Książka Pawła Lisickiego dzieli się na dwie główne części. Pierwsza jest poświęcona wyjaśnieniu źródeł t.zw. dialogu chrześcijańsko - islamskiego i stanowi porównawczą analizę cywilizacyjną tych dwu światów. Już od pierwszych stron widać, że Lisicki postanowił nie brać jeńców. Pierwszą skrytykowaną postacią jest Franciszek. Spotykamy się z tym posoborowym papieżem w Błękitnym Meczecie w Konstantynopolu, gdzie ów modli się z muftim Stambułu. Pan mufti pięknie wyjaśnia, jak łagodny i pokojowy jest islam i odtąd Franciszek będzie piętnował bezdominacyjny fundamentalizm religijny. Tak jakby fundamentalizmy chrześcijański i islamski były sobie równe, choć jeden sprowadza się do modlitw przed klinikami aborcyjnymi, a drugi do mordowania Bogu ducha winnych ludzi na całym świecie. Franciszek sądzi, że poznał lepiej autentyczny islam od wszystkich abdullahów z Państwa Islamskiego i im podobnych szaleńców.
Następna scenka. Watykan, Wielka Sobota roku Pańskiego 2008. Ojciec Święty Benedykt XVI chrzci wyznającego dotąd islam dziennikarza Magdiego Allama. Poważne organizacje muzułmańskie mówią o prowokacji, bezimienni fundamentaliści grożą śmiercią nowoochrzczonemu, policja włoska nie lekceważy gróźb i przyznaje mu ochronę, jaką mają świadkowie koronni, a watykańscy urzędnicy średniego szczebla trzęsą się ze strachu i piszą, że nie mieli wrogich intencyj względem islamu. Kardynał Tauran, przewodniczący papieskiej rady ds. dialogu międzyreligijnego, wyznaje, iż nie wie, w jaki sposób Magdi znalazł się pomiędzy katechumenami. Sam Allam pyta, czy rzeczywiście można nazywać islam religią pokoju i dialogu, skoro konwersja jednego człowieka na chrześcijaństwo powoduje reperkusje nieporównywalnie większe niż tysiące transferów w odwrotnym kierunku. Allam opuścił Kościół Posoborowy w 2013 r. gdyż ów w jego przekonaniu legitymizował islam jako prawdziwą religię i Allaha jako prawdziwego Boga.
Skąd wzięło się to nowe podejście do islamu? Głównym winnym jest tu Sobór Watykański II. W interesującej nas problematyce najbardziej szkodliwe okazują się być trzy dokumenty: Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate i Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae. Lisicki piętnuje ich oderwanie od rzeczywistości i błędy teologiczne. Na str. 124 możemy przeczytać: "Teksty dotyczące innych religii sformułowane są w taki sposób, że można odnieść wrażenie, jakby zdaniem ojców soboru Chrystus już wszystkich zbawił. Jakby automatycznie niejako każdy pojedynczy człowiek został wykupiony z grzechu pierworodnego i żył już, choćby o tym nie wiedział, w stanie zbawienia". Rzeczywiście, podsumowanie to dotyka kwintesencji rahneryzmu, nowej teologii Kościoła Posoborowego. Ale my tradycjonaliści zwykle dostrzegamy tę herezję expressis verbis raczej dopiero w encyklice Jana Pawła II "Redemptor hominis" niż w dokumentach samego soboru.
Jeśli chodzi o dialog katolicko - islamski, jest u Lisickiego jeden nie do końca negatywny bohater. To Benedykt XVI. Autor docenia go za podjęcie próby dokonania analizy krytycznej islamu, ale równocześnie dostrzega niekonsekwencję czynów i wycofanie się po awanturze wywołanej t.zw. wykładem ratyzbońskim, podczas którego Papież analizował dialog cesarza bizantyńskiego
Parę lat temu napisałem, że oceniam Sobór Watykański II jako przeżytek, którego wskazówki duszpasterskie są dziś po prostu nieaktualne i nie należy się nimi specjalnie zajmować. Paweł Lisicki nie formułuje żadnych ocen ogólnych V2, ale z książki o dżihadzie jednoznacznie wyłania się obraz V2 jako szaleństwa. Zauważmy też jedno: 50 lat temu islam nie był żadnym zagrożeniem dla Zachodu. Europejczycy i Amerykanie w pełni kontrolowali politycznie Bliski Wschód i dość skromnie wydzielali szejkom petrodolary. Sytuacja zmienia się dynamicznie, ale naprawdę źle dzieje się dopiero od kilkunastu ostatnich lat.
Druga część książki jest poświęcona analizie islamu. Autor streszcza jego zawartość i dokonuje analizy porównawczej głównych idej Biblii i Koranu, postaci proroka Mahometa, a także analizy naukowej obu ksiąg, stosunku Koranu do Jezusa Chrystusa oraz Najświętszej Maryi Panny. Dość powiedzieć, że podług islamu "autentyczny Jezus" cytowany w Koranie potępia koncepcję Trójcy Świętej. Z kolei podnoszony przez posoborowców argument, jakoby islam czcił Maryję, jest z gruntu fałszywy: Mahomet nazywa Jezusa prorokiem i "synem Maryi", bo odmawia Mu boskości. Należy założyć, że ta część książki obarczona jest jakimiś błędami, które byłyby oczywiste dla bardziej wnikliwych badaczy islamu. Jednak daje nam ogólne pojęcie religioznawcze i cywilizacyjne, niezbędne w czasach narastającej konfrontacji.
Co jeszcze można by zarzucić publikacji Pawła Lisickiego ? Pierwsza część książki może być za trudna w lekturze dla osób bez przygotowania bądź zacięcia teologicznego. Nawet duchowieństwo posoborowe (a może zwłaszcza ono) będzie miało kłopot ze zrozumieniem, czemu krytyka Soboru, Pawła VI, Jana Pawła II czy Franciszka jest aż tak bezkompromisowa. Myślę jednak, że każdy średnio rozgarnięty czytelnik tej książki zrozumie, jak niemądrym czynem było ucałowanie Koranu przez Jana Pawła II , jakie są jego skutki propagandowe po dziś dzień.
Jeśli w tytule książki mamy „Zachód”, to dobrze byłoby szerzej odnieść się też do postawy państw wolnego niegdyś świata względem islamu. Mam bowiem nieodparte wrażenie, że 15 lat wojny z terroryzmem coraz bardziej wzmacnia mahometan. Terroryści jak byli, tak są, ale relacje sił oraz inicjatywa są coraz bardziej sprzyjające dla naszych wrogów. Bardzo chętnie przeczytałbym też analizę politologiczną i makroekonomiczną, która wyjaśniłaby, w jaki sposób powstało bogactwo krajów Bliskiego Wschodu. Czemu i jak dokonały one akumulacji kapitału, dlaczego światowe koncerny naftowe ani zachodni doradcy nie sprowadzili ich do poziomu neokolonialnego. Wreszcie - co jest najsłabszym punktem tych państw i gospodarek, a zarazem naszą nadzieją na ich destabilizację i załamanie.
A może takie książki, komplementarne względem pracy Pawła Lisickiego, istnieją i Czytelnicy niniejszego wpisu zechcą je zarekomendować, wpisując stosowne komentarze? Pod wpływem lektury "Dżihadu" uświadomiłem sobie, jak niewiele wiem o islamie i najwyższy czas to zmienić!