czwartek, 3 lutego 2011

"Teologia realna" Adama Wielomskiego

Znany politolog Adam Wielomski dokonuje w tekście "Krok przednio-tylny Benedykta XVI" (Najwyższy Czas! 5/1080 str. XLVI) kolejnej wolty, tym razem - teologicznej. Po odejściu od idej kontrrewolucyjnych ku (cokolwiek to nie znaczy) polityce realnej, przeszczepia swą selektywną i niekonsekwentną metodologję na pole religji.



Tekst Wielomskiego stanowi przejście do porządku dziennego nad dwoma najgłośniejszymi planami na rok bieżący Ojca Świętego Benedykta XVI, tj. beatyfikacją Jana Pawła II oraz trzeciem międzyreligijnem spotkaniem w Assyżu. Jak pisze prof. Wielomski: "beatyfikacja Jana Pawła II była nie do uniknięcia. (..) Jedyne, co z Janem Pawłem II może zrobić tradycjonalista, to nie spierać się o jego świętość, lecz o interpretację. O ile moderniści zwracają uwagę na takie elementy tego pontyfikatu jak ekumenizm, dialog międzyreligijny, akceptację praw człowieka, to tradycjonaliści powinni starać się wyakcentować te elementy, które są dla nich akceptowalne: obronę życia poczętego (aborcja, in vitro), kult maryjny, kwestię rozumu i wiary (encyklika "Fides et Ratio"). Trzeba walczyć nie z Janem Pawłem II, lecz o odpowiednią recepcję jego nauczania. Na tym polega realizm eklezjalny". Argumentacja świadcząca za akceptacją drugiego z wymienionych wydarzeń była jeszcze bardziej kuriozalna. Oto bowiem jeden z kolegów prof. Wielomskiego miał wpaść w panikę z powodu zapowiedzi spotkania w Assyżu i zapowiedzieć, że "odchodzi z takiego Kościoła i przechodzi na pozycje sedewakantystyczne". Weryfikacja tej enuncjacji dała następujące rezultaty: rozmówca ten w ogóle nie wypowiadał się o spotkaniu synkretycznem planowanem przez Ojca Świętego, ale uznałby kanonizację Jana Pawła II za akt gwałcący dogmat o nieomylności papieskiej, co skutkowałoby utratą jurysdykcji papieskiej przez osobę usiłującą tej kanonizacji dokonać. Ponieważ przysłowiowe „muchy się nawet nie gonią” w tej sprawie, uznać można jeden z głównych filarów felietonu prof. Wielomskiego za eksces godny co najwyżej starego poczciwego Radia Erewań.

Autor krytykuje środowiska konserwatywne, że jakoby „pomrukują o zdradzie lub zmianie kursu” przez Benedykta XVI. Ma tu zapewne na myśli szereg wypowiedzi, jakie pojawiają się w sprawie assyżowej – czy to barona Roberta de Mattei, czy w Polsce - Pawłów Lisickiego i Milcarka. Według Wielomskiego dostrzedz można spójną linję kard. Ratzingera, a później – Benedykta XVI polegająca na „pluraliźmie teologicznym wszystkich nurtów teologicznych, które nie negują dogmatów wiary”. Ojciec Święty miałby zatem doprowadzić do równouprawnienia tradycjonalistów w Kościele, po czem dla równowagi wykonywałby ukłony wobec, jak w cudzysłowie pisze Autor, „modernistów”. O ile myśl ta jest fałszywa, sugerująca heglizm myśli Papieża (nb. to samo z innych pozycyj głosił JE bp Williamson FSSPX), to następuje po niej barejowa „minuta prawdy w godzinnym programie publicystycznym” – zdanie: „Benedykt XVI nie zaproponował całkowitej zmiany kierunku i odwrotu od Soboru Watykańskiego II”. Tyle, że Ojciec Święty przez pierwszych pięć lat pontyfikatu promował w teorji i praktyce „hermeneutykę ciągłości” polegającą na powrocie do ortodoksyjnej interpretacji ostatniego soboru oraz odrzuceniu posoborowych błędów. Ani ja ani znakomitsi odemnie konserwatywni analitycy nie widzieli w Benedykcie XVI reinkarnacji Piusa X czy Piusa XII. Spotkanie w Assyżu oczywiście można przeprowadzić w duchu hermeneutyki ciągłości i temu właśnie służą głosy troski tradycjonalistów. Musimy wskazywać, że jesteśmy z Ojcem Świętym, że jesteśmy częścią Kościoła i możemy wyrażać swoje zdanie na jego wszelkie sprawy. Możliwość prowadzenia dialogu z własnym papieżem nie jest optymalną formą ustalania magisterium Kościoła, ale skoro została dopuszczona, to należy rozsądnie zeń korzystać.

