niedziela, 15 grudnia 2013

Egzorcysta i ... heretyk

Aktualny, grudniowy numer miesięcznika "Egzorcysta" przynosi szereg wartościowych i ciekawych tekstów poświęconych problematyce aborcji i jej konsekwencji. Jednak obok nich "tradycyjnie już" pojawiają się w piśmie poważne błędy teologiczne. Roi się od nich w tekście ks. Sławomira Kunki pt. "Jeden ojciec, wiele dzieci, jedno zbawienie", który stanowi rozważania na temat limbus puerorum.



Już pierwszy akapit artykułu wskazuje, iż jego autor, adiunkt Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zatrudniony w dodatku w katedrze dogmatyki, ma poważne problemy z podstawami katolickiej teologii. Wywód oparty o zdanie: "Bóg jest Ojcem każdego człowieka" nie uwzględnia podstawowego aspektu sakramentu Chrztu świętego, nadającego człowiekowi godność dziecka Bożego. Nawet powszechnie dziś stosowany posoborowy ryt Chrztu pozostawia obrzęd nałożenia ochrzczonemu dziecku białej szaty jako symbolu przyobleczenia się w Chrystusa i zjednoczenia z Nim. Nie można traktować sakramentu jako jedynie symbolu mówiącego o odrodzeniu natury człowieka włączanego do Ludu Bożego vel Mistycznego Ciała Chrystusa. Podejście to byłoby z gruntu pogańskie i sprowadzałoby sakrament, w którym Bóg działa poprzez szafarza, do niekoniecznego obrzędu.

Porównując ryty Chrztu świętego, przedsoborowy i posoborowy, dostrzegamy w chrzcie "zreformowanym" bardzo wyraźną redukcję nauki Kościoła o grzechu pierworodnym; praktyczne wyrugowanie zeń egzorcyzmów głoszących, iż do dusz nieochrzczonych ma łatwy dostęp diabeł. Zaakcentowano natomiast wspólnotowy aspekt sakramentu, posługując się niefortunnym skądinąd zwrotem: " Wspólnota chrześcijańska przyjmuje cię z wielką radością W imieniu tej wspólnoty znaczę cię znakiem krzyża." Poglądy głoszone przez ks. Kunkę wskazują, iż niedostatecznie rozumie on, iż wspólnotą tą nie jest np. parafia, lecz cały Kościół katolicki.

Podsumowując te rozważania, należy wskazać, iż relacja Bóg Ojciec - dzieci Boże odnosi się wyłącznie do chrześcijan, a nie do wszystkich ludzi.

Jeszcze bardziej zdumiewają kolejne myśli ks. Kunki, zawarte w akapitach spiętych klamrą "Historia opinii teologicznej o limbus puerorum i jej "przejście do historii"". Lubelski modernista przedstawia koncepcję limbus puerorum - otchłani nieochrzczonych - jako nawiązującą do idei limbus patrum, gdzie sprawiedliwi Starego Testamentu czekali na przyjście Mesjasza. Tymczasem znacznie trafniejszą analogią do limbus puerorum (lub: parvulorum) jest czyściec - koncepcja teologiczna również dość słabo zarysowana w Biblii i rozwinięta dopiero przez średniowiecznych teologów. Ten sam sobór powszechny, sobór florencki (AD 1439 - 45) nieomylnie określił nauczanie Kościoła w zakresie czyśćca, jak i wsparł koncepcję otchłani nieochrzczonych dzieci: „Dusze tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.”

Wydawałoby się, że każdy katolik zgodzi się ze stwierdzeniem: dogmaty Kościoła katolickiego oraz orzeczenia dogmatyczne Soborów powszechnych mają wartość wieczną, nie tymczasową. Nie podlegają ewolucji w czasie. Są raczej łaską Boga, który za ich pomocą odkrywa przed nami pewne, niedoprecyzowane dotąd zagadnienia związane z naszą wiarą. Na ten sposób Bóg jest ograniczony orzeczeniami Kościoła: skoro Duch Święty dopuścił do ich ogłoszenia, nie powinniśmy się zajmować szukaniem sposobu na ich ominięcie. Tymczasem zacytowane powyżej zdanie traktuje się dziś jako ograniczające powszechność zbawczej woli Boga i powszechność Odkupienia. Moderniści w miejsce nieomylnego Kanonu soboru powszechnego umieszczają NADZIEJĘ ZBAWIENIA DLA DZIECI ZMARŁYCH BEZ CHRZTU.

