czwartek, 6 sierpnia 2015

Problem z procedurą zapłodnienia in vitro

Bezkompromisowi katolicy zwykli stawiać na tym samym poziomie istotności konieczność wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji jak i delegalizację dopuszczalności procedur pozwalających na poczęcie człowieka poza organizmem matki, w szklanej próbówce, a więc "in vitro". Czy słusznie?

Trzy są w polskiem prawie przypadki dopuszczające do legalnej terminacji ciąży:
1. "ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej";
2. "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu";
3. "zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego"* (np. kazirodztwo, gwałt).

Punkty nr 2 i 3 powinny być z ustawodawstwa skreślone, podczas gdy nr 1 w mojem odczuciu mógłby pozostać w odniesieniu do życia ciężarnej. Warto tu dodać, iż doprowadzenie do obumarcia dziecka bywa zazwyczaj skutkiem prowadzonej terapji, nie jest zaś samo w sobie metodą ratującą jego matkę (zagadnienia ciąży pozamacicznej i podobnych nie będę tu rozpatrywał, bo text poświęcony jest procedurze in vitro).



Sprzeciw Kościoła katolickiego względem dopuszczalności przerywania ciąży wynika z przekonania, iż od momentu zapłodnienia mamy do czynienia z nowem życiem ludzkiem, osobą, której prawa nie mogą być naruszane przez osoby trzecie, nawet przez matkę. Podstawą rozumowania jest zatem biologja, której ustalenia są aplikowane w nauczaniu moralnem i bioetycznem.

Katolicka (posoborowa) krytyka metod in vitro zazwyczaj koncentruje się na problemie powoływania do życia "nadliczbowych" zarodków, a więc istnień ludzkich. Są one niszczone lub przechowywane przez wiele lat w ciekłym azocie. W oparciu o wątpliwe moralnie i naukowo kryterja jest dokonywana ich selekcja. Embriony posiadające cechy pożądane przez zamawiających (np. płeć) mają szansę na rozwój, a pozostałe są bez sądu skazywane na karę śmierci. Podnosi się również godność osoby ludzkiej. W ocenie katolickiej bioetyki uznaje się za niedopuszczalne doprowadzanie do poczęcia istot ludzkich poza aktem małżeńskim, a więc m.in. poprzez procedury in vitro i sztucznej inseminacji.

Mam wątpliwości, czy jest to wyczerpujące i prawidłowe opisanie problemu in vitro. Należy postawić sobie kluczowe pytanie, co jest złego w in vitro? Czy optymalizacja tej metody sprawiająca, że żaden zarodek nie powstawałby "niepotrzebnie", nie byłby uśmiercany, lecz każdy trafiałby do łona matki, może spowodować wycofanie zastrzeżeń Kościoła ?

Z całą pewnością inaczej ocenialibyśmy wówczas tę procedurę z punktu widzenia etyki. Uwikłanie w in vitro nie wiązałoby się z łamaniem piątego przykazania "nie zabijaj". Wspomniany powyżej argument związany z godnością powstającego życia można uznać za religijny, związany z konkretnym światopoglądem i systemem etycznym. Podnoszący go nie wskazują, iż jest on wystarczającym, by zakazać procedur zapłodnienia in vitro. Etyka świecka lub choćby tylko niekatolicka nie muszą podzielać personalistycznego stanowiska Kościoła co do "argumentu godnościowego".

Ustalenie to nie wyczerpuje złożoności problemu. Godność osoby ludzkiej to istotny argument, ale pochodzi on z posoborowego arsenału. Antropocentryzm tego podejścia sprawia, iż nie postrzegamy procedur in vitro jako naruszających prerogatywy Stwórcy. Bowiem to Bóg powołuje nowe życie ludzkie i obdarza je duszą. Ludzie w białych kitlach starają się na Nim wymusić akt stworzenia, a mam wrażenie, że Kościół Posoborowy przemilcza się to zagadnienie. Nie jest to szczególnie dziwne, zważywszy, że ten sam Kościół walnie się przyczynił do detronizacji Boga we współczesnych, niegdyś katolickich społeczeństwach. Niemniej komisja bioetyczna KEP, sekretariat KEP czy Rada Stała Episkopatu powinni wskazywać, iż metody zapłodnienia in vitro łamią pierwsze przykazanie: "nie będziesz miał bogów cudzych przedemną".

