piątek, 7 lipca 2017

X lat Summorum Pontificum

Dokładnie 10 lat temu Ojciec Święty Benedykt XVI wydał motu proprio liberalizujące dostęp do tradycyjnej formy rytu rzymskiego. W zamyśle Papieża dokument miał spełnić dwa główne zadania. Po pierwsze stanowił akt sprawiedliwości dziejowej względem najważniejszej formy liturgicznej chrześcijaństwa zachodniego, która została zniszczona i wypędzona z kościołów katolickich po II soborze watykańskim. Po drugie zaś miał wpłynąć pozytywnie na posoborową formę liturgii Kościoła Rzymskokatolickiego, będącą w najlepszym razie nieudanym eksperymentem niedouczonych biurokratów. Osobiście uważałbym tę opinię o Mszy posoborowej za nazbyt łagodną, przychylając się do zdania, iż mieliśmy do czynienia z celowym działaniem projektowanym i realizowanym przez wrogów wiary katolickiej.



Polska jest krajem, który - w porównaniu do innych - może stanowić pozytywny przykład oddziaływania Summorum Pontificum. Za niecałe dwa tygodnie rozpoczyna się czwarta edycja warsztatów liturgicznych Ars Celebrandi - największych takich spotkań kapłańskich na świecie! Co roku nasz ryt odkrywa wielu nowych księży i rozpoczyna naukę celebracji tradycyjnej Mszy Świętej. Co roku kilku młodych ludzi jest wyświęcanych na kapłanów celebrujących wyłącznie przedsoborową formę Mszy, a kilku lub kilkunastu innych decyduje się, by równolegle z prymicją posoborową odbyć również "prymicję trydencką". Ufam, że odtąd Msza będzie im stale towarzyszyć przez resztę posługi Bogu i Kościołowi.

Równocześnie jednak tradycyjna forma rytu rzymskiego pozostaje absolutnym marginesem polskiej rzeczywistości parafialnej. Z raportu opublikowanego przez Una Voce Polonia wynika, że liczba miejsc z coniedzielną Mszą trydencką odbywających się za zgodą proboszcza i biskupa wzrosła przez tych 10 lat z 5 do 40. Msza jest więc stale obecna zaledwie w 0,39% parafii, w 3,8% dekanatów oraz 63% diecezji. W całym kraju jest 119 wszystkich miejsc (kościołów, kaplic) z regularnymi, rzadszymi celebracjami, podczas gdy w 2007 r. było ich tylko 9.

Powyższe liczby pokazują niestety skalę fiaska doczesnego motu proprio Summorum Pontificum. Odpowiednie struktury kościelne, a więc kurie, seminaria duchowne, konferencje episkopatów, biskupi, kongregacje rzymskie i .... papieże nie zrobili niemal nic przez tę dekadę dla naprawy liturgii. Kilka miesięcy temu publikowaliśmy zestawienie odnoszące się do partycypacji polskich biskupów w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego w latach 2007 – 2017. Polskim liderem zestawienia pozostaje JE biskup Tadeusz Pieronek, niereformowalny przedstawiciel katolewicy, co samo w sobie pokazuje, jak przypadkowa jest powyższa klasyfikacja.

Ogromną zasługą Ojca Świętego Benedykta XVI pozostaje więc tak naprawdę tylko jedno: cofnięcie zgody na prześladowanie tradycjonalistów, jakie miało miejsce w mrocznych czasach Pawła VI i Jana Pawła II. Ale nie powiedziałbym niestety, że ogólna sytuacja kościelna jest dziś lepsza niż 10 lat temu. Największą tragedią tej dekady jest zmiana władzy na Watykanie, skutkująca pełnieniem funkcji Biskupa Rzymu przez argentyńskiego kardynała Jerzego Bergoglio, który przyjął imię Franciszka. Bergoglianie narzucają niezgodną z niezmiennym nauczaniem Kościoła interpretację VI przykazania Bożego, dopuszczającą cudzołożników do "legalnego" przyjmowania Komunii Świętej. W różnych Kościołach partykularnych pojawia się presja na kapłanów niegodzących się na to świętokradztwo. Moderniści przesunęli zatem front destrukcji katolicyzmu daleko na polu doktrynalnym.

Zaś o projektowanej przez Benedykta XVI "reformie reformy" liturgicznej jest cicho. Kapłani celebrujący Mszę w tradycyjnej formie rytu rzymskiego również nie są nią zainteresowani. Ostatnim partyzantem na froncie zdaje się być czcigodny kardynał Robert Sarah, udzielający sporadycznie wypowiedzi podkreślających korzyści z celebracji ad orientem. Równocześnie z kręgów progresywnych pojawiają się postulaty stworzenia nowego, jeszcze bardziej "ekumenicznego" rytu liturgicznego, oczywiście pozostające poza wiedzą i kompetencjami wspomnianego wyżej kardynała prefekta kongregacji Kultu Bożego.

Co będzie działo się w Kościele w najbliższych latach? Tradycyjna forma rytu rzymskiego pozostanie domeną - jak to często jesteśmy nazywani - "hobbystów". Ma to tylko taką zaletę, że nie sądzę, by Franciszek przypuścił atak na treść Mszału Jana XXIII, usiłując go "zreformować". Zresztą wątpię, by decyzja idąca w takim kierunku została wprowadzona w życie. U młodego pokolenia kapłanów i wiernych Mszał Jana XXIII nie jest postrzegany za optymalną formę liturgiczną. Coraz częściej - i bardzo dobrze - sięga się po przykurzone Mszały sprzed 1950 r., czyli sprzed początków destrukcyjnej działalności Hannibala Bugniniego. Wszelkie próby manipulacji przy Mszale z 1962 r. jedynie legitymizowałyby korzystanie z wcześniejszych ksiąg liturgicznych.

