sobota, 2 kwietnia 2011

Droga krzyżowa Jana Pawła II

O ile mój wczorajszy wpis był póki co tylko prymaaprylisowym żartem, to dziś dla żartów miejsca brak. Jak pamiętamy z wielkopostnego listu KEPu,
Dobre przeżywanie dni Wielkiego Postu, świętego Triduum Paschalnego i Oktawy Wielkanocy będzie dla Kościoła w Polsce jednocześnie czasem przygotowania do beatyfikacji. Jan Paweł II, sam będąc zjednoczony z Jezusem Chrystusem, prowadził nas do Niego i zachęcał, byśmy jeszcze bardziej zbliżyli się do naszego Odkupiciela, by stał się On dla nas „drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6).


Zbiera się coraz więcej świadectw z roku poprzedniego i bieżącego, że przedstawiciele religji posoborowej traktują Drogę Krzyżową naszego Zbawiciela jako przyczynek do przybliżenia życia i cierpień Jana Pawła II. Mam na ten temat ustne relacje z Poznania i północnych kresów Warszawy oraz dwa ślady internetowe (więcej nie szukałem):

z oficjalnej strony diecezji sosnowieckiej,
oraz z oficjalnej strony pewnej parafji w diecezji pelpińskiej.

Analiza porównawcza relacyj i proponowanych tekstów rozważań wskazuje, że nie ma jeszcze jednej wersji kanonicznej nabożeństwa.

Oto próbka kilku stacyj:

I. Jezus na śmierć skazany

Jan Paweł II o swoim wyborze na Stolicę Piotrową powiedział, że był to „wyrok Konklawe”. Decyzję kardynałów odczytał jako wolę Bożą względem siebie i pomimo obaw przyjął ją. Chrystus w czasie rozmowy z Piłatem miał szansę na podjęcie próby uniknięcia swojego losu. Jednak On milczał, bo w wydarzeniach, które Go spotkały dostrzegł Bożą wolę i chciał być jej posłuszny. Bóg każdego z nas wielokrotnie stawia w sytuacji rozmaitych wyborów. Czasem zaprasza nas do pójścia za nim drogą, która jest trudna i wymagająca. Tylko od nas samych zależy czy właściwie odczytamy Bożą wolę i czy będziemy mieć odwagę, aby podążać za nią każdego dnia.

III. Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem

Pamiętny maj 1981 roku i zamach na Placu św. Piotra. Wkrótce potem równie pamiętna scena z więzienia, kiedy Jan Paweł II odwiedza zamachowca. Dla każdego z nas to niezwykła lekcja przebaczania. Wielokrotnie spotykają nas sytuacje, w których możemy uczyć się tej trudnej sztuki. Kto z nas nigdy nie został oszukany, upokorzony, wyśmiany, rozczarowany czyjąś postawą, albo skrzywdzony w inny sposób? Jednak krzywda, której nie potrafimy wybaczyć staje się jednocześnie naszym upadkiem. Jan Paweł II wybaczył swemu niedoszłemu mordercy. Chrystus wybaczył nam wszystko, a my? Czasem nie chcemy wybaczyć nawet drobnych przewinień. Podejmujesz walkę o to, aby nauczyć się wybaczać czy wolisz tkwić przygnieciony własnym poczuciem krzywdy?


Pojawiają się jednak dość istotne różnice co do dalszych stacyj, np.

X. Jezus z szat obnażony

Propozycja 1:

Proces beatyfikacyjny to czas, w którym życie kandydata na ołtarze zostaje wręcz prześwietlone, aby przekonać się, jaki naprawdę był dany człowiek. Po dokładnej analizie życia i postaci Jana Pawła II zdecydowano zaliczyć go w poczet błogosławionych, bo całe jego życie było spójne i we wszystkich sytuacjach - nie tylko publicznych, starał się zachować wierność Bogu. My czasem staramy się być dobrzy wtedy, gdy ktoś nas obserwuje. Wydaje nam się, że nasze złe myśli, słowa i zachowania nigdy nie wyjdą na jaw. Jednak wszystkie one zostaną kiedyś ujawnione. Nie dowiedzą się o nich inni ludzie, ale dostrzeże je Bóg. Jednak oprócz zła zobaczy On także szczerość żalu za grzechy, wielkość doświadczonych cierpień i okazane dobro. Czy ten bilans dobra i zła doprowadzi nas do chwały nieba?

