wtorek, 12 czerwca 2012

Dlaczego ciągle musimy wypinać tylną część ciała ? Euro 2012

Cała Polska szydzi z autostrad, które oddawane są do użytku za pięć dwunasta i zapewne pięć po dwunastej będą wymagały generalnego remontu, tudzież z najdroższych na świecie stadionów. Żal choćby wspomnieć lożę prezydencką na stadionie narodowym, w której ma zasiadać kacapski oligarcha i 101 innych eurodrobiazgów. Niestety, bliższa analiza wykazałaby, że u nas wszystko w ten sam sposób przesiąka słomianym zapałem, by płonąć potem jak trawa na wiosnę, wypalana przez głupków wiejskich, miejskich i nijakich. Chcemy dobrze, a wychodzi ... jak zawsze. Oto parę dowodów z poletka kościelnego:

I. Wielowyznaniowa kaplica na stadionie narodowym

Miesiąc temu dowiedzieliśmy się o otwarciu kaplicy w kompleksie stadionu narodowego:



Inspiracją dla nas była postawa Papieża Jana Pawła II, który w trakcie swojego pontyfikatu wielokrotnie zwracał uwagę na to, jak ważny jest dialog między wyznawcami różnych religii, dlatego też przygotowując wytyczne dla projektantów spotkaliśmy się z duchownymi różnych religii pytając o najważniejsze kryteria, jakie powinno spełniać miejsce modlitwy.
Użycie wszystkich symboli poszczególnych religii, menora, krzyż łaciński oraz krzyż prawosławny w jednej kaplicy jest według przedstawicieli tych religii zabronione. Dlatego ta jedność religii odzwierciedlona została w uniwersalnej symbolice światła. Elementem wspólnym dla każdej religii jest światło, jako powszechnie uznany symbol boskości.

Nie chcę być nadmiernie złośliwy, ale w naszej religji minister (anioł) ds. światła od dość dawna ma konotacje jeszcze bardziej negatywne niż minister (anioł) ds. sportu w rządzie Donalda Tuska i stanowisko to zasadniczo pozostaje nieobsadzone od dość dawna. Nieprzypadkowo również światło nie kojarzy się szczególnie z kościołami romańskiemi i gotyckiemi, a więc z czasami jedności chrześcijaństwa zachodniego. Oświetlanie kościołów i oświecenie Kościoła nie dały szczególnie dobrych owoców duszpasterskich.  

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że kaplica jest praktycznie nieużywana, gdyż  UEFA nie dała akredytacji kapelanom  Możemy cieszyć się, że w  aktualnym turnieju EURO nie wzięła udziału żadna drużyna z kraju islamskiego, ale gdy następnym razem będziemy gościć u siebie reprezentantów Turcji czy innej Francji, może przydarzyć się to, co podczas Pucharu Afryki


W czasie Pucharu Narodów Afryki piłkarze reprezentacji Egiptu złożyli... ofiarę z krowy. Czy byłoby to możliwe w kaplicy wielowyznaniowej na Stadionie Narodowym?

Piłkarze reprezentacji Egiptu ofiarę z krowy złożyli w lutym 2008 roku, przed ćwierć finałowym meczem Pucharu Narodów Afryki z Angolą. Ubrani w reprezentacyjne stroje, przed wyjściem na trening otoczyli krowę, a jeden z zawodników poderżnął jej gardło. Później mięso rozdano biednym ludziom.

Czy kaplica na Narodowym jest przygotowana na składanie ofiar ze zwierząt? Rzecznik Narodowego Centrum Sportu Daria Kulińska nie chciała uwierzyć, że pytamy poważnie.
- Kaplica jest przystosowana na pewno dla chrześcijan, wyznawców judaizmu czy islamu. Wszystko zostało uzgodnione z przedstawicielami tych religii. Oczywiście jesteśmy tolerancyjny i otwarci na wszystkie wyznania. To jest kwestia dogadania, ustaleń – odpowiedziała dyplomatycznie.

