niedziela, 12 czerwca 2011

Czy nastąpi szybkie uregulowanie statusu FSSPX ?

W ostatnich dniach pojawiły się spekulacje o możliwem rychłem uregulowaniu statusu kanonicznego Bractwa Św. Piusa X. Spolszczenie tego wpisu znajdą Państwo na tej stronie internetowej.


Odpowiadając najogólniej na postawione pytanie należałoby napisać: dałby Bóg, aby tak się stało, o ile zapewniono by Bractwu wyłączną podległość Ojcu Świętemu, niezależność od biskupów diecezjalnych oraz możliwość skutecznego prowadzenia apostolatu w Kościele powszechnym.

Równocześnie zdanie to wprowadza mą osobistą wątpliwość, czy Benedykt XVI uzna, że dysponuje wystarczającą władzą papieską względem wpływowych konferencyj episkopatów Francji, Niemiec czy Austrii. Skoro szumnie zapowiadana i mozolnie wprowadzana „reforma reformy” jest przez ww. środowiska posoborowe skutecznie sabotowana i ograniczana w praktyce do Watykanu oraz kilku diecezyj włoskich (np. Genua), to możemy być pewni, że nasi wrogowie ponownie staną na wysokości zadania i uzyskają wsparcie ze strony wszelakich miernot eklezjalnych, zgromadzeń pożyteczny głupców oraz co najważniejsze – Antykościoła powszechnego. Dwa ostatnie lata pontyfikatu Ojca Świętego, właśnie od „sparzenia się” przezeń przy okazji tzw. afery negacjonistycznej biskupa Williamsona, nie rokują najlepiej w tej sprawie. Argument ten jeszcze bardziej potwierdziłaby analiza polityki kadrowej Papieża, wskazująca na jedynie niewielki postęp względem czasów wojtyljańskich: kandydaci konserwatywni wciąż są rzadkością, nie są jednoznacznie promowani na rozmaite stanowiska i funkcje kościelne.

Z punktu widzenia autorytetu decydenta nie ma nic gorszego niż powszechne kontestowanie jego woli przez podwładnych. Ojciec Święty z pewnością nie może pozwolić sobie na powszechną rebelię modernistów po zaproponowaniu porozumienia z Bractwem św. Piusa X, zapewne na warunkach prałatury personalnej. Używam słowa „moderniści” wyłącznie jako etykiety wartościującej, mając świadomość, że dzisiejsze posoborowie nie składa się z biegłych w tej herezji, lecz raczej z jednostek leniwych intelektualnie, których poprawniej nazywałoby się np. minimalistami.

Patrząc na potencjalną drugą stronę porozumienia, należy stwierdzić, że od stycznia 2009 r., tj. momentu zdjęcia ekskomuniki z biskupów FSSPX, wprowadzono w Menzingen mechanizmy samokontroli, która jak dotąd funkcjonuje bardzo skutecznie. Bractwo wyraźnie złagodziło formę krytyki posunięć Ojca Świętego. O ile wcześniej nawet biskupi (zwłaszcza msgr Williamson i msgr Tissier) pozwalali sobie na wypowiedzi przekraczające granice dobrego smaku, to aktualnie posługują się lefebryści dobrze dobranemi narzędziami polityki informacyjnej. Oczywiście pozostali hierarchowie Kościoła nie powinni cieszyć się analogicznym przywilejem jak Ojciec Święty: gdyby Bractwo zamilkło w krytyce ich posunięć, zostałoby sprowadzone do pozycji petrystów – najbardziej nijakiego i amorficznego instytutu w rodzinie Eclessia Dei.

Kościół Novus Ordo słabnie i wymiera. Msza trydencka miała być dla niego lekarstwem ożywiającem pacjenta znajdującego się na oddziale intensywnej terapii. Równocześnie i dozujący lekarstwo Papież, przywiązany do idei reformy liturgicznej jako takiej i jego posoborowi przeciwnicy mają świadomość, że podanie dużej dawki lekarstwa może pacjenta uśmiercić. Przyczyny zgonu mogą być różne: powrót ortodoksyjnego nauczania ale również: schizma modernistyczna episkopatów zachodnich tudzież zbliżenie liczby chrześcijan w Europie Zachodniej do zera spowodowane czynnikami demograficznemi. Jedno jest pewne: normalizacja statusu FSSPX wewnątrz Kościoła może jak mało co innego zaburzyć stan równowagi wewnętrznej pieczołowicie podtrzymywany przez Ojca Świętego Benedykta XVI względem spadku, jaki pozostawił mu polski poprzednik, Jan Paweł II.

1 komentarz:

  1. Stary Niedźwiedź14 czerwca 2011 00:37

    Czcigodny Krusejderze
    Nawet w monarchii absolutnej sabotaż urzędników średniego szczebla jest w stanie upupić każdy pomysł monarchy. Muszę zatem się powtórzyć i znowu zacytować pewnego cara który dawno temu w Warszawie powiedział:
    Point de rêveries, messieurs!
    A Czesi mawiają:
    To se ne vrati!
    Zatem przyjmij moje wyrazy współczucia. Bo "owieczki" są po to by je strzyc a nie traktować poważnie.

    OdpowiedzUsuń