Komisja Ecclesia Dei orzekła, iż słuchanie Mszy w kaplicy afiljowanej przy Bractwie św. Piusa X (utrzymywanej przez wiernych, do których przyjeżdza kapłan należący do Bractwa lub inny kapłan tradycjonalista - tułacz) nie wypełnia obowiązku niedzielnego uczestnictwa we Mszy Św. Można pójść na Mszę do piusowców, ale dodatkowo, oprócz Mszy w "oficjalnym" Kościele. Wówczas nie jest to grzech.
Tymczasem niespełna 10 lat temu, a więc za czasów "ciężkiej okupacji" modernistycznej, ta sama Komisja wydała orzeczenie o przeciwnej treści:
- wolno słuchać Mszy św. niedzielnej u piusowców,
- można złożyć drobny datek na utrzymanie kapłana i kaplicy.
Miejmy na uwadze, iż orzeczenia Komisji Ecclesia Dei nie stanowią prawa powszechnie obowiązującego. Powoływanie się na którekolwiek stanowisko rzymian ma znaczenie publicystyczne, lecz nic pozatem. Półtora roku temu np. potwierdzili, że wciąż można stosować we Mszach III confiteor co skomentowałem - jak widać słusznie - w następujący sposób:
Komisja Ecclesia Dei od wielu lat udziela sprzecznych wyjaśnień i zapewne jeszcze nie raz zaskoczy nas negatywnie (jak mówią złośliwi: wiele w niej zależy od tego, kto stempluje i podpisuje list). Nie pełni zatem poprawnie funkcji wyspecjalizowanej komórki liturgicznej Stolicy Apostolskiej, podobnie jak wszystkie kongregacje rzymskie. Nienormalność jest normą w czasie kryzysu.
Ale jeśli coś w treści listu niepokoi, to brak argumentacji. Gdyby chodziło o konkretną kaplicę z uwagi na lokalizację, celebransa, dostępność w najbliższej okolicy Mszy i sakramentów w rytach tradycyjnych dostarczanych przez duchownych znajdujących się, cokolwiek to nie znaczy, w pełnej łączności, mógłbym zrozumieć stanowisko Ecclesia Dei, a nawet, być może go bronić. Jednak niczego takiego nie ma w ujawnionej korespondencji. Przypomina to rozmaite niesławne oświadczenia KEPskich, całej zbiorowości , tudzież pojedyńczych "okazów";
W Gdyni-Karwinach obok marketu TESCO zbudowała nawet kaplicę i pod pozorem wprowadzania liturgii Mszy świętej według mszału św. Piusa V, zaprasza wiernych do uczestnictwa w nabożeństwach sprawowanych przez członków tego Bractwa, które ma charakter schizmatycki, czyli burzący jedność Kościoła.
Gdyby takie dyrdymały plótł jakiś gamoń w wieku emerytalnym, zadekowany od Soboru w sekretarjacie ds. jedności chrześcijan, można by w prosty sposób wzruszyć ramionami nad jego niereformowalnością. Ale jeśli takie rzeczy ostatnio bez opamiętania produkuje watykańska komórka organizacyjna ds. starszej formy rytu rzymskiego, to "wiedz, że coś się dzieje". Jest to szerszy problem i musimy o nim mówić. Dysfunkcja Komisji Ecclesia Dei jest faktem, którego AD 2012 doświadczają również duchowni zupełnie niezwiązani z FSSPX. Gdyby Państwo wiedzieli, jakie odpowiedzi piszą oni np. na zapytania z Polski, przeszlibyście na łacinę bardziej płynną niż mówi sam prałat Gwidon Pozzo.
Współczuję zwolennikom biskupa Bernarda Fellay'a w FSSPX. Dziś muszą racjonalizować obrany przezeń kierunek w najgorszym mszalistyczno-piotrusiowo-indultowym stylu.
P.S. Dodatkowo dziwi sygnatura pisma: Prot. N.61/2010 - wychodzi na to, że sprawa jest rozpatrywana od 2010 r.