A przecież można było się wykręcić ze współfirmowania kaplicy. Zapewne wówczas projekt w ogóle nie zostałby zrealizowany. Nie każdy cyrk musi mieć kaplicę, choć można bronić jej sensu istnienia w najsłynniejszym polskim tego typu obiekcie, zlokalizowanym przy ul. Wiejskiej w Warszawie.

Czyżby zadziałała magia odwołania do Jana Pawła II? Niewykluczone. Kaplica stadionu narodowego została otwarta i będzie sobie stać. Dobrze, że znajduje się akurat w diecezji, której biskupi z pewnością nie wskażą jej jako ośrodka duszpasterstwa dla wiernych przywiązanych do nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego. Aczkolwiek np. trójmiejscy postindultowcy  wykazaliby się realizmem sprawdzając, jak się ma sprawa kaplicy na gdańskim stadionie

II. Boże Ciało






Kolorowe barwy i ciekawe treści przyciągały wczoraj oczy wiernych, którzy uczestniczyli w procesji Bożego Ciała w parafii św. Antoniego w Krynicy – Zdroju. Można by rzec, że Euro 2012 miało swój początek właśnie tam.  Pierwszy ołtarz przypominał małe przedszkole. Kolorowe baloniki, stołeczki, piaskownica i zabawki, a nad nimi olbrzymi plakat, na którym widniała postać Pana Jezusa otoczonego dziećmi i napis - „Jezus nasz przyjaciel”.

Przy drugim ołtarzu wierni mogli przypomnieć sobie, że każde stworzenie boskie jest darem, bo pochodzi od Boga. Wystrój kolejnego zainspirowany był pracą ratowników z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Prawdziwą furorę zrobił jednak ołtarz numer cztery, którego wystrój nawiązywał do rozpoczynających się Mistrzostw Europy w piłce nożnej.


Facet w śmiesznej sukience zrobił sąsiadom czerwcówkę ! Czy będzie miał moralne prawo, by ich pouczać, jeśli następnym razem sami się zorganizują, co do rozrywek weekendowych i nie uwzględnią w nich wizyty w parafji ?! Czy sam przed sobą uważa, że w odpowiedni sposób uczcił tajemnicę Eucharystji, ów „najbardziej katolicki z dogmatów”, który powinien być rozważany w Święto Najświętszego Ciała Chrystusa ?


III. Kardynał Dziwisz

Wszystko – JAK DOTĄD - przebiły niusy związane z kard. Stanisławem Dziwiszem, poprzez które udało się zdyskontować zachowanie bramkarza Przemysława Tytonia. Tytoń po otrzymaniu czerwonej kartki przez innego bramkarza musiał bez rozgrzewki wejść na boisko z ławki rezerwowych, stanąć między słupkami i bronić rzut karny. Ale zanim to się stało, publicznie się pomodlił. W kilkanaście godzin po meczu poszła w świat wiadomość, co myśli na ten temat arcybiskup Krakowa:

Jednak kard. Stanisław Dziwisz uważa, że o doskonałej obronie w meczu z Grecją decydowały nie tylko umiejętności. Duchowny przyznaje, że modlił się za polskiego bramkarza, gdy dowiedział się, że zastąpi na boisku Wojciecha Szczęsnego.
"Ogromna ulga, gdy dowiedziałem się, że obronił. W duchu dziękowałem Ojcu Świętemu, bo głęboko wierzę, że pomagał mu w tym momencie" - pisze metropolita krakowski na swoim blogu w serwisie rmf24.pl.

Internet zatrząsł się ze śmiechu, choć należałoby raczej zapłakać nad doszczętnem ośmieszaniem kultu błogosławionych i świętych Kościoła katolickiego, poprzez przypisywanie Janowi Pawłowi II każdego pozytywne zdarzenie na ziemi, tej ziemi.

