piątek, 6 stycznia 2012

Trzej Królowie i ekonomatołki

Przez cały rok próbowałem znaleźć jakieś racjonalne wyjaśnienia dla tezy, według której (vide: wpis sprzed roku ) kolejny świąteczny dzień będzie kosztować Polskę kilka miliardów złotych. Nie znalazłem żadnych rzetelnych badań na ten temat. Okazało się, że metodologja dla tego szacunku jest bardzo kulawa:

Jeśli podzielimy sumę naszego PKB przez liczbę dni roboczych to jeden wolny dzień kosztuje nas 6,666 mld zł, czyli 0,4% PKB

Niesamowita jest bezczelność ludzi wypowiadających te banialuki. Po pierwsze, święto Trzech Króli zostało zamienione za dziwaczny przepis nakazujący oddawać pracownikom wolne dnie za święta państwowe przypadające w soboty. Więc wychodzi mniej więcej „jeden dzień za jeden” każdego roku. Po drugie zaś, o dodatkowym faktycznym koszcie można mówić w szczególności dla podmiotów pracujących na 100 % mocy produkcyjnych. One faktycznie muszą albo zmniejszyć produkcję (i zysk) albo płacić pracownikom za nadgodziny (lub pracę w święto – w przypadku podmiotów pracujących w trybie ciągłym).

Ale w tym roku o sprawie jest nieco ciszej niż przed dwunastoma miesiącami. Może dlatego, że mamy rok przestępny, a zatem obciążenie Trzema Królami bilansuje się poprzez 29 lutego ?! Chyba jednak nie o to chodzi, tzn. ogłupienie społeczeństwa akurat na tym odcinku nie załapało; ludzie polubili tzw. orszaki, jakie są organizowane w miastach; są wdzięczni rządzącym za decyzję wydaną z własnej inicjatywy. Słowem – można spijać miód ze słupków procentowanych poparcia i chwilowo nie trzeba atakować polskiego klerykalizmu.


Pytanie o koszt święta Trzech Króli powinno uświadamiać nam, że można by coś zrobić dla kraju i ograniczyć długość weekendu majowego likwidując obligatoryjny charakter święta 1 maja. Zlikwidujmy je i zobaczmy, czy i ile zyska nasza gospodarka ! Spróbuję zainteresować tematem zaprzyjaźnionych parlamentarzystów – może na początku kadencji odważą się na próbę likwidacji pierwszomajowych złogów po PRL-u ?

Idźmy dalej. Czemu patrzeć na pojedyńcze święta a pomijać wolne soboty ? Wszak jest ich w roku ok. 52, a więc pięć razy więcej niż „zwykłych” świąt państwowych przypadających corocznie od poniedziałku do piątku. Czy rzeczywiście 5 wolnych sobót odpracowanych w „czynie społecznym” załatwiłoby problem tegorocznego deficytu budżetowego Rzeczypospolitej (prawie 35 mld zł) ? Czy likwidacja wolnych sobót zwiększyłaby PKP Polski o jakieś 20 % (52*0,4 %) ? Jestem przekonany, że gdyby było to takie trywialne, to ktoś na pewno zgłosiłby takie pomysły.

„Jakaś” zależność między liczbą dni wolnych a poziomem PKB na pewno istnieje. Ale na pewno nie jest ona liniowa, jak próbują nas przekonywać ekonomatołki. Jutro będę kontynuował ten temat i zajmę się samą ideą „wolnych sobót”.

9 komentarzy:

  1. Szanowny Panie!

    Niektórym kapitalistom ubzdurało się, jakoby mieli prawo rządzić nawet sumieniami osób, które pracują na nich i ich zysk.

    Przykładem jest (zlinkowana na lubelskich stronach kurialnych) informacja o tym, że do okupujących likwidowany zakład pracy (już piąty dzień) osób nie wpuszczono księży, w tym rzecznika Arcybiskupa Lubelskiego:
    Może Pani Redaktor przyczyni się do opamiętania tych, którzy zabronili kontaktu protestujących z księżmi (w tym z rzecznikiem Arcybiskupa Lubelskiego):
    http://ekai.pl/diecezje/lubelska/x50024/lublin-nie-dla-mszy-dla-strajkujacych/

    Księża - np. błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko - byli wpuszczani do osób okupujących zakłady pracy nawet podczas stanu wojennego.

