Tekst Wielomskiego stanowi przejście do porządku dziennego nad dwoma najgłośniejszymi planami na rok bieżący Ojca Świętego Benedykta XVI, tj. beatyfikacją Jana Pawła II oraz trzeciem międzyreligijnem spotkaniem w Assyżu. Jak pisze prof. Wielomski: "beatyfikacja Jana Pawła II była nie do uniknięcia. (..) Jedyne, co z Janem Pawłem II może zrobić tradycjonalista, to nie spierać się o jego świętość, lecz o interpretację. O ile moderniści zwracają uwagę na takie elementy tego pontyfikatu jak ekumenizm, dialog międzyreligijny, akceptację praw człowieka, to tradycjonaliści powinni starać się wyakcentować te elementy, które są dla nich akceptowalne: obronę życia poczętego (aborcja, in vitro), kult maryjny, kwestię rozumu i wiary (encyklika "Fides et Ratio"). Trzeba walczyć nie z Janem Pawłem II, lecz o odpowiednią recepcję jego nauczania. Na tym polega realizm eklezjalny". Argumentacja świadcząca za akceptacją drugiego z wymienionych wydarzeń była jeszcze bardziej kuriozalna. Oto bowiem jeden z kolegów prof. Wielomskiego miał wpaść w panikę z powodu zapowiedzi spotkania w Assyżu i zapowiedzieć, że "odchodzi z takiego Kościoła i przechodzi na pozycje sedewakantystyczne". Weryfikacja tej enuncjacji dała następujące rezultaty: rozmówca ten w ogóle nie wypowiadał się o spotkaniu synkretycznem planowanem przez Ojca Świętego, ale uznałby kanonizację Jana Pawła II za akt gwałcący dogmat o nieomylności papieskiej, co skutkowałoby utratą jurysdykcji papieskiej przez osobę usiłującą tej kanonizacji dokonać. Ponieważ przysłowiowe „muchy się nawet nie gonią” w tej sprawie, uznać można jeden z głównych filarów felietonu prof. Wielomskiego za eksces godny co najwyżej starego poczciwego Radia Erewań.
Autor krytykuje środowiska konserwatywne, że jakoby „pomrukują o zdradzie lub zmianie kursu” przez Benedykta XVI. Ma tu zapewne na myśli szereg wypowiedzi, jakie pojawiają się w sprawie assyżowej – czy to barona Roberta de Mattei, czy w Polsce - Pawłów Lisickiego i Milcarka. Według Wielomskiego dostrzedz można spójną linję kard. Ratzingera, a później – Benedykta XVI polegająca na „pluraliźmie teologicznym wszystkich nurtów teologicznych, które nie negują dogmatów wiary”. Ojciec Święty miałby zatem doprowadzić do równouprawnienia tradycjonalistów w Kościele, po czem dla równowagi wykonywałby ukłony wobec, jak w cudzysłowie pisze Autor, „modernistów”. O ile myśl ta jest fałszywa, sugerująca heglizm myśli Papieża (nb. to samo z innych pozycyj głosił JE bp Williamson FSSPX), to następuje po niej barejowa „minuta prawdy w godzinnym programie publicystycznym” – zdanie: „Benedykt XVI nie zaproponował całkowitej zmiany kierunku i odwrotu od Soboru Watykańskiego II”. Tyle, że Ojciec Święty przez pierwszych pięć lat pontyfikatu promował w teorji i praktyce „hermeneutykę ciągłości” polegającą na powrocie do ortodoksyjnej interpretacji ostatniego soboru oraz odrzuceniu posoborowych błędów. Ani ja ani znakomitsi odemnie konserwatywni analitycy nie widzieli w Benedykcie XVI reinkarnacji Piusa X czy Piusa XII. Spotkanie w Assyżu oczywiście można przeprowadzić w duchu hermeneutyki ciągłości i temu właśnie służą głosy troski tradycjonalistów. Musimy wskazywać, że jesteśmy z Ojcem Świętym, że jesteśmy częścią Kościoła i możemy wyrażać swoje zdanie na jego wszelkie sprawy. Możliwość prowadzenia dialogu z własnym papieżem nie jest optymalną formą ustalania magisterium Kościoła, ale skoro została dopuszczona, to należy rozsądnie zeń korzystać.
