czwartek, 30 czerwca 2011

Jubileusz Xiędza Leszka Królikowskiego IBP

Dokładnie dziesięć lat temu w bawarskiej wiosce Zaitzkofen, na terenie należącym do kierowanego przez Bractwo Świętego Piusa X Wyższego Seminarjum Duchownego pw. Najświętszego Serca Jezusowego odbyły się święcenia kapłańskie. Tego dnia JE bp Bernard Tissier de Mallerais ordynował diakona FSSPX Leszka Królikowskiego. Miałem przyjemność uczestniczyć w tej uroczystości, zatem chętnie przypomnę ją Państwu i sobie samemu.

Radość była wielka, bowiem x. Królikowski stał się pierwszym polskim klerykiem Bractwa, który został dopuszczony do święceń kapłańskich. FSSPX zorganizowało pielgrzymkę po sanktuarjach Bawarji, której ukoronowaniem był udział we wzmiankowanej uroczystości w Zaitzkofen. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłem we Mszy polowej, zatem nie miałem porównania względem "imprez" znanych choćby z telewizji z pielgrzymek Jana Pawła II. Mnie, podówczas młodego stażem tradycjonalistę, uderzyło, że wierni i kapłani nie stosują dla siebie żadnej taryfy ulgowej co do strojów, zachowania, śpiewów itp. Do dziś pamiętam piękne wykonanie chorału przez seminarzystów, zwłaszcza, że po raz pierwszy słyszawszy wówczas części stałe Mszy wykonywane z podziałem na głosy. Biskup Tissier wygłosił w homilji apel o nowe powołania kapłańskie, bowiem tego dnia święcił zaledwie dwu diakonów. Wreszcie, sam obrzęd święceń, a po nim szczególnie widowiskowy obrzęd koncelebry z biskupem, w którym trudno było nie zapamiętać odwijania ornatów neoprezbiterów oraz nakładanie rąk na wyświęconych przez konfratrów. Uderzało, jak długo po zakończeniu Mszy Świętej obaj neoprezbiterzy udzielali błogosławieństwa.

W liturgji uczestniczyło parę tysięcy wiernych, z których część udała się na następny dzień na święcenia do Ecône. Polska grupa miała inne plany. Następnego dnia rano wysłuchaliśmy pierwszej Mszy X. Królikowskiego w kaplicy seminaryjnej. A w następne dnie zwiedzaliśmy Bawarję. Z wyprawy pozostało wiele wspomnień, np. dotyczących zacnego kapłana Bractwa śpiewającego nam w Altötting arię "Santa Lucia" czy niezrównane anegdoty księdza Anzelma Ettelta. Np. „w moich czasach kaplica była na poddaszu. W lato było tam bardzo gorąco. Pewnego razu podczas Mszy zemdlała tam pewna bardzo gruba pani. Wezwaliśmy pogotowie. Sanitarjusz znosząc panią na dół na noszach nie utrzymał jej i stracił równowagę. Cała trójka upadła. Naszej wiernej nic się nie stało, ale ten drugi sanitarjusz złamał nogę”.

Wyprawa była świetnym sposobem na poznanie Bractwa oraz wiernych znajdujących się pod jego opieką. Nie był to żaden mszalistyczny skansen tylko żywa tkanka Kościoła, która nieprzerwanie, mimo działalności Pawła VI i Jana Pawła II, żyła Mszą św. Piusa V i tradycyjną duchowością katolicką. Każdego dnia radowały się serca i dusze, gdyśmy widzieli prywatne Msze kapłanów odprawiane przy ołtarzach w kaplicach na terenie seminarjum. Szczególnie przyciągali wzrok ojcowie z tradycyjnych wspólnot zakonnych współpracujących z FSSPX. Dzięki tem spotkaniom narodziło się pierwsze polskie powołanie do dominikanów tradycyjnej obserwancji.

Tuż po święceniach Xiądz Leszek trafił na rok do Polski. Byłem na odprawianych przezeń Mszach niemal w każdą niedzielę i przyznam, że nigdy później w życiu nie słyszałem tak znakomitej powtarzalnej serji krótkich i treściwych kazań odnoszących się do roku liturgicznego i praktyki życia katolickiego. Ta umiejętność oraz zacny, poczciwy wygląd ukoronowany szelmowskim uśmiechem zjednywały Xiędzu Leszkowi sympatję wiernych.

Niestety, nowego kapłana nie doceniła rodzima diecezja. Prymicja w Gdyni odbywała się w wynajętej sali konferencyjnej, zaś jedna z najbliższych osób Xiędza dostała do wyboru: albo wyrzeknie się syna lefebrysty albo pożegna się z pracą, opinjowaną przez kurję.

Po pięciu latach spędzonych w Bractwie Świętego Piusa X, X. Królikowski stał się współzałożycielem Instytutu Dobrego Pasterza. Obecnie formuje kleryków Instytutu w seminarjum św. Wincentego a Paulo w Courtalain oraz wykłada tam teologję moralną, filozofję i logikę. Nasi chłopcy są w dobrych rękach. A sam Xiądz Leszek Królikowski zajmuje się tem, co lubi i potrafi najlepiej. Z całego serca życzę mu jeszcze wielu okrągłych jubileuszów w zdrowiu i łasce Bożej. A sobie i Kościołowi, aby tacy kapłani jak on dostępowali pełni sakramentu kapłaństwa.


x. Leszek Królikowski po prawicy JEm Dariusza kard. Castrillona Hoyosa podczas udzielania sakramentu święceń w Instytucie Dobrego Pasterza w kościele pw. św. Eligjusza 25 czerwca br.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz