Opracowanie przesłania polsko - rosyjskiego zostało zainicjowane AD 2010 przez Rosjan, a pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się w lutym wspomnianego roku. Celowo o tem wspominam, by podkreślić „przedsmoleński” charakter inicjatywy. Po dwu latach wspólnej pracy powstał dokument, który musi rozczarować i pozostawić niedosyt. Podstawowym problemem przesłania nie jest bowiem jego treść, lecz to, co nie znalazło się we wspólnem stanowisku sygnatarjuszów. Do ogółu problemów historycznych pomiędzy narodami polskim i rosyjskim odnoszą się słowa:
Tragiczne doświadczenia XX wieku dotknęły w większym lub mniejszym stopniu wszystkie kraje i narody Europy. Zostały nimi boleśnie doświadczone nasze kraje, narody i Kościoły. Naród polski i rosyjski łączy doświadczenie II wojny światowej i okres represji wywołanych przez reżimy totalitarne. Reżimy te, kierując się ideologią ateistyczną, walczyły z wszelkimi formami religijności i prowadziły szczególnie okrutną wojnę z chrześcijaństwem i naszymi Kościołami. Ofiarę poniosły miliony niewinnych ludzi, o czym przypominają niezliczone miejsca kaźni i mogiły znajdujące się na polskiej i rosyjskiej ziemi.Oraz umieszczony nieco wcześniej fragment:
Po II wojnie światowej i bolesnych doświadczeniach ateizmu, który narzucono naszym narodom, wchodzimy dzisiaj na drogę duchowej i materialnej odnowy. Jeśli ma być ona trwała, musi przede wszystkim dokonać się odnowa człowieka, a przez człowieka odnowa relacji między Kościołami i narodami.Całe przesłanie nie odnosi się do poszczególnych kluczowych wydarzeń w naszej wspólnej historji, takich jak np. Kłuszyn i zdobycie Moskwy, rozbiory, powstania. W całym tekście nie pada słowo „komunizm”, zastępowany eufemistycznie przez niedookreślony „reżim totalitarny” o ideologji ateistycznej. Dla nas jest to język Soboru Watykańskiego II, który mając rzekomo duszpasterski charakter uchylił się od wymienienia i potępienia największej zarazy duchowej swoich czasów. Dla Rosjan, a raczej Sowietów, jest to język, którym swobodnie można by się posługiwać na XX zjeździe sowieckiej kompartji w 1956 r., kiedy to towarzysz Chruszczow odciął się od stalinizmu.
Potępienie komunizmu w sygnowanym dokumencie było w szczególności w interesie strony rosyjskiej. To jej powinno zależeć na wskazaniu, że naród rosyjski doświadczył od komunistów jeszcze więcej niż naród polski. Zwykli obywatele ZSSR nie czerpali żadnych profitów z faktu, że mieszkali w przodującym w nowej rewolucji kraju – byli wyzyskiwani i wykorzystywani przez władzę po to, by inicjować burdy komunistyczne w Angoli i Mozambiku, by sponsorować kompartje w Europie Zachodniej, by utrzymywać reżym Fidelisa Castro na Kubie. Potępienie komunizmu to wreszcie byłby sposób, aby zdjąć ze strony rosyjskiej oczekiwania ciągłego kajania się za zbrodnie popełnione na Polakach.
Brak omawianego passusu jest bardzo znamienny. Nie chcę teoretyzować, jak bardzo dzisiejsze państwo rosyjskie „doradzało” Cerkwi przy tworzeniu przesłania. Ale z pewnością współgra to ze stanowiskiem Rosji z ostatnich kilkunastu lat, kiedy krajem tym rządzi Włodzimierz Putin. Szkoda, że Cerkiew prawosławna nie wywalczyła sobie autonomji w tym zakresie, ani że nie wskazano jej takiego „odcinka” do zagospodarowania. Sowiety niszczyły prawosławie u siebie i promowały je poza granicami (a wraz z tem flancowały swoją agenturę). Dzisiejszy patriarchat moskiewski tak mocno zintegrował się z obozem władzy państwowej, że trudno go od niej odróżnić. Piszę to wszystko jako rusofil, człowiek żywiący głęboki szacunek i sympatję do kultury i narodu rosyjskiego. Równocześnie pozostaję sowietofobem, uznając za Józefem Mackiewiczem Sowiety za antytezę, a nie kontynuację wcześniejszej Rosji.
Drugi podstawowy zarzut względem przesłania do narodów Polski i Rosji ma naturę teologiczną. Abp Michalik podpisał dokument, który stawia na równi polski Kościół, stanowiący część Kościoła katolickiego i schizmatycką cerkiew narodową. Nie ma tu nawet żadnego wezwania do jedności eklezjalnej, a co najwyżej do „pojednania i zbliżenia Kościołów”. W dokumencie wzywana jest Najświętsza Maryja Panna, czczona przez nasze narody. Ale „oczywiście” nie ma też żadnego odwołania do przesłania fatimskiego nawołującego od niemal 100 lat do nawrócenia Rosji i ignorowanego zarówno przez polski episkopat jak i patriarchat moskiewski.
Przy dwu wymienionych powyżej wadach przesłania znikomą już ma wartość potwierdzenie przez obie strony woli „umacniania tolerancji, a przede wszystkim obrony fundamentalnych swobód na czele z wolnością religijną”. W ciągu ostatniej dekady władze Rosji w praktyce wygnały z kraju dwu biskupów narodowości polskiej, Jana Mazura (diecezja irkucka, 2002 r.) i (obywatela Białej Rusi) Tadeusza Kondrusiewicza (metropolitę Moskwy do 2007 r.) i nie przypominam sobie, by patriarchat moskiewski udzielał im jakiegokolwiek wsparcia.
Na zakończenie wspomnę o pozytywach dokumentu. Zawiera on cenne wezwanie do współpracy w ewangelizacji oraz do wspólnej walki z patologjami współczesności:
Dzisiaj nasze narody stanęły wobec nowych wyzwań. Pod pretekstem zachowania zasady świeckości lub obrony wolności kwestionuje się podstawowe zasady moralne oparte na Dekalogu. Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne.Ale z tego tylko powodu trudno się zachwycać „Wspólnem przesłaniem do narodów Polski i Rosji”. Ochrona tradycyjnych norm moralnych to elementarny obowiązek każdej wspólnoty religijnej. Jakby biskupi zamilkli i na ten temat, kamienie musiałyby zacząć wołać!
Podsumowując, mamy przed sobą bardzo ułomny dokument, nijak nie odnoszący się do specyfiki relacyj polsko – rosyjskich. Gdyby abp Michalik podpisał go z przedstawicielami prawosławia rumuńskiego czy bułgarskiego, uznalibyśmy go za kolejne zwycięstwo biurokracji, tworzącej w zaciszu gabinetów nikomu nie potrzebną umowę. Ale ponieważ status patriarchatu moskiewskiego jest jednak znacznie wyższy, mówić tu można o kolejnem zwycięstwie prowokacji: Rosjanie (dawni ? Sowieci) wyszli ponownie na dobrych wujków wyciągających tym razem rękę (a nie łapę!) do Polski. A przy okazji dokonali polaryzacji pomiędzy polskimi katolikami. W szczególności pomiędzy twarzą projektu, abp Michalikiem a „pisowcami”, u których zaiste niewiele potrzeba do rozbudzenia fobij antyrosyjskich. Tym razem – mam nadzieję, że tego dowiodłem – niezupełnie nieuzasadnionych.