Jako jednostka dociekliwa zajrzałem sobie na kardynalskiego bloga. Są na nim jak dotąd dwa wpisy: Musimy kibicować Polakom 

Piątek, 8 czerwca (12:46)
Jestem człowiekiem, który jest związany z narodem i patriotyzm jest głęboko zapisany w moim sercu. Niestety, dzisiaj mam problem - nie będą mógł usiąść i oglądać meczu - ale będę robił to dyskretnie z ukrycia. Powód jest jeden - mamy dzisiaj doktorat honoris causa kardynała sekretarza stanu Bertone. Niestety, wypadło to w czasie meczu. W każdym razie na pewno wszyscy będą się interesować wynikiem. Ktoś będzie czuwał nad tym.

oraz: Remis to nie porażka

Sobota, 9 czerwca (10:44) 
Tak jak wcześniej pisałem, nie mogłem na żywo oglądać meczu ze względu na wręczenie tytułu honoris causa kardynałowi Bertone. Ale informacje z meczu i tak do nas docierały. Emocje były ogromne. I ja, i inni goście byliśmy na bieżąco informowani o tym, co dzieje się na boisku. Przy obecnej technice jest to możliwe.
Najpierw dostaliśmy informacje, że Polska strzeliła Grecji bramkę. Ogromna radość, nie do opisania. Potem czerwona kartka dla Greków. Ale po kilkunastu minutach dotarła do nas wiadomość, że osłabieni Grecy - w dziesięciu - i tak pokonali polskiego bramkarza. Szacunek - to wspaniały hart ducha greckich piłkarzy. Dla nich radość, dla nas ogromny smutek i żal, bo odebrali nam pewne - wydawało się - zwycięstwo.
Chwila uspokojenia i kolejna informacja, że polski bramkarz Wojciech Szczęsny musi zejść z boiska. Nie wiemy jednak dlaczego… Napięcie rośnie. Po chwili powiedziano mi, że zastąpił go Przemysław Tytoń, który teraz będzie bronił karnego. W sercu i modlitwie wpierałem go z całych sił. Ogromna ulga, gdy dowiedziałem się, że obronił. W duchu dziękowałem Ojcu Świętemu, bo głęboko wierzę, że pomagał mu w tym momencie. (..)

Co z tego wynika ….
-  ręka do góry, kto myśli, że słowa te pisał osobiście kard. Dziwisz ….
- jeśli przez przypadek podniosłeś rękę, mając na względzie ogół zachowań kard. Dziwisza, pomyśl raz jeszcze, jakim cudem dostał on 3 wiadomości w ciągu mniej niż 5 minut …. Byłoby to możliwe, jakby Kardynał przebywał w salonie z gośćmi, a ktoś w pokoju "przez ścianę" oglądałby mecz. Ale nawet jeśli towarzystwo było powiadamiane choćby SMSem, to musiało dostać najprawdopodobniej jedną wiadomość. Nie potrzeba porucznika Colombo, by poczynić tak elementarne ustalenie. Wie o tem każdy, kto komunikował się z kumplami o wyniku meczu piłkarskiego.


Jak archidiecezja krakowska ma sobie poradzić z problemem duszpasterskim x. Piotra Natanka czy x. Tadeusza Kiersztyna, skoro nie jest w stanie opracować prostego tekstu o sporcie ?! Po co kłamać bez potrzeby ? I czy Stanisław kardynał Dziwisz musi mieć bloga sportowego w RMFie ?? ....

piątek, 8 czerwca 2012

Lekcja na Boże Ciało

Lekcją (pierwszem czytaniem) w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego przeznaczoną na uroczystość Bożego Ciała są słowa wyjęte z 1 Listu do Koryntian 1 Kor 11, 23 - 29

Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: "Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje, które za was będzie wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę". Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: "Ten kielich jest Nowym Testamentem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na Moją pamiątkę". Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej.
Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije. 

Warto dodać, że jest to powtórzona, choć minimalnie skrócona treść lekcji, jaką mamy w Wielki Czwartek (1 Kor 11, 20 - 32). Gdyby więc ktoś miał ewentualnie jakieś wątpliwości, czy słowa te są istotne, to trudno o lepszy dowód: są wypowiadane w dzień ustanowienia sakramentów kapłaństwa i Eucharystji.