7 komentarzy:

  1. Czcigodny Krusejderze
    Te wszystkie wybryki Franka Białe Kimono kibicowi z bocznej trybuny, takiemu jak ja, narzucają fandamentalne pytanie. Czy te brewerie, takie jak rzekomy imperatyw samobójczego przyjmowania tylu islamskich bandytów, ilu zapradnie brać socjal od durnych białasów, oraz jego nowatorska (przynajmniej w KRK) "nauka o usprawiedliwieniu przez sodomię" to tylko zmiany związane z wiekiem. Czy planowe niszczenie tego nurtu chrześcijaństwa, do tej pory na oddolny sabotaż odpornego, właśnie ze względu na strukturę monarchii absolutnej.
    Piszę te kilka słów bez cienia szyderstwa czy złośliwości na poziomie kibola noszącego inny szalik. A już najbardziej współczuję wszystkim porządnym księżom katolickim. Którzy przecież nie mogą otwartym tekstem powiedzieć swoim parafianom, że feldkurat Tuska kardynał Nic jest idiotą lub łajdakiem.
    Pozdrawiam ponuro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Stary Niedźwiedziu,
      od oficjalnego założenia lóż masońskich mija w tym roku 300 lat. No i loże pracowały 250 lat, by mieć takiego J-23, takiego P-6, JP2 czy Franka.
      Absolutnie nie podzielam Twojego zdania o wspomnianym kardynale. Nie jest to osoba z mojej bajki, ale nie widzę najmniejszego powodu, by nazwać go łajdakiem. Idiotą też nie jest. Ma swoje poglądy, wyszedł z określonego środowiska i pozostaje mu wierny. Czy za to miałbym go nazwać aż tak mocnymi słowami? Nie sądzę, by było to dopuszczalne.

      pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Krusejderze
      Jeśli poczułeś się urażony moim podsumowaniem tego feldkurata, to bardzo przepraszam. Oczywiście jedynie Ciebie i ewentualnie Twoich Czytelników. Bo jeśli (sięgając po klasyczne metafory) zwierzchnik pasterzy nakazuje im wpuścić wilki między owce, to nie mogę nie sięgnąć po znane pytanie mistrza Pietrzaka. I nie zastanawiać się, czy to tylko zanik umiejętności logicznego myślenia i przewidywania efektów swoich działań. Czy już stanięcie ramię w ramię z Sorosem, czyli cyniczny sabotaż, wyczerpujący znamiona zdrady stanu.
      I nie kryję swojej satysfakcji z tego, że ok. 4/5 rodaków wykazuje instynkt samozachowawczy i z obrzydzeniem odrzuca takie "nauczanie".
      Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. PS.
      Czcigodny Krusejderze
      Czy w gronie gości, zaproszonych na Plac Krasińskich, byli jacyś przedstawiciele KEP? Bo jeśli byli i tylko ja ich nie zauważyłem, to cofam ten sęk. Ale jeśli się nie pojawili (a trudno mi sobie wyobrazić by organizatorzy ich nie zaprosili, pojawia się kolejny element tej układanki.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Szanowny Stary Niedźwiedziu,
    jakkolwiek jestem przeciwny projektowi "korytarzy humanitarnych" jako precedensowi dla legalnego przyjmowania uchodźców podających się za Syryjczyków, to jestem też przeciwny histerycznemu reagowaniu w tej sprawie. Lepiej powiedzieć "nie, bo nie", koniec kropka.

    Natomiast co do Twego pytania o obecność biskupów podczas przemówienia Trumpa, to nie wiem. Ale mam nadzieję, że żaden z drugiego końca Polski w tym celu nie jechał, bo w telewizorze było całkiem dobrze widać.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że dużym problemem jest mała liczba kapłanów z tradycyjnych zgromadzeń pracujących w Polsce (poza FSSPX). Z tego co wiem, są tylko 4 takie miejsca:
    - Kraków (ks. Grygiel FSSP i ks. Kostka FSSP)
    - Białystok (ks. Śniadoch IBP i ks. Świątek IBP)
    - Warszawa (ks. Pobudkowski IBP)
    - Częstochowa ks. Załęski IBP)
    W pozostałych miejscach kapłani są birytualni co nie sprzyja rozwojowi duszpasterstw.Skoro teoretycznie mamy 12 kapłanów z FSSP i IBP to w obecnych warunkach spokojnie mogliby prowadzić duszpasterstwa w 10 dużych miastach. W tym roku przykładowo mamy dwóch neoprezbiterów z FSSP. Jakie są szanse, że będą oni pracować w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duszpasterstw powinno być więcej, ale nie każdy może być liderem i przewodnikiem duszpasterstwa. Afiliacja przy instytucie tradycyjnym takich umiejętności automatycznie nie daje.
      Chciałbym, by IBP było jeszcze szerzej obecne w Polsce. Póki co, przynajmniej dwu członków IBP jest zaangażowanych w pracach na rzecz Instytutu i do Polski trafić nie mogą.
      O FSSP tak wiele nie wiem, więc się nie wypowiadam

      Usuń