Zauważmy nikczemność ich kłamstwa: jako katolicy nie wykluczamy możliwości zbawienia żadnego konkretnego zmarłego i nieochrzczonego człowieka. Mamy więc nadzieję, iż Bóg zbawi go. Swą intencję poświadczamy modlitwą, nieustannie prosząc Boga o ten dar, w odniesieniu do tej osoby. Teoretycznie tak samo powinni myśleć współcześni zwolennicy omawianej tu NADZIEI. Tak jednak nie jest. Moderniści pod płaszczykiem nadziei na zbawienie przemycają własne przekonanie o jego pewności:

należałoby uznać, że dzieci umierające bez Chrztu zostaja uwolnione od grzechu pierworodnego za pośrednictwem pragnienia Chrztu, zawartego w akcie wiary Kościoła, wyrażonego w jego modlitwie wstawienniczej o zbawienie wszystkich. Ponieważ każdy sakrament dokonuje się w wierze Kościoła, który go sprawuje z mandatu Chrystusa, takze sakrament Chrztu dzieci jest sprawowany w tej wierze i dlatego nie widać rozumnych podstaw dla wyłączenia dzieci nieochrzczonych z powszechnej zbawczej woli Boga, która obejmuje niechrześcijan dorosłych, o których mówi Sobór Watykański II w LG n. 16. Skoro zbawcza łaska Chrystusa obejmuje wszystkich, którzy "bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, [...] mogą osiągnąć wieczne zbawienie i Opatrzność Boża nie odmawia koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie" (tamże), to tym bardziej weryfikuje się to w odniesieniu do niewinnego dziecka.


Ubocznym skutkiem posoborowej herezji zakładającej automatyzm zbawczy zmarłych, nieochrzczonych dzieci jest pomijanie tej modlitwy tam, gdzie byłaby bardzo potrzebna. Nie modlimy się w intencji dusz kanonizowanych świętych, nie modlimy się w intencji małych, zmarłych i ochrzczonych dzieci, co do których jest pewność zbawienia. Jeśli pod wpływem propagandy ks. Kunki i jemu podobnych choć jedni rodzice zaprzestaną modlitwy za swoje zmarłe, nieochrzczone dziecko, to właśnie przez to mogą sprawić, iż zatrzymany mu zostanie grzech pierworodny. Bóg podejmuje tę decyzję wprawdzie w chwili śmierci człowieka, ale - niezwiązany czasem w ziemskim rozumieniu - wie, kto i jak będzie się modlił w danej intencji, w dowolnej przyszłości.

Jakkolwiek więc hipoteza otchłani dziecięcej nie stanowi prawdy sformułowanej dogmatycznie, jest ona oparta na całej katolickiej dogmatyce i sakramentologii. Stawianie na przeciwległej szali uniwersalnej koncepcji zbawczej jest tyle ryzykowne, co niekonsekwentne. Czemu bowiem ograniczać zbawczą wolę Boga, Ojca wszystkich ludzi, wyłącznie do dusz z zaciągniętym grzechem pierworodnym? Czemu nie rozszerzyć jej na nadzieję zbawienia wszystkich ludzi, czyli koncepcję "pustego piekła"?

Warto tu jeszcze choćby wspomnieć o różnicach między eschatologiami, katolicką i posoborową. Polecam w tym zakresie lekturę znakomitego artykułu x. Karola Stehlina. Przypomina on między innymi naukę Soboru Trydenckiego na temat nieba:

Istotną nagrodą człowieka jest jego szczęśliwość. Polega ona na tym, że nasza dusza łączy się doskonale z Bogiem i w pełni rozkoszuje się Nim jako doskonale widzianym i miłowanym. Ta właśnie nagroda zwie się przenośnie „wieńcem chwały”: już to ze strony zasługi, której nie nabywa się bez jakiejś walki, już to ze strony samej nagrody, dzięki której człowiek staje się poniekąd uczestnikiem bóstwa i w następstwie władzy królewskiej.


Innymi słowy: jakkolwiek Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi, to nie ustanowił nieba jako prawa człowieka. To my, ludzie żyjący na Ziemi tak mamy ją urządzać, bo zbawienie było poprzez Kościół katolicki jak najbardziej udostępniane dla wszystkich.

Wróćmy do artykułu ks. Kunki. Kończą go dwa kolejne poważne błędy doktrynalne. Pierwszym z nich jest zawarcie błędnego cytatu z encykliki Jana Pawła II "Evangelium vitae". Pierwotna wersja dokumentu zawierała błąd, sugerując iż dzieci - ofiary aborcji - automatycznie dostępują zbawienia. Sprawę tę wyjaśniał swego czasu Dextimus w Kronice Novus Ordo. Byłoby zatem dobrze, aby ksiądz katolicki, jakim zapewne pragnie być ks. Kunka, posługiwał się autentycznym cytatem z oficjalnego dokumentu kościelnego. No i sprawa druga: Autor sugeruje, jakoby pewne było zbawienie osób z głębokim upośledzeniem intelektualnym. Zapomina tylko dodać: o ile są one ochrzczone. Rzeczywiście w takim wypadku przyjmuje się, że nie są one zdolne, by popełnić grzech śmiertelny. No ale jak widzimy, od samego początku artykułu dla ks. dr. Sławomira Kunki największym problemem utrudniającym zbawienie Panu Bogu jest ... sakrament Chrztu.

10 komentarzy:

  1. Ciekawe, jak i co byś mówił n/t powyższego, gdybyś był ojcem dziecka, któremu nie było dane być ochrzczonym - to tak bokotematycznie.Poza tym, dobrze by było mieć przed oczyma tekst inkryminowany. A nie każdemu jest po myśli kupować pismo.

    OdpowiedzUsuń
  2. @petermarc mam dwoje dzieci w limbusie. ich przedwczesna śmierć (przed chrztem) nie jest i nigdy dla mnie nie była powodem zawieszenia dogmatów. Ale xądz wie lepiej widzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. @pretremarc cóż za irracjonalna logika.
    Prawda zależna od subiektywnej opinii człowieka, od przeżyć jednostki,... !?

    Generalnie uważałem, że mordercy którzy się nie wyspowiadali i nie dostali rozgrzeszenia lądują po śmierci w piekle. Skoro jednak mój ojciec kogoś zamordował i niedługo później zmarł bez wyspowiadania się to uważam, że jednak mordercy idą do czyśćca ... albo po co zawracać głowę ... do nieba bezpośrednio idą.

    OdpowiedzUsuń
  4. @petermarc mam dwoje dzieci w limbusie. ich przedwczesna śmierć (przed chrztem) nie jest i nigdy dla mnie nie była powodem zawieszenia dogmatów. Ale xądz wie lepiej widzę. Po pierwsze - trudne doświadczenie spoczywa na kimś, kto stracił dziecko. Wydaje mi się, że pogodzenie się z tym faktem często potrzebuje wiele czasu, a i tak rana do końca się nie zagoi nigdy.
    W kwestii zaś potencjalnego zawieszania dogmatów: zapewniam, że nie o to mi idzie. Dla mnie zobowiązujące test to, co następuje poniżej:

    Snując refleksję w obrębie jedynej tradycji wiary, jaka łączy Kościół we wszystkich czasach, oraz powierzając się całko¬wicie kierownictwu Ducha Świętego, który zgod¬nie z obietnicą Jezusa, prowadzi jego członków „do całej prawdy” (J 16, 13), próbowaliśmy odczytywać znaki czasu i interpretować je w świetle Ewangelii. Nasze wnioski są takie, że wiele czynników, które rozpatrywaliśmy powyżej, daje poważne teologiczne i liturgiczne powody do tego, by mieć nadzieję, iż dzieci zmarłe
    bez chrztu będą zbawione i będą mogły cieszyć się wizją uszczęśliwiającą. Podkre¬ślamy,
    że chodzi tu o powody nadziei w modlitwie, a nie o elementy pewności. Istnieje wiele rzeczy, które najzwyczajniej nie zostały nam objawione (por. J 16, 12). Żyjemy w wierze i nadziei
    w Boga miłosierdzia i miłości, który został nam objawiony w Chrystusie, a Duch Święty pobudza nas do modlitwy z nie¬ustanną wdzięcznością i radością. (por. 1 Tes 5,18).

    MIĘDZYNARODOWA KOMISJA TEOLOGICZNA NADZIEJA ZBAWIENIADLA DZIECI ZMARŁYCH BEZ CHRZTU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Dlaczego czuje się Ksiądz zobowiązany do przyjęcia tekstu napisanego przez jakąś komisję teologiczną, która podważa nauczanie dogmatyczne? To tak, jakby przedkładać zarządzenie wójta gminy Lenie Wielkie nad treść Konstytucji RP
      2) Mój tekst i moje poglądy w pełni potwierdzają nadzieję zbawienia nieochrzczonych zmarłych dzieci. Jest to nadzieja w odniesieniu do jednostki, podczas gdy teologowie posoborowi chcą zadziałać hurtowo. Tymczasem hurtowo się ani nie chrzci ani nie zbawia.
      3) Pamięta Ksiądz cud wskrzeszenia córki Jaira? Czy dziewczyna faktycznie ożyłaby, gdyby ojciec nie pobiegł do Jezusa, któremu zaufał, lecz spojrzał w notatki i wyczytał w nich: według naszych rabinów powinna niebawem ozdrowieć, bo wcale nie umarła.