Konkluzja tekstu Adama Wielomskiego jest fałszywa: nie ma bowiem wyboru: albo odchodzenie z Kościoła w sedewakantyzm albo bezkrytyczne przyjęcie do wiadomości wszelkich planów Papieża. Sprzecznością jest w szczególności wynikająca z tekstu w Najwyższym Czasie implikacja, jakoby potencjalna recydywa Assyżu nawiązująca do najczarniejszych mroków wojtyljanizmu mogła być uznana za formę wyrażenia pluralizmu teologicznego nienegującego prawd wiary. Nic z tych rzeczy, Drogi Adamie! Dwa pierwsze spotkania międzyreligijne w mieście św. Franciszka stanowiły jawną obrazę Boga i Jego prawdziwej religji i ewentualne, podkreślam: ewentualne! podążenie przez Benedykta XVI tą drogą w żaden sposób tego błędu nie waliduje.

Zarysowany w omawianym tekście „realizm eklezjalny” Wielomskiego, to nic innego jak selektywna kapitulacja względem modernizmu posoborowego. Selektywna, ponieważ jej Autor zdecydował się na dzień dzisiejszy skapitulować akurat przed temi a nie innemi aspektami kościelnej rzeczywistości. Ale gdyby był konsekwentnym „realistą”, uznałby ogół praktyki posoborowej za normę, którą należy przyjąć. Powstaje jednak pytanie: po co mainstreamowym modernistom taki kwiatek przy kożuchu jak „realista eklezjalny” ? Po nic, zwłaszcza, że ten konkretny „realista” ma zwyczaj zmieniać poglądy częściej niż niejaki Michał Wiśniewski tzw. „żony”. Zatem postawa ta w praktyce ani nie przyniesie fruktów na płaszczyźnie kościelnej ani nikogo nie przekona do myśli jakkolwiek konserwatywnej. Wypadałoby się uczyć na błędach z działalności społeczno – politycznej Klubu, któremu się przewodzi, a nie powielać je na kolejnem polu, które powinno być zarezerwowane dla prawdy obiektywnie możliwej do udowodnienia.

P.S. Zaplanowana beatyfikacja Jana Pawła II jest z kolei błędem trudnym do naprawienia. Jednak i ona nie angażuje nieomylności papieskiej w niegodziwym celu. Być może za mało się modliliśmy w intencji upowszechnienia prawdy o działalności Jana Pawła II oraz w szczególności w intencji Ojca Świętego Benedykta. Czas to nadrobić!

3 komentarze:

  1. Czcigodny Krusejderze
    Daruj heretykowi słabą znajomość zwyczajów obowiązujących w KRK ale wydaje mi się że zatwierdzenie przez BXVI beatyfikacji JPII dotyczy spraw wiary. A w tej materii rzekomo papież jest nieomylny. Czy coś się zmieniło skoro piszesz o błędzie?
    Pozdrawiam serdecznie.
    Stary Niedźwiedź

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Stary Niedźwiedziu,
    tak jak pisaliśmy tutaj: http://przedsoborowy.blogspot.com/2011/01/znalezione-na-forum-rebelya.html beatyfikacja nie zawiera formuł wskazujących na nieomylne działanie papieża. Nie każde działanie papieża w kwestjach wiary i moralności aspiruje do miana nieomylnego. Pozdrowienia, Krusejder

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie zaglądałem do Kolegi, ale zamierzam nadrobić zaległości. Gratuluję świetnych artykułów, pozdrawiam Jacek2

    OdpowiedzUsuń