Propozycja 2:

I my widzieliśmy Ojca Świętego jak gdyby obnażonego w swoim cierpieniu. Uczestniczyliśmy w śmierci, która była najpiękniejsza na świecie, bardzo świadoma, bardzo autentyczna - Papież umierał jako stary, schorowany, zniedołężniały człowiek, który już nawet nie może mówić. Nieładny, z grymasem bólu na twarzy, nie do pokazywania... tak jak Pan Jezus na końcu opluty, zakrwawiony i znieważony...

Propozycja 3:

Wielu ludzi atakowało i wyśmiewało Jana Pawła II, uważało, że choroba uniemożliwia mu pełnienie posługi papieskiej.


Niełatwo napisać rozsądny i kulturalny komentarz do tych bluźnierstw. Bowiem niezależnie od intencyj piszących te „rozważania”, bluźnierstwem jest przysłanianie Ofjary Krzyżowej Chrystusa życiem któregokolwiek człowieka. Pamiętam sprzed ponad dwudziestu lat książeczki „Różaniec z Janem Pawłem II” oraz „Droga krzyżowa z Janem Pawłem II” – zawierały one nic innego jak rozważania papieża na te dwa tematy. Czy nie można było na tem pozostać ?

Czy po raz kolejny mam się cieszyć, że „PRZECIEŻ MOGŁO BYĆ GORZEJ”, bo w planach „drogi krzyżowej JP2” nie ma (jeszcze) Stacji XV – Zmartwychwstanie, utożsamianej z beatyfikacją JP2, ani że w Stacji XI - Jezus do krzyża przybity nie pojawił się jak dotąd np. śp. Arcybiskup Lefebvre, który „wbrew woli Ojca Świętego wyświęcił nielegalnie czterech biskupów powodując schizmę” ?

4 komentarze:

  1. Stary Niedźwiedź3 kwietnia 2011 00:37

    Czcigodny Krusejderze
    Dla mnie jest to kolejne potwierdzenie faktu że Kościół Rzymskokatolicki odrzucił pierwsze przykazanie. Smutny koniec tego co zaczęło się od zatracenia poczucia proporcji w kulcie maryjnym i hiperinflacji świętych.
    Współczuję Ci ale ani trochę się temu nie dziwię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to co ma miejsce w KK
    to kontynuacja " okraglego stolu " realizacja splycenia religi , dogmatu Eucharysti i Ekumenizmu
    wprowadznie symboli protestanckich i zydowskich
    do mszy i robienie z katolikow poslusznych i bezmyslnych idiotow , ktorzy dali sie wciagnac
    w hucpe a wszystko dzieki Santo Subito i jego
    Swity - tylko madrzy trzymaja sie z dala od tego albo chodza na tradycyjne lacinskie msze i chwala za to Im

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy coraz więcej przesłanek świadczących o powstawaniu sekty wojtyljańskiej, dla której katolicyzm jest tylko wygodną, bo posiadającą wszelkie potrzebne zasoby, formą instytucjonalną. Współczuję dobrym, konserwatywnym katolikom, dla których JP2 był autorytetem jako papież i jako wielki Polak. Czy pozostaną katolikami, czy staną się wojtyljanami ? Kyrie eleison

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Stary Niedźwiedziu:
    To nie Kościół Rzymsko Katolicki odrzucił pierwsze przykazanie a raczej pewna grupa zaślepionych modernistów.

    OdpowiedzUsuń