    Może doczekaliśmy czasów, w których kapitaliści faktycznie mogą więcej, niż pozwalały sobie władze za tak zwanej komuny.

    Z poważaniem,

    P.S.:
    Zapraszam na stronę grupy:
    http://www.facebook.com/groups/Ratujmy.Protektora/

    OdpowiedzUsuń
  2. Postulat zniesienia 1 maja słuszny, ale nierealny. Były już takie próby za rządów PiS, ale sam Jarosław Kaczyński się przeciwstawił, twierdząc że "jest do tego święta przyzwyczajony". Tym bardziej nie uda się za rządów obecnych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czcigodny Krusejderze
    Zapewne tego nie wiesz ale na większości polskich wód śródlądowych okres ochronny szczupaka kończy sie 30 kwietnia. Więc w gronie moich kolegów "po kiju" 1 maj jest nazywany żartobliwie "dniem św. Szczupaka". Oczywiście nie jest to powód aby był to dzień wolny od pracy. Mnie znacznie bardziej "uwiera" świętowanie 3 maja na pamiątkę ogrania przez pruską dyplomację stada baranów zwanych postępową i patriotyczna elitą I RP. Zrobić z niczego II rozbiór to naprawdę duże osiągnięcie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Drogiego Blogera :)
    Nie bardzo rozumiem Twego toku myślenia w zaprezentowanej metodologii: "Jeśli podzielimy sumę naszego PKB przez liczbę dni roboczych to jeden wolny dzień kosztuje nas 6,666 mld zł, czyli 0,4% PKB".
    Czynisz zasadniczy błąd, mianowicie traktujesz agregat (tj. stan w danej chwili - suma PKB) jako przepływ (wpływy z tytuły wypracowanego PKB). Przypominam że podstawowy wzór na PKB to: PKB = konsumpcja + inwestycje + wydatki rządowe + eksport - import + zmiana stanu zapasów.
    Jeśli chcielibyśmy wyliczyć wypracowany PKB w danym dniu, należałoby zbadać przyrost PKB rok do roku, a następnie podzielić go przez ilość dni roboczych (nie ilość dni roku). Wynik natomiast byłby pewnym szacunkiem, ponieważ gospodarka podlega rocznym wahaniom (cyklicznym), zależnym od pory roku, branży i struktury gospodarki. Przy czym zimą zawsze dochodzi do lekkiego spowolnienia.
    Dziękuję i pozdrawiam :)
    AMDG

    FraneKsawery

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję WPanu za bardziej szczegółowe wyjaśnienie kwestji, czemu ów zapis to zwykłe hucpiarstwo.

      Pozdrowienia

      Usuń
    2. Ależ skądże..? Proszę tego nie traktować jako 'atak', raczej jako zdrowa krytyka, będąca reakcją na błędne rozumowanie i brak rozeznania w poruszanych kwestiach.
      Po prostu błąd bije po oczach. A wyjaśnienie nie jest szczegółowe, a raczej pobieżne. Tak, więc Pana 'analiza' (o ile to można tak nazwać) jest całkowicie niezasadna i wyrażenie w temacie 'ekonomatołki' obraca się przeciwko Panu.
      Mógłbym dodać, że wzrost PKB w 2011 roku wynosił 4%, co sprawia że wskazany w tekście wynik jest tym bardziej absurdalny.
      Nie wiem czy można, ale może by Pan zmienił wpis dla własnego dobra, bo ujmuje wiarygodności zamieszczanych przez Pana tekstów.
      Dziękuję serdecznie i pozdrawiam :)
      AMDG

      Usuń
    3. Obawiam się, że jest Pan pierwszym moim czytelnikiem, który nie potrafi odróżnić cytatu (z którym się nie zgadzałem) od mojej wypowiedzi, zbieżnej z Pańską wypowiedzią.

      Usuń
  5. Przywrócenie Święta Trzech Króli przy utrzymaniu art. 151¹⁰ Kodeksu pracy może przynieść wręcz zyski w niektórych sektorach gospodarki.

    OdpowiedzUsuń