O ile można powiedzieć, że Kościół Posoborowy jakoś tam wypełnia misję akukumeniczną czy synkretyczną zaprojektowaną podczas Soboru Watykańskiego II, to w dziedzinie praw człowieka żadnych sukcesów nie ma: chrystianizm się cofa, cierpi prześladowania, a jego nauka jest coraz gorzej rozumiana i przyjmowana. Nie o to chodziło nawet według zapisów akatolickiego dokumentu o wolności religijnej!
Liberalnym katolikom zdaje się, że Kościół chciałby rządzić sumieniami jedynie za pomocą ustaw i pałek. Nic bardziej błędnego! Jest to projekcja metod współczesnych na czasy ancien regime’u. Tymczasem w układzie klasycznym to nie prawo zmieniało ludzi, ale było ostatnim elementem wprowadzanym, by pertyfikować instytucje. Nie narzucisz ludziom religijności, ale jeśli ludzie są religijni, to powinni to również wyrażać poprzez swoje instytucje społeczne i państwowe. Należy zatem opisać etap wcześniejszy, jak chrystianizowała się cywilizacja. Jest to kluczowe dla zrozumienia myśli integrystów katolickich i umożliwia prawidłowe rozumienie proporcyj pomiędzy ewangelizacją a katolicką nauką społeczną. Dopiero taka cywilizacja, oparta na większości społeczeństwa, mogła wprowadzać w życie mechanizmy prawne chroniące ją przed błędnowierstwem, wolnomyślicielstwem i innemi „majaczeniami szaleńców”, jak napisałby Grzegorz XVI.
Pragnę zamieścić tu na prawie cytatu fragment książki x. Michała Poradowskiego pt. „Palimpsest”.
Właśnie takie społeczeństwo, jak opisane poniżej, miało prawo i obowiązek sakralizować swe pewne najważniejsze instytucje. Nie oznaczało to równocześnie, iż państwo przeistaczało się w teokrację. Koncepcje karania grzechów prywatnych, takich jak cudzołóstwo czy naruszenie postu, nigdy nie były częścią doktryny katolickiej. Jakkolwiek u niektórych teologów zdarzały się takie pomysły, to jest to zdecydowana mniejszość, jakościowa i ilościowa. Znacznie częściej statystycznie utopie te próbowali wdrażać heretycy, zwłaszcza kalwiniści i ich epigoni. Po tem wyjaśnieniu milknę i oddaję głos śp. Xiędzu Michałowi.
Zdaniem biskupa Marcela Lefebvre’a (konferencja w Barcelonie, 29 XII 1975), "cywilizacją chrześcijańską" jest jedynie taka cywilizacja, której centrem, "sercem", "mózgiem", źródłem i natchnieniem jest Eucharystia, czyli że nie wystarczy, aby jakaś cywilizacja przyjęła tylko zasady moralności chrześcijańskiej, lecz, żeby mogła być w rzeczywistości "chrześcijańską", musi czerpać swe wartości i zasady, a przede wszystkim siłę duchową z Eucharystii, gdyż to głównie Eucharystia jest źródłem życia prawdziwie chrześcijańskiego; jest ona źródłem i natchnieniem całej twórczości we wszystkich dziedzinach życia. (..) Nadto, kluczowe jest uczestnictwo wiernych w Ofierze Mszy Świętej, przez przystępowanie do Komunii świętej, jako najdoskonalszego źródła życia wewnętrznego, życia Łaski Bożej, jako pokarmu dla duszy i ciała człowieka, członka mistycznego ciała Chrystusa Pana, którym jest Kościół. To z tego świadomego uczestnictwa tryska źródło "cywilizacji chrześcijańskiej', czyli twórczość społeczeństwa chrześcijańskiego, jego kultura i cywilizacja.
Już we wczesnym średniowieczu istnieje pełna świadomość tego "misterium", stąd też cała twórczość człowieka średniowiecza jest przeniknięta mistyką Eucharystii, bo to ołtarz, zawierający relikwie świętych, na którym dokonuje się to misterium Przeistoczenia- Ofiary, uświęcony obecnością realną Chrystusa Pana, staje się centrem całego życia społeczeństwa średniowiecznego. Stąd też wspaniałe katedry, które przede wszystkim chronią ów Ołtarz - Tabernakulum, a więc EUCHARYSTIĘ, czyli samego Chrystusa Pana Eucharystycznego.
Czy to "ukryty" w tabernakulum, czy też "wystawiony" w monstrancji, Chrystus – Eucharystia jest obecny w całym prywatnym i publicznym życiu człowieka- chrześcijanina średniowiecza. Wszystko jest dla Niego i przez Niego, wszystko jest dla Jego chwały, jako wyraz pamięci i miłości wiernych.
(..) To katedra staje się centrem życia społecznego, to w niej, w jej kaplicach mają swe siedziby wszystkie cechy, czyli ówczesne związki zawodowe, to w tych kaplicach umieszcza się nauka i wychowanie, czyli całe szkolnictwo od ochronek aż do uniwersytetu; to w tych katedrach zbiera się cała wspólnota na wszelkie narady, to w niej funkcjonuje sądownictwo, bo ona jest centrem życia całego miejscowego społeczeństwa, będąc Domem Bożym, w którym Bóg jest stale obecnym w Eucharystii. To w katedrze czci się Boga nie tylko Najświętszą Ofiarą, czyli Mszą Świętą, ale także najwspanialszymi nabożeństwami, śpiewami gregoriańskimi i najcudniejszą muzyką na organach.
Katedra stała się w średniowieczu nie tylko symbolem chrześcijaństwa, a przede wszystkim żywym ośrodkiem życia duchowego, wszelkiej pracy i twórczości ludzkiej. (..) Stąd ta cywilizacja, która rodzi się w katedrze, żyje w katedrze i rośnie z natchnienia wiary jest w rzeczywistości chrześcijańską i zasługuje na tę nazwę.