Konkluzja tekstu Adama Wielomskiego jest fałszywa: nie ma bowiem wyboru: albo odchodzenie z Kościoła w sedewakantyzm albo bezkrytyczne przyjęcie do wiadomości wszelkich planów Papieża. Sprzecznością jest w szczególności wynikająca z tekstu w Najwyższym Czasie implikacja, jakoby potencjalna recydywa Assyżu nawiązująca do najczarniejszych mroków wojtyljanizmu mogła być uznana za formę wyrażenia pluralizmu teologicznego nienegującego prawd wiary. Nic z tych rzeczy, Drogi Adamie! Dwa pierwsze spotkania międzyreligijne w mieście św. Franciszka stanowiły jawną obrazę Boga i Jego prawdziwej religji i ewentualne, podkreślam: ewentualne! podążenie przez Benedykta XVI tą drogą w żaden sposób tego błędu nie waliduje.
Zarysowany w omawianym tekście „realizm eklezjalny” Wielomskiego, to nic innego jak selektywna kapitulacja względem modernizmu posoborowego. Selektywna, ponieważ jej Autor zdecydował się na dzień dzisiejszy skapitulować akurat przed temi a nie innemi aspektami kościelnej rzeczywistości. Ale gdyby był konsekwentnym „realistą”, uznałby ogół praktyki posoborowej za normę, którą należy przyjąć. Powstaje jednak pytanie: po co mainstreamowym modernistom taki kwiatek przy kożuchu jak „realista eklezjalny” ? Po nic, zwłaszcza, że ten konkretny „realista” ma zwyczaj zmieniać poglądy częściej niż niejaki Michał Wiśniewski tzw. „żony”. Zatem postawa ta w praktyce ani nie przyniesie fruktów na płaszczyźnie kościelnej ani nikogo nie przekona do myśli jakkolwiek konserwatywnej. Wypadałoby się uczyć na błędach z działalności społeczno – politycznej Klubu, któremu się przewodzi, a nie powielać je na kolejnem polu, które powinno być zarezerwowane dla prawdy obiektywnie możliwej do udowodnienia.
P.S. Zaplanowana beatyfikacja Jana Pawła II jest z kolei błędem trudnym do naprawienia. Jednak i ona nie angażuje nieomylności papieskiej w niegodziwym celu. Być może za mało się modliliśmy w intencji upowszechnienia prawdy o działalności Jana Pawła II oraz w szczególności w intencji Ojca Świętego Benedykta. Czas to nadrobić!
Czcigodny Krusejderze
OdpowiedzUsuńDaruj heretykowi słabą znajomość zwyczajów obowiązujących w KRK ale wydaje mi się że zatwierdzenie przez BXVI beatyfikacji JPII dotyczy spraw wiary. A w tej materii rzekomo papież jest nieomylny. Czy coś się zmieniło skoro piszesz o błędzie?
Pozdrawiam serdecznie.
Stary Niedźwiedź
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńtak jak pisaliśmy tutaj: http://przedsoborowy.blogspot.com/2011/01/znalezione-na-forum-rebelya.html beatyfikacja nie zawiera formuł wskazujących na nieomylne działanie papieża. Nie każde działanie papieża w kwestjach wiary i moralności aspiruje do miana nieomylnego. Pozdrowienia, Krusejder
Dawno nie zaglądałem do Kolegi, ale zamierzam nadrobić zaległości. Gratuluję świetnych artykułów, pozdrawiam Jacek2
OdpowiedzUsuń