Ciekawsze już mogą być wypowiedzi Papieża kierowane w Brazylii do starszaków. Oto np. przebił się w mediach nius "Papież krytykuje Kościół za to, że traci wiernych na rzecz protestantów". Temat wypowiedzi atrakcyjny dla tradycjonalistów, ale po bliższej analizie wygląda raczej na gieremkowski "fakt prasowy". Wypowiedź Franciszka lepiej oddaje cytat zamieszczony w GWnie: "Czasami tracimy ludzi, ponieważ nie rozumieją, o czym mówimy, ponieważ zapomnieliśmy prostego języka".
Niestety, na oficjalnej stronie Watykanu nie zamieszczono całej tej wypowiedzi po polsku. Ale ani hiszpański oryginał, ani wersja np. anglojęzyczna nie stanowią wprost o ofensywie "zielonych świątków", ich podstępnych metodach, błędach duszpasterskich Kościoła i wreszcie, środkach zaradczych proponowanych przez Franciszka. Papieskie stanowisko pozostaje bardzo ogólne: trzeba się zbliżyć duszpastersko do ludzi, zwłaszcza do wykluczonej biedoty, trzeba zaciśniać solidarność i kolegialność episkopatu.
Rozczarowani ? Bo ja bardzo. Cenię krótkie komentarze Ojca Świętego do codziennej Ewangelii, ale jego wszelkie dłuższe wypowiedzi albo wymagają kreatywnego komentatora (przykład powyżej) albo faktycznie, po wyciśnięciu zawierają niewiele treści o znaczeniu strategicznem. Wszyscy na świecie widzą kryzys Kościoła, mają różne diagnozy i recepty na jego pokonanie. Ale niezbyt rozsądnie na tym tle wygląda wołanie: róbmy to samo, co przez 50 ostatnich lat, tylko, że gorliwiej.
Żeby było zabawniej, w sieci pojawiły się głosy (np. agencja Associated Press, skrupulatnie powtarzana w Polsce), iż mową tą Franciszek w ten sposób bezpośrednio uderzył w "intelektualny styl" Kościoła charakteryzujący pontyfikat jego poprzednika, Benedykta XVI.
Do tej pory nie sądziliśmy, że największym problemem Kościoła brazylijskiego był nadmierny intelektualizm. Myśleliśmy, że było to np. teologja wyzwolenia, zaczadzenie marxizmem i inne choroby o lewicowem podłożu. Teraz już wszystko rozumiemy, prawda? Kryptolefebrysta Benedykt XVI tak umocował złego biskupa Rifana, że ów poprzebierał cały brazylijski "KEP" w złoto i koronki, nakazał im odprawiać Msze Trydenckie, przez co wierni im pouciekali do zielonoświątkowców. Dobrze, że teraz przyszedł dobry papież nr 2, Franciszek i przywraca ład i prostotę.
Byłoby wszakoż za prosto, by na tem zakończyć wpis na blogu. Bo wniosek, że ktoś (ciekawe, kto?) pisze kompletne bzdury nt mów Franciszka, jest i owszem ciekawy, ale chyba lepiej podrążyć treść samych mów.
Zajrzyjmy do wypowiedzi Papieża Franciszka skierowanej do biskupów - delegatów "KEPów" Ameryki Łacińskiej. Kończy ją samokrytyczny zwrot: "Wybaczcie nieład wykładu", z którą to recenzją w pełni się zgadzam. Trudno bowiem poktraktować tę wypowiedź jako programową w pozytywnem rozumieniu. Sporo negatywnych uwag, piętnujących tendencje, z któremi Ojciec Święty się nie zgadza, to zdecydowanie za mało. Od papieża wymaga się więcej niż tylko poganiania: "Kościół ma służyć". Od papieża jak od każdego inteligentnego człowieka wymaga się, aby używał słów zgodnie z ich tradycyjnem znaczeniem. Jeśli Fraciszek mówi, że piętnuje gnostycyzm czy pelagianizm, a faktycznie dowala elitaryzmowi i tradycjonalizmowi, to powstają pytania, czy nie zna znaczenia używanych słów, czy wstydzi się skrytykować bez ogródek pewne formy zachowań kościelnych.
Wreszcie, jeśli dowiadujemy się z franciszkowej wizyty w Ameryce Łacińskiej: "Czasami tracimy ludzi, ponieważ nie rozumieją, o czym mówimy, ponieważ zapomnieliśmy prostego języka", to proszę o podniesienie ręki do góry osoby, które rozumieją te passusy:
Bycie uczniem i misjonarzem to powołanie: jest wezwaniem i zaproszeniem. Daje się w konkretnym „dziś”, ale w „napięciu”. Nie ma statycznego bycia uczniem i misjonarzem. Uczeń i misjonarz nie może posiadać siebie, jego immanencja jest dążeniem ku transcendencji ucznia i ku transcendencji misji.
"Ideologizacja psychologiczna. Chodzi o hermeneutykę elitarystyczną, która w ostateczności sprowadza „spotkanie z Jezusem Chrystusem” i jego dalszy rozwój, do dynamiki samopoznania.
Na zakończenie chciałbym skupić się na kwintesencji franciszkowego podejścia. Nie wiem, czy charakteryzuje ono wszystkich "radykałów", bo mam za małą próbkę badawczą. Ale jeśli do tej pory nie potrafiłbym ściśle zdefiniować, czemu kard. Bergoglio był nieskutecznym pasterzem swej archidiecezji i czemu spustoszy Kościół Zachodni, teraz mogę argumentować używając jego słów, wskazując co krytykuje:
Funkcjonalizm. Jego działanie w Kościele jest paraliżujące. Bardziej niż samym podążaniem postawa taka entuzjazmuje się „wykresem planowania marszruty”. Koncepcja funkcjonalizmu nie toleruje tajemnicy, dąży do skuteczności. Sprowadza rzeczywistość Kościoła do struktury organizacji pozarządowej. Liczą się jedynie sprawdzalne wyniki i statystyki. Stąd można przejść do wszystkich modeli przedsiębiorczych Kościoła. Stanowi on swego rodzaju „teologię dobrobytu” w aspekcie organizacyjnym duszpasterstwa.
Powiedzcie sami, co może wyjść dobrego z równoczesnego:
- odrzucania i niszczenia coraz to innych elementów tożsamości instytucjonalnej Kościoła,
- odrzucania zdrowego rozsądku, który nakazuje nam planować działania i weryfikować ich skuteczność.
- and last but not least: pseudointelektualnego bełkotu ...
Bo mnie się wydaje, że nic nie może. Wprawdzie czasem zdarzają się cuda, ale można o nie prosić Boga dopiero wtedy, gdy się rzetelnie zrobiło wszystko, co jest w ludzkiej mocy.
Czcigodny Krusejderze
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zdumiały wypowiedziane rzekomo przez papieża Franciszka słowa iż księdzem jak najbardziej może być homoseksualista bowiem DOPIERO "akty homoseksualne" są grzechem. Czy jako osoba znacznie lepiej zorientowana ode mnie w papieskim nauczaniu zechciałbyś oświecić mnie czy był to "fakt prasowy" w najlepszym stylu GWno Prawdy czy nie daj Bóg autentyczna wypowiedź? Bo jeśli jest to prawdą to pozostało zastanowić się kiedy i te "akty" grzechem być przestaną. A przyczyny sukcesów zielonoświątkowców w Ameryce Południowej przynajmniej dla mnie staną się oczywiste.
Pozdrawiam serdecznie.
To "fakt" prasowy. Obecny papież nic takiego nie powiedział, wręcz przeciwnie, potwierdził dotychczasową praktykę nieprzyjmowania homoseksualistów do seminariów.
UsuńZ Bogiem.
Homoseksualista nie może być księdzem. Przy wstępowaniu do seminarium zaprzysiężony w prawie kanonicznym lekarz pyta kandydata czy ten ma skłonności homoseksualne. Osoby takie są odrzucane, zresztą Benedykt XVI oficjalnie zakazał przyjmowania i wyświęcania gejów. Jeśli kandydat skłamie, wprowadza świadomie i dobrowolnie w błąd Kościół, a więc takie święcenia mogłyby nawet być nieważne.
OdpowiedzUsuńSzanowny Anonimowy
UsuńDziękuję za tę informację. Która dodatkowo zwiększyła mój szacunek dla Benedykta XVI.
Pozdrawiam.
No robi się ciekawie... . Wiem, że KK nie potępia homoseksualistów a jedynie akty homoseksualne, natomiast nie wiedziałem, że do seminarium nie przyjmuje się homo, z tym że słyszałem coś innego.
UsuńPodczas mojego pobytu służbowego w Nevadzie, uczestniczę w niedzielnej mszy w lokalnej parafii katolickiej. Podczas jednego z kazań, proboszcz wspomniał, że miał w seminarium kolegów homo, że raczej trzymali się osobno a ich zmysł artystyczny przydaje się w dekorowaniu kosciołów. To jak to jest?