Tymczasem w posoborowiu są inne czytania. W Boże Ciało mamy obok Ewangelji:

(Wj 24,3-8)
Mojżesz wrócił z góry i obwieścił ludowi wszystkie słowa Pana i wszystkie Jego zlecenia. Wtedy cały lud odpowiedział jednogłośnie: Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy. Spisał więc Mojżesz wszystkie słowa Pana. Nazajutrz wcześnie rano zbudował ołtarz u stóp góry i postawił dwanaście stel, stosownie do liczby dwunastu pokoleń Izraela. Potem polecił młodzieńcom izraelskim złożyć Panu ofiarę całopalną i ofiarę biesiadną z cielców. Mojżesz zaś wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową krwi skropił ołtarz. Wtedy wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno ludowi. I oświadczyli: Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni. Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów.

(Hbr 9,11-15)
Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką - to jest nie na tym świecie - uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy.

zaś we Wielki Czwartek  lekcja z listu do Koryntian jest okrojona (1 Kor 11,23-26)

Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę! Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę! Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.
Napiszę to wyraźnie: słów:

Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije.

nie ma jako czytań w posoborowiu na żaden dzień, w żadnym ze wprowadzonych przez Bugniniego i Montiniego "roków liturgicznych" A, B czy C. Teoretycznie burzyli oni tradycyjny układ katolickich czytań i dołączyli dodatkowe czytanie, by więcej tekstów Pisma Świętego było czytanych wiernym, a w praktyce - dokonali bezmyślnego (tudzież przemyślanego, jak kto woli) zniszczenia organicznej tkanki, jaka wytworzyła się przez półtora tysiąclecia katolicyzmu.

Wyrugowanie zaznaczonych słów św. Pawła to typowa "biała herezja". Niby nic się nie zmienia, ale wprowadza się zupełnie inny akcent, pomijający grzech, winę i możliwość potępienia. Tekst skupia się na darze Chrystusa dla Swojego Kościoła, ale pomija, iż dar ten przeznaczony jest dla odpowiednio przygotowanych duchowo. Stąd nie dziwne, że w posoborowiu zachodnioeuropejskim do Komunji Świętej przystępuje od 80 do 100 % uczestników NOMu. Jest to w pełni zgodne z teologją wyrażaną przez liturgję.

Zmiana układu czytań jest często lekceważona. Niesłusznie! Wprawdzie czytania mają marginalne znaczenie we Mszy, ale destrukcja dotychczasowego układu spowodowała, że cała dotychczasowa homiletyka stała się bezużyteczna. Przez setki lat drukowano dzieła, w których dobrzy kaznodzieje wykładali Pismo Święte. Były kazania dla różnych klas i grup społecznych, dopasowane do poziomu i zainteresowania wiernych. Kapłani powszechnie korzystali z tych opracowań, dzięki czemu przekazywali słuchaczom kazania katolickie. Po deformie posoborowej można było oddać te książki na makulaturę a w ich miejsce wstawić dziełka napisane przez aktywistów Kościoła posoborowego, którzy już zadbali, by przekazać wiernym treści zgodne z duchem Soboru Watykańskiego II.


Wyrugowanie z czytań wersów od 27 do 32 z pierwszego listu św. Pawła do Koryntian mogło zostać nieźle uzasadnione przez dewastatorów posoborowych. Bowiem jak sprawdziłem u eksperta, w liturgji św. Bazylego, stosowanej przez chrześcijan wschodnich, wielkoczwartkowe czytanie również kończy się na wersie 26. Prawda, że na tej podstawie można było dorobić piękne uzasadnienie ? Czerpanie z dorobku chrześcijan wschodnich było jedną z najwygodniejszych pałek, jakimi dewastowano Kościół rzymskokatolicki.

niedziela, 3 czerwca 2012

Pytania w kolorach tęczy

Pojawiło się sporo szczegółów dotyczących sprawy opisanej w poprzednium niusie: Komisja Ecclesia Dei mówi KEPem:

1. Władze dystryktu FSSPX USA oznajmiły, że kaplica zakwestionowana przez komisję Ecclesia Dei nie należy do Bractwa i nie znajduje się w spisie kaplic współpracujących z FSSPX, który jest dostępny na ich oficjalnej stronie internetowej. Od tej pory wszyscy, przynajmniej polscy, bardziej świadomi internetowi sojusznicy Bractwa zaczęli pisać, że "Nic się nie stało, bo była to kaplica sedewakantystów".

2. Amerykańskie fora tradycjonalistyczne pozwoliły na zidentyfikowanie kaplicy, celebransa i całego środowiska. Jest to kościół pw. św. Michała Archanioła w Jacksonville, Floryda a gospodarzem kościoła jest x. Marshall Roberts. Na drugim z wymienionych forów udziela się on jako "Fr. Domenico".

Jest on, wedle własnych słów, inkardynowany do diecezji  i nie ma zaciągniętych kar exkomuniki lub suspensy nałożonych przez własnego ordynarjusza. Równolegle pozostaje w przyjaznych stosunkach z Bractwem św. Piusa X.

3. Informujący o sprawie jako pierwszy blog "Queen of Martyrs Press" twierdzi, że kaplica ta jest wymieniana pośród kaplic na Florydzie afiljowanych przy przeoracie FSSPX pw. św. Tomasza Morusa w Sanford. Informacji tej nie można zweryfikować, gdyż przeoratowy link  nie działa. Nie potrafiłem zweryfikować, od kiedy.

4. Działa natomiast strona internetowa kaplicy  i jest na niej sporo linków do SSPX.

5. Jeśli myślicie, że to koniec konfudujących szczegółów, to się głęboko mylicie. X. Marshall Roberts to postać w tradiświatku o reputacji Jana F. Krohna. Wyrzucony AD 1993 z Instytutu Chrystusa Króla z uwagi na skłonności homoseksualne, ukończył seminarjum FSSPX w USA i błyskawicznie odszedł z Bractwa, by założyć wraz z innymi, podobnymi ex-lefebrystami AD 1998 indultowe Bractwo św. Jana. Grupa ta wsławiła się gigantycznym skandalem homoseksualnym (pedofilskim) w prowadzonej przez Bractwo św. Piotra Akademji św. Grzegorza w Pensylwanii, deprawując znajdujących się tam chłopców. Niedługo potem SSJ zostało rozwiązane, dwaj molestujący kapłani przenieśli się do Paragwaju, a trzeci - niemający bezpośrednich zarzutów pedofilskich - x. Marshall Roberts jest od 2006 r. opiekunem ww. kaplicy na Florydzie.

6. Pominę już detal taki, że w archiwach google znajduje się wypowiedź "Fr. Domenico" na forum angelqueen na temat kaplicy w Jacksonville z 2007 r.: Prowadzę niezależną kaplicę nie dlatego, że nie pragnę utrzymywać kontaktów ze Stolicą Apostolską, lecz dlatego iż Watykan nie podjął żadnych akcyj, gdy odwołałem się od decyzji mojej diecezji, nakazującej mi celebrować Nową Mszę. Stolica Apostolska nie poinformowała mnie nawet, że otrzymała list.

Wypowiedź ta nie musi się kłócić z poprzednim cytatem z x. Robertsa: może po prostu ordynarjusz diecezji Scranton w Pensylwanii "zapomniał" nałożyć kary kościelne na x. Marshalla, dokładnie tak samo jak zapomniał to zrobić abp Ziółek względem x. Romana Kotlińskiego.


7. Znacznie ciekawsze pytania brzmią: dlaczego niektórzy kapłani FSSPX wciąż utrzymują kontakty  koleżeńskie z człowiekiem, na którym spoczywa współodpowiedzialność za kompromitację bractw św. Piotra i św. Jana; z osobą, której wyświęcenie było błędem obciążającym konto bp. Williamsona ?

8. Jak już wspomniałem, osób o reputacji x. Robertsa jest w tradiświatku dosłownie kilka. Czy może być przypadkiem, że jego sprawa jest omawiana w mediach tradycjonalistycznych i w gabinetach komisji Ecclesia Dei w przededniu możliwego porozumienia FSSPX z Watykanem ? Czy będzie dalszy ciąg sprawy ? Czy ktoś przypadkiem nie poprosił o pomoc rzymskich przyjaciół, by spacyfikować część wewnętrznej opozycji ? Póki co, to jest najlepsze wyjaśnienie kuriozalnej odpowiedzi sygnowanej przez prałata Gwidona Pozzo.