Grzechy przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu mają pewną specyficzną cechę: zazwyczaj ich popełnianie pozostaje w sferze prywatnej. Prawo świeckie nie jest właściwe do penalizowania grzechów odnoszących się do pierwszej tablicy danej Mojżeszowi, na której widniały punkty od pierwszego do trzeciego.
Nie będziesz miał bogów cudzych przedmną.
Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.
Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

Prawo świeckie może i powinno wspierać społeczność w wypełnianiu tych przykazań, bowiem w ten sposób państwo wspierałoby Kościół w misji prowadzenia ludzi do zbawienia. Państwo może zatem zakazywać obecności fałszywych kultów w przestrzeni publicznej, handlu w niedzielę czy bluźnierstw. Można również wprowadzić całkowity zakaz dopuszczalności procedur zapłodnienia in vitro. Ale w moim odczuciu ich dopuszczenie, przy zagwarantowaniu pełnej i faktycznej ochrony wszystkich powstających zarodków ludzkich oraz zakazie finansowania tych działań z budżetu państwa byłoby kompromisowem minimum, które katolicy mogą wspierać bez zaciągania grzechu śmiertelnego.

Odnosząc to do sytuacji politycznej w Polsce: będąc członkiem parlamentu zagłosowałbym z przekonania za zakazem dopuszczalności procedur in vitro. Nie tylko z przyczyn religijnych, ale także z uwagi na niską skuteczność opisywanych procedur i ich wielkie, przemilczane ryzyko. Ingerencje genetyczne, wszelkie manipulacje przy powstawaniu życia mogą być bardzo groźne dla ludzkości.

Ale nie miałbym też oporów moralnych przed wsparciem projektu zgłaszanego niegdyś przez Jarosława Gowina, który (na ile znam jego zapisy) byłby zgodny z zawartą w Konstytucji RP zasadą pełnej obrony życia ludzkiego. Jak rozumiem, takie stanowisko prezentuje też Prezydent Rzeczypospolitej pan Andrzej Duda.

Apeluję do wspomnianych na początku tekstu bezkompromisowych katolików o powstrzymanie się od wykluczania z Kościoła p. Andrzeja Dudy i zrównywania jego poglądu ze stanowiskiem zwolenników prawa aktualnie przegłosowanego przez Sejm RP i podpisanego przez p. Bronisława Komorowskiego. Nieuczciwość w dyskusji nie przystoi zwłaszcza nam. No chyba, że my nie chcemy dyskutować na żaden ważny temat i wystarczą pyskówki o to, czy celebrans ma na kazanie zdejmować ornat czy może w nim pozostać (dla tradsów), tudzież: czemu nie wolno krytykować księdza Bashabory (dla charyzmatyków).

18 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielebny Księże! Może z uwagi na porę nocy nie w pełni zrozumiał Ksiądz niuans mojego wpisu. Jestem przeciwnikiem in vitro i zdaje się, że dorzucenie odwołania do 1 Przykazania akcentuje ów sprzeciw bardziej niż tylko posoborowe mówienie o godności człowieka.
      Natomiast protestuję przeciwko sugerowaniu, jakoby postawa prezydentów Komorowskiego i Dudy w sprawie in vitro była identyczna i obu tak samo pozbawiała możliwości przystępowania do Komunii Św.

      Usuń
  2. "Ale w moim odczuciu ich dopuszczenie, przy zagwarantowaniu pełnej i faktycznej ochrony wszystkich powstających zarodków ludzkich [ ... ] byłoby kompromisowem minimum."

    Przepraszam, ale jak Pan sobie wyobraża "pełną i faktyczną ochronę wszystkich powstających zarodków ludzkich" w przypadku tych "odłożonych na półkę"? Że pozostawia się im cień nadziei, że może kiedyś pójdą z rodzicami na spacer do parku, nauczą się czytać i pisać, zrobią maturę, może nawet pocałują swoją dziewczynę albo chłopaka? Czegoś tu nie rozumiem.
    A, ale to na marginesie, nie rozumiem też tego fragmentu: "Godność osoby ludzkiej to istotny argument, ale pochodzi on z posoborowego arsenału. Teocentryzm tego podejścia sprawia, iż nie postrzegamy procedur in vitro jako naruszających prerogatywy Stwórcy." Teocentryzm? A nie "antropocentryzm"?
    Z wyrazami szacunku!
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cenne uwagi. Tę drugą już uwzględniam i koryguję oczywisty błąd.
      Co do istniejących już zarodków ludzkich, przechowywanych w zamrażarkach, nikt nie ma pomysłu. Kościół myśli z rezerwą o możliwości ich "adopcji", a lepszych propozycyj nie ma. Można dbać jedynie o to, by liczba takich istnień nie rosła, czemu niestety nie sprzyja prawo zatwierdzone kilka tygodni temu. Naszą podstawową troską powinno być wyrugowanie tego barbarzyństwa.
      Z pozdrowieniami,

      Usuń
  3. "Ale nie miałbym też oporów moralnych przed wsparciem projektu zgłaszanego niegdyś przez Jarosława Gowina, który (na ile znam jego zapisy) byłby zgodny z zawartą w Konstytucji RP zasadą pełnej obrony życia ludzkiego. Jak rozumiem, takie stanowisko prezentuje też Prezydent Rzeczypospolitej pan Andrzej Duda." - szkoda.

    Myśle, że to stanowisko pochodzi u Pana jako efekt uboczny złego stosunku do posoborowia i wszystkiego co z nim związane. Posoborowie milczy o kwestii wchodzenia w role Pana Boga w sprawie in vitro (co słusznie Pan krytykuje), a więc żeby to uwypuklić, zganić pogubiony Kościół, wymyśla Pan takie teologiczne zawijasy co skutkuje akceptacją jakiegoś minimum w omawianej sprawie.

    "Natomiast protestuję przeciwko sugerowaniu, jakoby postawa prezydentów Komorowskiego i Dudy w sprawie in vitro była identyczna i obu tak samo pozbawiała możliwości przystępowania do Komunii Św" - Oczywiście, że jest inna, bo B.Komorowki podpisał szatańską ustawe, a A. Duda tego nie zrobił. Nowy prezydent ma narazie tylko poglądy.
    Mało tego - Pan Duda jest w bardzo dobrej sytuacji, bo każde zaostrzenie ustawy o zapłodnieniu in vitro będzie pożądane i Pan prezydent z chęcią to podpisze - zatrzyma się natomiast, z tego co można wywnioskować po jego wypowiedziach, gdy zostanie już tylko kwestia I przykazania... . Jeśli jednak na pytanie pewnej kobiety o to czy podpisze ustawe całkowicie zakazującej in vitro, Pan Prezydent odpowiedział stanowczo: "NIE".
    Także były prezydent jest ma bardziej przekichaną, że tak się wyrażę, pozycje kanoniczną. Natomiast Pana Dude rozliczy dopiero Pan Bóg za jego stosunek do I przykazania dekalogu. Zostając prezydentem nie można zostawiać swojej wiary w domu - i ten aspekt Pan pominął.

    Z Panem Bogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Myśle, że to stanowisko pochodzi u Pana jako efekt uboczny złego stosunku do posoborowia i wszystkiego co z nim związane. Posoborowie milczy o kwestii wchodzenia w role Pana Boga w sprawie in vitro (co słusznie Pan krytykuje), a więc żeby to uwypuklić, zganić pogubiony Kościół, wymyśla Pan takie teologiczne zawijasy co skutkuje akceptacją jakiegoś minimum w omawianej sprawie." - przeczytałem ten mój akapit po jakimś czasie i muszę go sprostować:
      Żle tu oceniłem pańskie intencje, więc za oskarżenie przepraszam. Jednak, na ile rozumiem, uważam, że nie może być mowy o żadnym minimum. To, że sprawa dotyczy łamania I przykazania, do którego państwo świeckie nie jest właściwe do penalizowania, niczego moim zdaniem nie zmienia. Grzech to grzech.