Zadzwoń do dowolnego polskiego seminarium i zapytaj czy przyjmą faceta ze skłonnościami homo. Szanse są zerowe, tyle mogę powiedzieć. I tak takie pytanie cię nie ominie przy rekrutacji, więc nie ma co ściemniać. W Stanach w ogóle wiele dziwnych rzeczy robiono w seminariach i klasztorach, ale nie wszystko działo się za wiedzą i zgodą Stolicy Apostolskiej.
UsuńNiestety p. Krusejder ma rację. Odnoszę wrażenie, ze Owsiak założył sutannę i udaje papieża.
OdpowiedzUsuńWypowiedzi samolotowe Franciszka są dość nieścisłe i nieostrożne i można je interpretować rozmaicie. Co do obowiązującego wciąż dokumentu Benedykta XVI, to nie jest on homożerczy itp. Więcej na jego temat: http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/swiat/333408-instrukcja-watykanu.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
"Powiedzcie sami, co może wyjść dobrego z równoczesnego:
Usuń- odrzucania i niszczenia coraz to innych elementów tożsamości instytucjonalnej Kościoła,
- odrzucania zdrowego rozsądku, który nakazuje nam planować działania i weryfikować ich skuteczność.
- and last but not least: pseudointelektualnego bełkotu ..."
Odejście z Kościoła posoborowego kolejnych wiernych.
Z poważaniem
Piotr Bukowczyk
"Zapytaj prawnika, która jest godzina, a opowie ci, jak jest zbudowany zegarek".
OdpowiedzUsuńTakie - skandaliczne przecież - krętactwo i tak zawiera więcej konkretu niż wypowiedzi papieża.
- "Którędy dojadę najszybciej do szpitala? Moja mama ma zawał".
- "A po co zaraz jechać! Idź pan na piechotę."
- "Tak? A którędy?"
- "A to już jak pan uważa! Każdy ma swoją drogę, którą powinien podążać".
I trzeba się z tym zgodzić. Przecież i tak - jak mówił Thomas Banacek - "wszystkie drogi prowadzą do Białegostoku". Dixi.
Fantastyczne zdjęcie!!!
OdpowiedzUsuń"Zamki na piasku, gdy pełno w szkle. Posoborowa witaj zmiano, to życie twe"
Ha, ha, ha! Co tam w tym Rio musiało się dziać w tych dniach! I dlaczego nikt nie pomyślał o zaproszeniu tam grupy Kansas? Ich "Dust in the wind" zwieńczyłby dzieło!
No to W KOŃCU jak to jest: Posoborowie to wciąż Kościól Katolicki czy coś zupełnie innego? "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi." (Mt 5. 37)
OdpowiedzUsuńNapisał Anonimowy: "No to W KOŃCU jak to jest: Posoborowie to wciąż Kościól Katolicki czy coś zupełnie innego?"
OdpowiedzUsuńPosoborowie to wciąż Kościół Katolicki, tyle że głoszący zamiast Dobrej Nowiny - Nową Lepszą Nowinę. To Dobrzejsza Nowina na dobrzejsze czasy dla dobrzejszych ludzi. Jest ona głoszona przez Nowych Wspanialszych Pasterzy jako zapowiedź Nowego Wspaniałego Świata, w którym ten, kto ma, będzie miał jeszcze więcej, a ten, który nie ma, nie będzie miał jeszcze bardziej. Jeśli to w ogóle możliwe! Ale sursum corda, przecież "wszystko jest możliwe". W obie strony! A na razie mamy "i tak, tak, i nie, nie". Może to tak na wszelki wypadek? Może to taka postmodernistyczna wersja powiedzenia: "Strzeżonego Pan Bóg strzeże"?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór!
OdpowiedzUsuńDoszło do tego, że coraz większe wyzwania dotyczą osób (również dalekich od tradycjonalizmu katolickiego), które starają się uważać Jorge Bergolio za Papieża.
