Ma kłopot z grzechem pierworodnym i z grzechem śmiertelnym w ogóle.

Wniosek stąd prosty: bycie posoborowcem to wynik deformacji seminaryjnej i późniejszej praktyki duszpasterskiej, relacji z proboszczem, recepcji działań biskupa i episkopatu. To równocześnie najcięższe oskarżenie, jakie katolik może wysnuć względem swojej nominalnej hierarchji: zarzut demoralizowania kleryków i kapłanów, poprzez co dochodzi do dalszego ochładzania żarliwości wiary u zwykłych wiernych.

5 komentarzy:

  1. Robi się oczywiste skąd u abp. Lefebvre szczególna troska właśnie o xsięży i ich wykształcenie.
    Robi się oczywiste skąd Bractwo KAPŁAŃSKIE Św. Piusa X!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Krusejderze. Krótko, ale bardzo trafnie. Znakomity wpis! pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny (L)eonie, serdecznie dziękuję za dobre słowo. Pozdrowienia !

    OdpowiedzUsuń
  4. Czcigodny Krusejderze
    W życiu i w blogosferze spotkałem się chyba z ośmioma księżmi katolickimi. Może ta próbka była niereprezentatywna ale jakoś żaden z nich nie był głosicielem przesadnej tolerancji, większość z nich nienawidziła ludzi jeszcze bardziej niż grzechu, co rzecz jasna w niczym nie przeszkadzało im cytować listy św. Pawła. Jeden z nich popisał się złotą myślą że wolałby aby w polskim KRK pozostało tylko stu wiernych ale takich którzy ślepo przyjmują kierowane do nich nauki i nie ważą się samodzielnie "mędrkować". Módlcie się aby Pan Bóg nie wysłuchał tego ajatollacha. Pewnie się zdziwisz ale nawet ja to robię "przez rozum". Bowiem wolę aby większość rodaków była chrześcijanami niż pogańskim lewactwem torującym drogę islamowi.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Stary Niedźwiedź

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy wpis
    Jak dla mnie, kluczową sprawą jest osobista relacja kapłana z Chrystusem. Jeśli tego nie ma, to ani takiemu nie pomoże sobór ani doktryna ani kształcenie się w liturgice, bo tak naprawdę tajemnic wiary nie da się sprawować dobrze, bez tej unikalnej relacji.
    Ryszard Serafin

    OdpowiedzUsuń