      Usuń
  4. Problem z procedurą zapłodnienia in vitro jest nie od dziś. Byłego prezydenta i obecnego nijak się nie da porównać w sprawie in-vitro. (całkowicie podzielam Pana zdanie). Juz w czasie kampanii prezydenckiej, Pan Komorowski drwił z Andrzeja Dudy, który powoływał się na nauczanie Jana Pawła II w sprawie obrony życia, wytykając mu, że ma poglądy średniowieczne.

    Teraz zostal podpisany wprost bandycki projekt rządowy in-vitro, o którym w ten sposób wypowiedzieli się niektórzy hierarchowie, wypowiedział się KEP, m.in. napisał:

    "(...) W aktualnej sytuacji, mając na uwadze etyczną jakość przygotowanego projektu rządowego, a także wskazania zawarte w p. 73 encykliki Evangelium vitae, nieodzowne minimum, które katolicki poseł mógłby poprzeć w głosowaniu, winno charakteryzować się uznaniem człowieczej godności ludzkiego embrionu, gwarancją jego rozwoju w organizmie biologicznej matki, stabilnością związku mężczyzny i kobiety będących dawcami komórek rozrodczych, opieką rodziców właściwą ich dziecku, ***wykluczeniem mrożenia embrionów, ich selekcji i poczęcia po śmierci rodzica, a także powinien zawierać wyraźny zakaz klonowania, tworzenia chimer i hybryd, zakaz handlu embrionami oraz prowadzenia na nich eksperymentów medycznych. Tak więc wobec inicjatywy uchwalenia złego prawa o in vitro naszym obowiązkiem jest przyjęcie prawa, które poprawi obecną sytuację, a nie ją bez zastrzeżeń zalegalizuje.***

    Warszawa, 31 marca 2015 roku
    http://episkopat.pl/dokumenty/6549.1,Apel_Prezydium_Konferencji_Episkopatu_Polski_w_zwiazku_z_rozpoczeciem_prac_nad_projektem_ustawy_o_medycznym_wspomaganiu_prokreacji_in_vitro.html

    W podobnym tonie wówczas wypowiadał się Pan A. Duda. Słuchałam tu:

    - Jeżeli ustawa o in vitro będzie chronić życie i nie będzie dopuszczała możliwości mrożenia zarodków oraz selekcji eugeniczniej, to ją podpiszę, powiedział w Rozmowie Kontrolowanej kandydat na prezydenta Prawa i Sprawiedliwości - Andrzej Duda.

    https://www.youtube.com/watch?v=efSATko9NO4

    czas: od 7 min.04 sek - do 7 min.57 sek.

    I w takim tonie wypowiada się również teraz.

    Można powiedzieć, że wypowiedź zbiezna z tym co mówi KEP. Trzeba nam wiedzieć, że obecnie in vitro jest w Polsce w pełni legalne i poza jakąkolwiek kontrolą. To musi być uregulowane. Deklaracja p. Dudy o podpisaniu ustawy w takim kształcie o jakim mówi, być może nie jest idealna, ale uratuje życie wielu ludzi.

    Mamy sytuację jak z aborcją w '93 r. skoro nie można zlikwidować całego zjawiska to należy je wymiernie ograniczyć. Przypominam, że wiele wniosków radykalnego ograniczenia tej procedury nie przeszło w sejmie, bo wiadomo, czego zwolennicy tam siedzą w tym w Sejmie. A czy ktoś wierzy, że kazdy inny kandydat, który by przyszedł, to zaraz to zmieni i całkowicie wyeliminuje? - bo ja nie wierzę.