W tekście "Habemus Bergoglio" (http://ultramontes.pl/derksen_habemus_bergoglio.htm) czytamy (między innymi):
*Kierownik programu edukacyjnego z Buenos Aires, José Maria del Korral był 19 marca gościem specjalnym "papieskiej mszy inauguracyjnej" i znalazłszy się w windzie z "papieżem" Franciszkiem po ceremonii, skorzystał z okazji by zapytać "Jego Świątobliwość" jak powinien się teraz do niego zwracać. Bergoglio odpowiedział, "Mów mi Jorge, jakże inaczej?".*
*Z punktu widzenia nas sedewakantystów – mających nadzieję na przekonanie świata, że soborowy kościół w Watykanie nie jest Kościołem katolickim, a jego głowa nie jest Papieżem – uważam Bergoglio za wybawienie – nie mogliśmy oczekiwać lepszego kandydata, ponieważ ten człowiek ma tyle teologicznych i liturgicznych "trupów w swojej szafie", że antysedewakantystom będzie bardzo trudno przekonać swoich zwolenników by nie wierzyli w to, co mają właśnie przed swoimi oczami.*
Spore wrażenie robi tekst pod tytułem "Papież zjadł kolację z gwiazdą Playboya" (http://www.fakt.pl/Papiez-zjadl-kolacja-z-modelka-Natalie-Weber,artykuly,224326,1.html)
Kiedy przyjdzie czas na papieski posiłek z panią Agnieszką Radwańską, która również potrafi być daleka od "udawania pingwina", zwłaszcza w zakresie publicznego okrywania swego ciała jakimś przyodziewkiem?
Czyżby w Biblii Świętej była jakaś zachęta do przychodzenia osób, które się publicznie golaszą - np. z chęci prestiżu (jak pokrętnie tłumaczono wiadomą "sesję zdjęciową") lub dla pieniędzy?
Niektórzy papieże skłaniają do szczególnie gorliwej modlitwy za Kościół Święty. Zapewne katolickie stanowisko bardziej przekonuje do modlitwy, niż do tęsknoty za "sedevacante". Zapewne - rzeczywistość (w tym czas) powinna pomóc w dokonaniu trafnej oceny; miejmy nadzieję i módlmy się o to. Po ilu następnych "odważnych krokach" Papieża Franciszka w kościołach będą publicznie śpiewane suplikacje?
Japolan zapytał: "Po ilu następnych "odważnych krokach" Papieża Franciszka w kościołach będą publicznie śpiewane suplikacje?"
OdpowiedzUsuńW ogóle nie będą śpiewane! Jeśli już, to będą śpiewane pieśni dziękczynne. Za to, że była to kolacja bez śniadania. Papież Aleksander VI mógłby nie pójść na takie rozwiązanie.
Ale co tu zawinił Aleksander VI? Nie był na pewno gorszym papieżem od Pawła VI. Jak szkodził to najwyżej sobie, nie Kościołowi.
OdpowiedzUsuń"Tu" Aleksander VI nic nie zawinił. To był żart! Ale sama reakcja pokazuje, jak bardzo zawęża się ujmowanie problemów Kościoła poprzez skupienie na linii granicznej "przedosoborowie" - "posoborowie". Zwracam dla przykładu uwagę na to, że jeszcze przedsoborowi papieże Pius XI i Pius XII nie "poradzili" sobie ze spełnieniem próśb Matki Bożej przekazanych za pośrednictwem dzieci z Fatimy. A objawienia fatimskie mają to do siebie, że są absolutnie kluczowe dla losów nawet nie milionów, lecz miliardów ludzi. Oczywiście, można je odrzucić. Wolna wola! Ale jednoczesne ich uznawanie i zarazem lekceważenie ( przez niespełnienie żądań Nieba ) jest świetnym przykładem szczególnej schizofrenii. "Szczególnej", bo w przeciwieństwie do "zwykłej" schizofrenii ta może okazać się, jeśli już nie jest - zabójcza. Bardziej szanowałbym nieuznanie treści objawień fatimskich, niż ich uznanie oficjalne z jednoczesnym odrzuceniem w praktyce. A potem gada się bez końca o wszystkim i o niczym. I pełno w tym krętactwa, a nawet kłamstw, jak to ma miejsce w przypadku sławetnego poświęcenia Rosji przez Jana Pawła II w 1984 roku. Proszę przeczytać oryginalny tekst tego aktu i pokazać palcem słowo "Rosja"! Dziś nawet co przytomniejsi ludzie z trudem zauważają, że istotą kłamstwa jest nawet nie to, że fałszuje prawdę, lecz to, że ZABIJA! Albo mówiąc nieco inaczej: fałszowanie prawdy zabija. I nie zabija Prawdy, ona istnieje bez naszych "wysiłków". Zabija nas!
OdpowiedzUsuńLudzie przechodzą na protestantyzm, bo czytają Biblię. Widzą przez to, że kłóci się ona z wieloma dogmatami katolickimi.
OdpowiedzUsuńCzytają Biblię w sposób faryzejski...dlatego im się kłóci
Usuń