Wraz ze wzrostem liczby kapłanów i wiernych zainteresowanych liturgją w rycie klasycznym, biskupi ordynarjusze muszą wymyślać coraz to nowe sposoby zniechęcania katolików do Mszy przedsoborowej.
Jedną z ciekawszych metod wymyślili biskupi Głódź i Nycz – osoby szczególnie zasłużone na odcinku walki z wolą Ojca Świętego Benedykta XVI. Otóż u metropolitów gdańskiego i warszawskiego coraz częściej pojawiają się Msze trydenckie celebrowane regularnie, raz w miesiącu, w środku tygodnia. W ten sposób formalnie są oni kryci, bowiem nie łamią zapisów Summorum Pontificum odnoszących się do próśb wiernych czy preferencyj kapłańskich, ale z drugiej strony – nie pozwalają na złamanie posoborowego monopolu w swoich diecezjach.
Oto po „ośrodkach” gdańskim i pruszkowskim, w których Msza odprawiana była w ostatni czwartek vel drugi piątek miesiąca, powstać może analogiczna sytuacja na warszawskim Ursynowie: życzliwy inicjatywnie proboszcz spotkał się z biskupem i urzędnikami kurji metropolitalnej, po czem wymienił z nimi poglądy. To znaczy: jednostronnie wymienił swoje poglądy na stanowisko interlokutorów.
Jak już pisałem, niedawna instrukcja „Universae Ecclesiae” nie daje tradycjonalistom skutecznych narzędzi umożliwiających szybkie poradzenie sobie ze złą wolą proboszczów i biskupów, niechętnych przywracaniu Mszy przedsoborowej do naszych świątyń. Na ten trick jest zaś zupełnie nieodporna.
Może zatem Ojciec Święty powinien nadać członkom „stałych grup” zabiegających o Mszę w NFRR przywilej zwalniający ich z obowiązku uczestniczenia w NOMie do czasu, aż proboszcz (biskup) umożliwi im wysłuchiwanie Mszy trydenckiej w niedziele i święta ? W ten sposób nasze szeregi rosłyby jak na drożdżach. Kto nie chciałby zostać tradycjonalistą, gdyby wiązała się z tem co najwyżej 1 wizyta w kościele w 3 czwartek miesiąca zamiast coniedzielnej Nowej Mszy ? Mogłoby okazać się nawet, że 60 do 70 % parafjan to tradycjonaliści. Wszystko jest kwestją definicji w czasach posoborowych …
Czcigodny Krusejderze
OdpowiedzUsuńJeśli prawdą jest (i nie był to przejaw Twojej ironii) że większość wiernych KRK z entuzjazmem zamieniłaby cotygodniową liturgię na comiesięczną to niedługo ograniczą oni swą "pobożność" do zastąpienia klasycznej "tacy" przelewami na konto parafii. Najlepiej internetowymi aby nie ruszać sempiterny z domu. Bo dojdą do wniosku że tylko to jest ważne.
Pozdrawiam serdecznie
Czy nie prościej i słuszniej powalczyć o zmianę terminu i zwiększenie ilości mszy niż walczyć bronią "przeciwnika" ?
OdpowiedzUsuń@Stary Niedźwiedź - liczba praktykujących oscyluje wokół 40-50 % i się zmniejsza. Największym problemem Kościoła w Polsce jest brak przełożenia wiernych. Diecezjami rządzą biskupi a oni mają pieniądze niezależnie od tacy. Zatem nie są zainteresowani spadkiem uczęszczających na Msze, bo za ich życia nic się radykalnie nie zmieni.
OdpowiedzUsuń@Zbigniew - jak powalczyć, skoro są wierni, są kapłani, a nie ma tylko dobrej woli u przełożonych ? Z emocjami się nie wygra.
Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka, zdziecinniałej części tradycjonalistów składam wyrazy szczerego współczucia w ich cierpieniu.
OdpowiedzUsuńRównolegle do pisania próśb do biskupów, napiszcie o całej hecy do prasy i mediów laickich.
W komfortowej dla biskupa ciszy medialnej, każdej inicjatywie (z przyjemnością) łeb ukręci a i pod dywan zamiecie. W zgodzie z "duszkiem soboru" komunikujmy ze światem. Wyślijmy np. do dziennikarzy i mediów link do tego artykułu.
rysio.
Krusejderze zawsze trzeba szukać sposobów rozwiązania problemu. Czasem wystarczy np. cierpliwość. Postawa dziecka , które nie może wygrać z emocjami rodzica jakoś mi tu nie przystoi. No , chyba ,że nie chodzi o konkretny problem a o kryjący się za nim znacznie większy ideowy. Wtedy sprawa nabiera innego wymiaru. Boję się , czy nie zrobiłem się zbyt "domyślny".
OdpowiedzUsuń