Chyba każdy z nas zaryzykowałby tezę, że objaśnianie Mszy Świętej jako "zabawy z Jezusem" jest chorem urojeniem jakiegoś posoborowego oprawcy liturgicznego. Jednak czasem pozory mogą mylić, albowiem nazywa się tak jeden z cenniejszych i ciekawszych zabytków językowo - liturgicznych wieku XVII. Mam tu na myśli opracowanie pt. "Zabawa z Jezusem przez Mszą Świętą" autorstwa x. Marcina Hinczy TJ. Zawiera ono popularny, "przedsoborowy" sposób rozważania tajemnic Mszy Świętej nawiązujący do kolejnych części Ofjary Eucharystycznej.
W każdym modlitewniku naszych dziadków znajdowało się jedno lub dwa tego typu rozmyślania, które uwypuklały dla pożytku wiernych określone aspekty liturgji katolickiej. Taka pomoc dla wiernych była częstszą niż Mszaliki zawierające Ordo Missae, które pojawiły się w Polsce zasadniczo w 2 połowie XIX wieku.
Dodajmy wreszcie, na zakończenie tego krótkiego wpisu, o co chodzi z tytułową frapującą ZABAWĄ. W staropolszczyźnie wyraz ten oznaczał "zajmowanie się", "zajęcie", a więc nie miał żadnych konotacyj związanych z rozrywką. Nie musimy zatem zawiadamiać hipotetycznej "Kroniki Vetus Ordo", prowadzonej przez równie hipotetycznego Sinistrusa.
Zapraszam Państwa do galerji zawierającej skany rozważań ojca Hinczy oraz życzę pożytecznej i miłej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz