czwartek, 16 września 2010
Nuncjusz zakończył "piknik pod krzyżem"
wtorek, 7 września 2010
Dlaczego tradycjonaliści szanują i kochają Benedykta XVI ?
- Pseudoekumenizm Jana Pawła II – konferencje, wspólne modły i sugerowanie zbawczej wartości fałszywych religij – został zastąpiony przez prawdziwy ekumenizm, czyli otwieranie Kościoła na grupy konserwatywnych chrześcijan. Najlepszym przykładem jest tu ostatnia decyzja względem anglokatolików.
- Koniec prześladowań tradycjonalistów. Mroczne lata, w których odmawiano nam prawa do obecności w Kościele i praktykowania jej zgodnie z naszymi preferencjami, nieodwołalnie się skończyły. Po polityce nominacyj Benedykta XVI widać też wyraźnie, że sympatja dla Tradycji katolickiej może pomódz, a nie zaszkodzić kandydatom na biskupów.
- Koniec tandety na Watykanie. Na śmietnik trafiły kiczowate stroje i świeckie melodyjki serwowane nam przez wojtyljańskich oprawców liturgicznych. Nasz Ojciec Święty wygląda pięknie i godnie. Jak nauczał prof. Pliniusz Correa de Oliveira kontrrewolucja w tendencjach jest konieczna i wpływa na realizację bardziej zaawansowanych form kontrrewolucji.
Adnotacje:
1) znaczna część tego tekstu powstała AD 2006. Wciąż jest aktualny.
2) nie pisałem o oczywistościach, typu „kochamy Papieża, bo jest papieżem” czy też „kochamy Go, bo jest sympatycznym, ujmującym dżentelmenem”.
poniedziałek, 6 września 2010
Tadeusz A. Kisielewski – „Pierwszy „polski” papież ? – recenzja książki
Pan Kisielewski, autor głośnych publikacyj o zamachu na gen. Wł. Sikorskiego, został zainteresowany sprawą pochodzenia św. Piusa X przez p. Leszka Strojnego, pasjonata zbierającego materiały na ten temat i pragnącego zainteresować publicystów i środowiska naukowe. Zasługuje on na życzliwe wspomnienie w niniejszej recenzji jako ojciec chrzestny projektu.
Książka p. Kisielewskiego składa się z sześciu rozdziałów. Ponieważ niektóre z nich są dość luźno powiązane ze sobą, zawierają treści (delikatnie pisząc) niezbyt równe faktograficznie, uznałem za celowe odnoszenie się do każdego z nich osobno. Rozdział 1 nosi tytuł „Ostatnia ekskluzywa” i opisuje interwencję kard. Jana Puzyny podczas konklawe po śmierci Leona XIII, której celem było wykluczenie z elekcji osoby kard. Mariana Rampolli. Kisielewski przedstawia ekskluzywę na tle dziejów jako prawo przysługujące cesarzowi oraz królom Francji i Hiszpanii. Opisuje, jak wpłynęła na rozkład głosów podczas konklawe (wbrew pozorom: ekskluzywa miała nie wykluczać kandydata z elekcji); wahania kard. Sarto co do przyjęcia wyboru, wreszcie – jego zgodę i przyjęcie imienia Piusa X. Wszystkie te zdarzenia odbywały się podczas konklawe i objęte były tajemnicą, której złamanie łączyło się z ekskomuniką. Jest rzeczą problematyczną, czy którykolwiek z uczestników elekcji zdecydował się choćby na pozostawienie pośmiertnych zapisków z wrażliwymi, a szczegółowymi danymi. Znamy dziennik kard. Wyszyńskiego z 1978 r. i wiemy, że Prymas Tysiąclecia nie zawarł w nim nawet stwierdzenia, na kogo oddawał głosy. Nie jest zatem dla mnie jasne, czy należy w pełni ufać tak szczegółowej relacji, zwłaszcza jeśli Autor wskazuje na rozbieżności między danymi, z których korzysta. Znacznie lepiej udokumentowana jest część rozdziału poświęcona omówieniu polityki Leona XIII oraz poglądom politycznym kardynałów Rampolli i Puzyny, uprawdopodabniające niechęć arcybiskupa Krakowa do sekretarza stanu powołanego przez Leona XIII. Na zakończenie dodam jednak, jako kolejne „żółte światło”, iż według Kisielewskiego bezsporna jest przynależność kard. Rampolli do wolnomularstwa. Równocześnie Autor zastanawia się, czy sam papież mógł o tym wiedzieć i tolerować hierarchę – wniosek ten wskazuje na przykładanie współczesnych „standardów” do Kościoła wieku XIX, pozostającego w walce z „nowoczesną cywilizacją”.