    Odrzucone NSPJ, inni chcą Osobę nie Serce, to nie ma się czego spodziewać dobrego po ruchach charyzmatycznych. Ale ... miejmy nadzieję, że to co teraz, stopniowo przeminie i będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czcigodny Krusejderze
    Poruszyłeś bardzo istotny problem "nadliczbowych zarodków". I postawiłeś bardzo słuszny postulat, by "in vitro" nie było refundowane z budżetu.
    Zacznę od tego drugiego. W sytuacji gdy Polacy umierają na choroby nowotworowe czy układu krążenia, bo kolejka do zabiegów ratujących życie jest za długa, pomysł finansowania zapłodnień pozaustrojowych z budżetu to szczyt łajdactwa. Przez wzgląd na Ciebie i Twoich gości użyłem eufemizmu, bo na usta ciśnie się kolokwializm.
    A gdyby było już zagwarantowane, że chętni muszą sobie sami to zafundować, narzuca się rozwiązanie, już dawno przyjęte przez synod KEA. Dopuszczamy takie coś jedynie pod warunkiem, że WSZYSTKIE wytworzone zarodki będą implantowane. Czyli tych nadliczbowych by nie było.
    Proste jak jedyny działający zwój mózgowy ateotaliba.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowni,
    dyskutują Państwo o kwestiach bardzo ważnych, ale z punktu widzenia katolika nie najważniejszych. Otóż, jeśli założymy (ja zakładam), że współczesne dzieciobójstwo jest składaniem ofiar molochowi, to każdy kompromis jest nie do przyjęcia. Tym bardziej nie do przyjęcia jest wchodzenie człowieka w prerogatywy Pana Boga (I Przykazanie!), i to jest już "krok dalej" w stosunku do krwawych ofiar! Pan Prezydent Duda ma w swoich rękach wszystkie atuty, łącznie z tym najważniejszym, zaufać Panu Bogu a łaska stanu stanie się udziałem Prezydenta RP. Jeśli dyskutują tutaj katolicy (wierzący!) to wreszcie należy spojrzeć na rzeczywistość z perspektywy wiary, w sensie jak najbardziej praktycznym!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedynym dopuszczalnym z katolickiego punktu widzenia rozwiązaniem jest pozaustrojowe zapłodnienie JEDNEGO jajeczka i wszczepienie go do macicy. Resztę zostawiamy Panu Bogu. Nie czarujmy się - zamrożone zarodki wcześniej czy później zostaną wyrzucone. Jest ich za dużo, żeby móc je wszystkie zachować przy życiu. Doskonalenie techniki in vitro - generalnie niekatolickiej, ale "miłosiernej" jako mniejsze zło wobec innych praktyk - powinno iść w tym kierunku. Wątpię jednak czy prezydent lub jakikolwiek organ państwowy może wymusić taki kierunek badań.
    Zaś co do zarodków zamrożonych, to właśnie na forum Rebelyi toczy się ciekawa (i mocno odlotowa z teologicznego punktu widzenia) dyskusja na ten temat. Pojawiło się tam "proroctwo", że w obecnym zepsutym Kościele zakonnice będą sobie wszczepiały te niechciane zarodki. Hmmm, jest w tym jakaś logika, bo to i dziewictwo zostałoby zachowane, i życie ludzkie uratowane.
    Najlepiej byłoby jednak, gdyby medycyna skoncentrowała swoje wysiłki na skutecznym leczeniu niepłodności. Jeśli mężczyzna nie jest impotentem, a kobieta może jajeczkować, to może i zajść w ciążę w tradycyjny sposób. Może trzeba wybrać odpowiedni moment? Może wspomóc jego lub ją środkami farmakologicznymi? Nie wiem, nie jestem lekarzem. Wiem natomiast, że postęp w medycynie w dużym stopniu zależy od sumy pieniędzy, którymi jest finansowany. Gdyby na wsparcie ośrodków leczenia bezpłodności przeznaczyć większe fundusze (ot, choćby te, które idą na in vitro), więcej osób mogłoby się doczekać potomstwa poczętego w sposób naturalny. In vitro jest jednak najłatwiejszą metodą, a poza tym szalenie kuszącą dla lekarzy, bo czyni z nich dawców życia i pozwala na różnorakie eksperymenty. Jednak moralna anty-wartość tej metody jest taka sama, jak transplantacji - trzeba kogoś zabić, żeby kogoś innego zachować przy życiu. Nie do przyjęcia dla katolika, ani dla każdego innego normalnie ukształtowanego sumienia.
    JEDNO JAJECZKO - tu jest granica!

    OdpowiedzUsuń
  8. "Jedynym dopuszczalnym z katolickiego punktu widzenia rozwiązaniem jest pozaustrojowe zapłodnienie JEDNEGO jajeczka i wszczepienie go do macicy" - żadne pozaustrojowe zapłodnienie nie jest dopuszczalne dla katolika!

    "Resztę zostawiamy Panu Bogu" - ale kawałkiem rozporządzajmy wg własnej woli tak?

    OdpowiedzUsuń
  9. Szanowni,
    ta dyskusja katolików (?) jest dla mnie szokująca, ale i pouczająca o poziomie wiedzy i zamieszania w tej dziedzinie. In vitro jest w sprzeczności z Dekalogiem: I i V Przykazanie!!!
    Anonimowy z 10 sierpnia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie,
      nie powinniśmy powielać rozumowania rozwydrzonych gówniarzy lub mentów bredzących po alkoholu, że ten czy tamten jest "niedorobiony"; wyzywających się od "dałnów". Proszę nie zapominać, że rozmawiamy o ludziach, którzy nie są nic winni tego, że poczęto ich w ten sposób. A z dzieci poczętych poprzez gwałt też się Pan wyśmiewa?
      Gwałt i in vitro są złe, ale nie przenośmy tej pogardy na ludzi, których Bóg przy owych okazjach był uprzejmy powołać do życia. Bo w każdym przypadku to On stwarza nowe istnienie ludzkie.

      Z pozdrowieniami

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Szanowny Panie,
      nie ma żadnej zmiany "mojej optyki". Może co najwyżej jestem na sprawę bardziej uwrażliwiony pod wpływem lektury książki - wywiadu z x. Janem Kaczkowskim. Moim celem nie było dokuczenie Panu, tylko wyrażenie braku zgody na Pański pogląd, którego skutkiem jest odbieranie godności jakiejś grupie ludzi. Mówienie, że ludzie powstają w procesie WETERYNARYJNYM (weterynaria - leczenie chorób zwierząt) mieć miejsca nie powinno.

      Stosowanie takiego języka z pewnością nie pomoże w przeciągnięciu na naszą stronę ludzi niezorientowanych co do natury procederu in vitro.

      Z poważaniem

      Usuń
  11. Niewątpliwie dochodowy interes zapłodnienia IN VITRO, niezależnie czy refundowany przez państwo, czy opłacany z własnej kieszeni jest najczęściej skutkiem nadużywania nieskrempowanej wolności seksualnej czy to małżeńskiej, czy poza- z użyciem środków antykoncepcyjnych ( inny dochodowy biznes), będących de facto wczesnoporonnymi lub wcześniejszych decyzji (aborcja). Ofiarami są najczęściej kobiety, które są okłamywane, że korzystając z tychże "zapobiegają" ciąży, mogą w ten sposób odsunąć macierzyństwo "na potem", gdy już zrobią karierę, zwiedzą świat, spotkają bardziej wymarzonego partnera lub jakoś inaczej się samozrealizują. Taki zachodni styl życia mocno wypromowany przez media w ostatniej generacji Polaków, chcących "dorównać" Zachodowi przy znikomym sprzeciwie KK ( nauka moralna ) i rodziców ( często sami nie lepiej się rządzą) doprowadził do sytuacji, że wzrosło społeczne zapotrzebowanie na "procedury in vitro" również w Polsce. Niemożność zajścia w ciążę jest najczęściej właśnie skutkiem grzesznego i niefrasobliwego podejścia do 5-6 przykazania, nadużywania prawa do rozkoszy bez konsekwencji. No właśnie, czy bez konsekwencji...

    OdpowiedzUsuń