      Usuń
    2. Kościół nigdy nie zdefiniował faktu obecności zmarłych bez chrztu w limbusie, a jedynie przedstawiał opinie, więc komisja teologiczna nie podważa nauczania dogmatycznego.

      Usuń
  5. 1. Bo ta komisja w sposób systematyczny i syntetyczny wyraża jasno pogląd, że w nadziei jesteśmy zbawieni, i że dzieci, nie mając grzechu uczynkowe, w Bożej łaskawości czekać może pewny los, który w wierze Ludu Bożego wyraża się od lat: powiększyło to dziecko grono aniołków.

    2. Krusejderze, owszem, zgadza się. Ale aż cieknie ten tekst zjadliwością, i Bóg sam wie, czym jeszcze. A co do hurtowości - odleciałeś, wiesz?

    3. Jezus Chrystus jest naszym zbawieniem i nie ma tego zbawienia w innym Imieniu. To oczywista oczywistość.

    O Panie, nasz Boże,
    jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
    Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa.
    3 Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę,
    na przekór Twym przeciwnikom,
    aby poskromić nieprzyjaciela i wroga.

    Ps 8, zwłaszcza wers 3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Prawu boskiemu podlegamy a nie tworzymy je.
      2. Xiądz strasznie tutaj odleciał, to jak czytać w GW o dekomunizacji - niby słuszne ale ten okropny język..... (unieważnia argumenty merytoryczne ?)
      3. Miłość Chrystusa jest wielka a my jesteśmy jego dziećmi (gdyby się Xiądz zastanawiał, jaki jest związek tego zdania z Xiędza punktem 3 śpieszę podpowiedzieć, że taki sam jak pomiędzy punktem 3 Krusejdera i Xiędza na niego odpowiedzią).

      Usuń
    2. Grono aniołków, to się wzięło w mądrości ludowej z tego, że pogrzeb dzieci (oczywiście ochrzczonych) był z formularza de Angelis. Oczywiście pogrzebu nie ochrzczonych nie było, a jeśli się xiądz wybierze na jakiś stary wiejski cmentarz, to zobaczy tam małe groby z krzyżem, imieniem i ową (fatalną zresztą teologiczne) formułą na tabliczce oraz gdzieś pod płotem groby bez krzyża i bez tabliczek i bez owej formuły. Te pierwsze to groby owych świętych dzieci zmarłych po chrzcie, te drugie, to groby dzieci, co do których możemy mieć nadzieję, że w jakiś nadzwyczajny sposób zechciał je ich Stwórca włączyć do Swojego Kościoła. Nadzieję, a nie pewność. Owszem: dziecko nie ponosi umyślnej winy za fakt, że był grzech pierworodny i owszem mamy pewność, że Pan Bóg o tym wie i że jest sprawiedliwy i miłosierny. Nie mamy natomiast pewności co do losu owych dzieci, z tej prostej przyczyny, z że pewność można mieć na trzy sposoby: z doświadczenia bezpośredniego (a tego w tym względzie nie mamy), z rozumowania (a rozumie nie da się udowodnić nawet prawd wiary, a co dopiero hipotez teologicznych) i wreszcie z wiary (a ta, przynajmniej w zakresie tego, co Pan Bóg objawił, a Kościół do wierzenia podaje, o niczym takim nie mówi. Oczywiście można mieć prywatne, dogłębne przekonanie na ten temat, tak jak można subiektywnie przekonanym, że mój znajomy, nieboszczyk, Iksiński jest świętym, niemniej takie subiektywne przekonania mają wartość co najwyżej subiektywnych przekonań . Dodatkowo wiara w automatycznym zbawienia nieochrzczonych, zmarłych przed dojściem do używania rozumu nakazywalaby raczej wstrzymać się z chrztem dzieci gdzieś do wieku, na który dziś przypada pierwsza spowiedź, no bo po co wcześniej, skoro dziecko nic z obrzędu nie rozumie, a do szczęścia (wiecznego) mu to nie potrzebne. Fakt, że Kościół zaleca raczej co innego wydaje się jeszcze bardziej rangę owych subiektywnych przekonań, hmmm, subiektywizować. Wydaje się więc, że-choćby i "na wszelki wypadek", choćby i "sub conditione"-warto, mimo subiektywnie przekonania się za takie dzieci modlić.

      Usuń
  6. czy mozemy tego ksiedza winic? przeciez sam Najwiekszy Polak odmawial chrztu zydowskich dzieci wychowywanych (juz po holokauscie i smierci rodzicw) przez polakow-katolikow...

    OdpowiedzUsuń