Rozdział 2 – „Genealogia” zawiera rzetelną relację wszystkich źródeł wskazujących na polskie pochodzenie rodziny ojca kard. Józefa Melchiora Sarto. Nie ma sensu, bym przytaczał te źródła i odbierał czytelników p. Kisielewskiemu. Dość, że bardzo prawdopodobna wydaje się wersja wydarzeń, wedle której około 1790 r. pochodzący spod Gliwic Józef Krawiec miał przeprowadzić się do miejscowości Jemielnica koło Strzelców Opolskich. Tam niebawem narodził się jego syn Jan, który wywędrował za chlebem do Niemiec, a ostatecznie znalazł się w okolicach Wenecji (należącej podówczas do Cesarstwa Austriackiego). Założył rodzinę, a jego syn – Józef Melchior – został wyświęcony na kapłana, otrzymał godność biskupa, a następnie został obrany papieżem.
Rozdziały 3 i 4 są w ścisłym stopniu powiązane z poprzednim. Opisują one zacieranie śladów co do pochodzenia Piusa X, a więc zaginięcie danych odnoszących się do narodzin w latach 1792 – 93 na Górnym Śląsku; tworzenie fałszywej genealogii rodu Sarto aż do XV wieku oraz zniszczenie metryk i innych pamiątek po tej rodzinie w Riese – miejscu narodzin przyszłego Piusa X. W efekcie tych działań mamy szereg sprzecznych genealogij Papieża, którego ojciec miał być według jednych zamożnym ziemianinem, według drugich – chłopem małorolnym, a według jeszcze innych – wiejskim listonoszem. Kisielewski wskazuje też na zmieniające się motywy osób ukrywających wiedzę o polskim pochodzeniu ojca Piusa X. Początkowo był to zapewne spisek zaborców naszej Ojczyzny, dla których niewygodne byłoby przedstawianie Polski w jakimkolwiek pozytywnym świetle, jakie mogłoby się pojawić przez wzgląd na pierwszego od kilkuset lat nie w pełni włoskiego papieża. Równolegle, z polecenia samego Piusa X, mogło dojść do przeniesienia części dokumentów z Riese do Watykanu. Po jego śmierci prałaci i kardynałowie kurialni nie byli zainteresowani ujawnieniem informacji o częściowym przełamaniu monopolu Włochów, bowiem mogło to zachęcić kardynałów pochodzących z innych nacyj do zgłaszania własnych kandydatów. Z kolei w czasach Jana Pawła II ogłoszenie polskiego pochodzenia innego papieża byłoby potraktowane jako zrobienie mu przykrości. Do tego dodać należy problem doktrynalny, związany z powstaniem i funkcjonowaniem opozycyjnego względem Kościoła Posoborowego konserwatywnego bractwa kapłańskiego założonego przez arcybiskupa Marcelego Lefebvre’a, które za swojego patrona obrało właśnie św. Piusa X.
To właśnie Bractwo św. Piusa X (FSSPX) jest głównym bohaterem Rozdziału 5 książki. Jest to równocześnie zdecydowanie najsłabsza część opracowania. Autor stara się najpierw (na kilkunastu stronach) streścić pontyfikaty papieży od Piusa IX do Piusa XII, lecz widać, że swą wiedzę czerpie z zaledwie kilku źródeł, niekoniecznie najwyższych lotów (wywiad z Jackiem Prusakiem TJ w „Gazecie Wyborczej”, wywiad z Janem Genaro w „Polityce”, książka Jana Piotra Phama „Następcy świętego Piotra. Kulisy śmierci i wyboru papieży”), wskutek czego zupełnie umyka mu istota modernizmu potępionego przez św. Piusa X w „Pascendi Dominici Gregis”, a także ogół reform wewnętrznych Kościoła, znacznie istotniejszych dla referowanego tematu od polityki zagranicznej poszczególnych papieży.
Pojawiają się za to koszmarne błędy logiczne i rzeczowe. Autor uznaje apel Piusa XII o korzystanie z oryginalnych języków biblijnych przy tłumaczeniu Pisma Świętego na języki narodowe za „wąską ścieżkę modernizacji”, podobnie jak przypisuje temu samemu papieżowi wyrażenie zgody na częściowe używanie języków pospolitych w „liturgii Eucharystii i niektórych innych sakramentów”. Zdanie takie wskazuje, że p. Kisielewski nie ma pojęcia, jak wyglądały przedsoborowe ryty sakramentów i sama Msza. Czy wyobraża on sobie, że np. niepiśmienni polscy chłopi w XVIII w. zawierali sakrament małżeństwa recytując stosowne formuły w nierozumianym przez siebie języku łacińskim ?
Clou strzelonych przezeń bronków jest jednak zdanie ze str. 90: „20 października 1939 r. papież [Pius XII] uznał agresję na Polskę za „walkę interesów o sprawiedliwy podział bogactw, którymi Bóg obdarzył ludzkość””. Jest to cytat dosłowny z „opracowania”, które zalinkuję Państwu w całości. W rzeczywistości, ogłoszona tego dnia encyklika „Summi Pontificatus” wymierzona jest w oba totalitaryzmy najeżdżające Polskę, zaś „cytowany” przez Kisielewskiego fragment ma takie brzmienie: „Jeśli bowiem zło, przez które cierpi dziś ludzkość, pochodzi w części z zaburzenia porządku gospodarczego i z walki o sprawiedliwszy podział dóbr, które Bóg przydzielił ludziom jako środek do życia doczesnego i cywilizacyjnego postępu, to jest rzeczą zupełnie pewną, że główna przyczyna owego zła jest o wiele głębsza, gdyż sięga do dziedziny wierzeń religijnych i do moralnych norm postępowania, a one uległy zepsuciu i pogorszeniu na skutek tego, że ludzie stopniowo odchodzili od zasad godziwości oraz jedności wiary i nauki, kierujących niegdyś życiem dzięki niestrudzonej, dobroczynnej działalności Kościoła”. JEST TO CAŁKOWITA KOMPROMITACJA AUTORA.
Kisielewski stwierdza, że trudno jest ocenić pontyfikat Piusa XII w kontekście sporu między integrystami a modernistami; sam zaś stwierdza, że rządy tego papieża były zdominowane przez politykę i kwestie humanitarne. Mam dziwne wrażenie, ze Autor nie zapoznał się dotąd z encykliką „Humani Generis” z 1950 r. i odrzuceniem tzw. „nowej teologii” – najsilniejszym potępieniem błędów doktrynalnych od czasów „Pascendi”.
Na dalszych kartach rozdziału pojawia się opisuje on życiorys Arcybiskupa Lefebvre’a. Treść narracji wskazuje, jakby według Kisielewskiego był on głównym rozgrywającym pontyfikatu Jana XXIII: „[Jan XXIII] powołał do [Centralnej Komisji Przygotowawczej] byłego arcybiskupa Dakaru Marcela Lefebvre’a. (..) W opozycji do Lefebvre’a ukształtowała się tak zwana grupa reńska.” Następnie, opisując opór tradycjonalistów przeciw zmianom posoborowym zakłada, że zgodziliby się oni na wprowadzenie języków narodowych do liturgii tradycyjnej (wyraźna recepcja cytowanego Michała Barcikowskiego i „Christianitas”), lecz równocześnie stwierdza: „wydaje się, że lefebryści zrezygnowali z przeciwstawiania się ekumenizmowi i zasadzie wolności religijnej w państwach demokratycznych”. Słowem: ziarno i kąkol. Tak jest do końca tego rozdziału, w którym pojawia się jeszcze np. słuszna myśl obrazująca różnicę między dwoma ostatnimi papieżami: „Jan Paweł II spoglądał na tradycję Kościoła przez pryzmat Vaticanum II, a Benedykt XVI patrzy na ten sobór przez pryzmat tradycji Kościoła” tuż obok opisu lóż rytu szwedzkiego (sic!) i stwierdzenia, że niektórzy polscy biskupi bez wątpienia są ideowo po stronie lefebrystów.
Ostatni rozdział książki odnosi się do śmierci Piusa X. Autor sugeruje w nim, że Papież mógł zostać zamordowany. Teza ta jest rzadko przywoływana, co wpływa negatywnie na jej prawdopodobieństwo. Niemniej nie należy jej wykluczać, skoro jest relacjonowana przez osobę tak wiarygodną jak Pliniusz Correa de Oliveira (a przynajmniej taką tezę przypisuje mu strona internetowa założona przez rozłamowców z TFP)
Podsumowując tę recenzję, wypada pochwalić Autora za podjęcie tematu, nawet jeśli nastąpiło ono w wyniku przyjęcia zamówienia wydawniczego. Nieznajomość teologii i historii Kościoła sprawiły, że p. Kisielewski nie ustrzegł się skandalicznych błędów opisanych powyżej. Zapewne do tego by nie doszło, gdyby zdecydował się poświęcić tematowi nieco więcej czasu i przeczytać kilka encyklik Piusów X i XII, tudzież książki abpa Marcelego Lefebvre’a. Niestety, chciał nam sprzedać za wiele sensacyj w jednem opakowaniu (vide: hipoteza o zamordowaniu św. Piusa X). Czy nie wystarczyła ta jedna, wskazująca na bardzo duże prawdopodobieństwo polskiego pochodzenia ojca Józefa Melchiora kard. Sarto, czyli św. Piusa X ?