Paradoksalnie, wbrew wcześniejszem deklaracjom z obu stron, ewentualne porozumienie FSSPX z Watykanem powinno w jaknajmniejszym stopniu dotykać kwestyj powiązanych z wiarą. Nie wszystko w teologii Bractwo jest idealne, ale śmiem wątpić, by akurat te zagadnienia były poruszane i korygowane przez teologów watykańskich. Bardziej obawiałbym się możliwego przesunięcia FSSPX w lewo, tak jak to miało miejsce we wspólnocie tradycjonalistycznej w Campos lub u redemptorystów zaalpejskich.
Jeśli zaś ktoś ma nadzieję, że dzięki porozumieniu (samemu w sobie) dojdzie do nawrócenia Watykanu, to FSSPX ma mniej więcej takie same szanse na sukces, jak miał 10 lat temu Episkopat Polski, gdy w tym celu optował za anszlussem Rzeczypospolitej do Unji Europejskiej. Co z tego wychodzi – wiemy doskonale.
Obserwacja Kościoła powszechnego rządzonego przez Jego Świątobliwość Benedykta XVI wskazuje, że każda chęć korekty błędów czy usprawnienia funkcjonowania powoduje opór. Opór jest powszechny i skuteczny, a papież nie ma instrumentów władczych, by go złamać. Czy nałożono kary na episkopaty niemiecki i np. … polski za ogłoszenie wytycznych sprzecznych z motu proprio Summorum Pontificum ? Czy ukarano setki duchownych z Europy Zachodniej optujących za dopuszczeniem do Komunji Św. rozwodników pozostających „w nowych związkach” ? Czy zostanie złamany skutecznie opór amerykańskich „zakonnic”, kontestujących zalecenia Stolicy Apostolskiej ? (Być może powinniśmy się cieszyć, że analogicznie będzie z wytycznemi zgłoszonemi przez komisję Ecclesia Dei względem Instytutu Dobrego Pasterza. Ale czy na pewno ?).
Skoro nie ma kar za nieposłuszeństwo doktrynie Kościoła i Papieżowi, to możemy być niemal pewni, że prawdziwe są pogłoski o kontaktach progresywnych posoborowców, dążących do storpedowania umowy FSSPX z Watykanem.
Z drugiej zaś strony, patrząc na Bractwo św. Piusa X, widzimy dziś w nim spory zamęt. Jest to bardzo smutne, zważywszy, że od zdjęcia ekskomunik oraz l’affaire Williamson w styczniu 2009 r. Piusowcy nie popełniali znaczących błędów wizerunkowych. Teraz jest ich całe mnóstwo. Dlaczego ?
Na wstępie pragnę zauważyć, że biskupi Williamson i Tissier nie mówią dziś niczego bardziej radykalnego niż przed 5 laty. Kto nie wierzy, niech zajrzy np. do wywiadu z drugim z wymienionych z grudnia 2008 r. Czemu wtedy takie wypowiedzi przechodziły bez echa ?! Czemu wtedy nie nakładano kar za brak szacunku do Papieża i działanie na szkodę FSSPX ?
Bp Fellay byłby niepoprawnym romantykiem, gdyby sądził, że może łatwo przejść od anarchji do jednowładztwa w organizacji powstałej na nieposłuszeństwie względem oficjalnych struktur. Jeśli istotą Bractwa było weryfikowanie i ewentualne „zatwierdzanie” decyzyj papieża przez przełożonego generalnego, to nie możemy się dziwić, iż decyzje przełożonego FSSPX, by obowiązywały, muszą być przyjęte przez grono lokalnych vipów. Narzucanie przez przełożonego generalnego własnego stanowiska obarczone jest ryzykiem rozłamu i wielokroć doświadczał go sam abp Lefebvre, cieszący się nieporównywalnie większym autorytetem od bpa Fellay’a. Wydaje się, że w organizacji tego typu przełożony może znacznie więcej osiągnąć poprzez nagrody i wygrywanie poparcia kluczowych interesarjuszy niż przez jakąkolwiek formę przymusu. Tylko jakieś profity i bonusy byłyby w stanie zdyskontować znaczną utratę władzy i niezależności, jakiej doświadczą lokalni liderzy FSSPX w przypadku zawarcia porozumienia. Bowiem dziś lefebryści funkcjonują w oparciu o sieć prywatnych fundacyj utrzymujących poszczególne struktury krajowe. Wprawdzie w większości z nich jako współzałożyciel figuruje m.in. X. Bp Bernard Fellay, ale każdy, kto ma kontakt z tzw. „sektorem pozarządowym”, wie, że bardzo trudno jest komukolwiek (nawet większości współfundatorów) wpłynąć na działania osoby zarządzającej podmiotem. Nadanie statusu kanonicznego FSSPX dałoby w wielu krajach (zależnie od konkordatów i pozycji Kościoła katolickiego w państwie) dodatkowe narzędzia do sprawowanie nadzoru przez Menzingen.
Być może to jest faktyczna góra lodowa, której czubek widzimy w postaci wyciekającej korespondencji pomiędzy przywódcami Bractwa. Ale jeśli słyszymy, że Przełożony odmówił podpisania zmienionej „preambuły doktrynalnej”, to znaczy, że „spin doktorzy” FSSPX przysnęli lub udali się na wakacje. Przeciek takiej pogłoski z własnego obozu jest niedopuszczalny, bowiem to na Bractwo spada odium niedoprowadzenia do zawarcia porozumienia, niezależnie od tego, że nikt nie zna treści owej preambuły. Zamiast takiej informacji powinna być oficjalna reakcja na:
- chęć KNW dialogowania z trzeba pozostałymi biskupami Bractwa ,
- dochodzące pogłoski o recydywie „sojuszu reńskiego” wymierzonego w porozumienie FSSPX z Watykanem.
W tak kluczowych sprawach, o ile mi wiadomo, bp Fellay się nie wypowiedział. A przecież były one szansą, by wyjść z defensywy. Czemu nie spytać Watykan o gwarancje, że zdyscyplinuje swoich biskupów ? Czemu nie prosić o rozszerzenie motu proprio Summorum Pontificum o nakaz odprawiania Mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w każdym dekanacie – w niedziele i we dnie powszednie ? Czemu nie prosić, domagać się nakładania kar na biskupów nieposłusznych Benedyktowi XVI w zakresie celibatu, antykoncepcji, traktowania rozwodników ? Przecież absurdem byłby (… jest ?) Kościół, w którym 90 % kar kanonicznych nakładanych jest na 10 % tradycjonalistów.
Regulacja statusu kanonicznego FSSPX coraz bardziej kojarzy się z problemem kwadratury koła, co najdobitniej świadczy o tem, że ewentualne pozytywne rozwiązanie nie byłoby z całą pewnością dowodem na zakończenie stanu wyższej konieczności spowodowanego kryzysem Kościoła. Zwłaszcza, że wspominane porozumienie nie obejmie wszystkich wspólnot tradycjonalistycznych i kapłanów niezależnych funkcjonujących dziś w Kościele w identycznym stanie prawnym jak Bractwo św. Piusa X. Nawet, gdy dojdzie do porozumienia, nie będzie to argumentem, aby zamknąć z dnia na dzień wszystkie kaplice „niezależne”, występujące często zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. O ile nie są one prowadzone przez przebierańców w stylu „Bractwa Leona XIII”, tudzież nie prezentują radykalnej opcji sedewakantystycznej, należy je traktować jako tradycjonalistyczne i katolickie.
Cóż zatem można napisać w przededniu kapituły generalnej FSSPX ? Sądzę, że wyhamowały już najbardziej nierozsądne nastroje wyrażające chęć porozumienia. Ale nie to jest najważniejsze, bo przecież teoretycznie mogło (i może!) być zawarte porozumienie na warunkach korzystnych dla całego Kościoła, a więc dla Ojca Świętego, Bractwa i wszystkich katolików dobrej woli. Jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne Bractwa, konieczne jest zamknięcie sporów prowadzonych przez biskupów poprzez blogi, listy dyskusyjne i inne artefakty świata wirtualnego. Przydałby się też list do Ojca Świętego, dziękujący mu za okazywane wsparcie i deklarujący dalsze wsparcie modlitewne oraz zaufanie. To również deklarowali dotąd biskupi opozycyjni względem Przełożonego i mam nadzieję, że nie zrewidują swego stanowiska. Ufam też, że bp Fellay nie wypchnie żadnego z głównych oponentów poza Bractwo.
Czy po kapitule FSSPX strony wrócą do negocjacyj doktrynalnych ? Osobiście nie widziałbym w tem sensu, mając na względzie iż Sobór Watykański II to dziś przeżytek , a współczesne potrzeby duszpasterskie są zupełnie inne. Ale z drugiej strony, można sądzić, iż dialog ten jest bardzo potrzebny … samemu Benedyktowi XVI. Bowiem w posoborowiu nie ma on partnerów do dyskusji na temat Soboru, jego błędów i zagrożeń. Dialogowanie z FSSPX sprawia, że ujawniają się teologowie mający na V2 zdanie może nie identyczne z Bractwem, ale z pewnością diametralnie odmienne od szczęśliwie minionej linji janopawłowej. Czy zatem dialog z Bractwem Św. Piusa X nie jawi się jako najlepszy sposób, aby reinterpretować V2 w duchu hermeneutyki ciągłości ?!
Gdyby tak było, oznaczałoby to najlepszą wiadomość dla Piusowców. Bowiem uzyskanie nieoficjalnego statusu sparingpartnera Benedykta XVI zmniejszyłoby znacznie ciśnienie związane z negocjacjami. Ich celem nie byłoby porozumienie, lecz … negocjowanie. Sparingpartner byłby w pewien sposób „pompowany”, by rósł jego prestiż i pozycja. To byłaby taka „mała stabilizacja” po watykańsku. I najdobitniejsza różnica między Janem Pawłem II a Benedyktem XVI: od dbania o iluzoryczną jedność do pragmatycznego, choć niestety powolnego i stopniowego wyjaśniania błędów.
Bardzo bym chciał, aby doszło do porozumienia. Jednak, te wszystkie wewnętrzne, ostatnie ataki na Benedykta XVI świadczą o tym, że nie ma On realnej władzy w Kościele. Biskupi w sprawie Bractwa, poczekają, tzn, poczekają na śmierć Papierza. A później się zobaczy.
OdpowiedzUsuńJeśli nie ma On realnej władzy w kościele, Niech zdejmie sombrero i idzie do domu:)))
OdpowiedzUsuńCzcigodny Krusejderze
OdpowiedzUsuńJeśli w państwie będącym monarchią absolutną dworacy olewają i sabotują decyzje władcy to jest tragicznie. A fakty o których piszesz przypominają mim stary radziecki dowcip.
Milicjanci zatrzymali i zaciągnęli do komisariatu malkontenta głośno narzekającego na braki w sklepach podstawowych towarów. Oficer dyżurny był w doskonałym humorze więc zamiast go aresztować, kazał dać mu kilka pał i wyrzucić na ulicę. Obity malkontent podniósł się z chodnika i powiedział:
Jest gorzej niż myślałem. Nawet naboi nie mają!
Pozdrawiam serdecznie.
Szlachetny Stary Niedźwiedziu Twoje uwagi w tej kwestyi są nader trafne.
UsuńW sumie chyba tylko wielcy optymiści spodziewali się jakiegoś "pojednania". Nie chciałbym tu jakoś głosić tez apokaliptycznych ale trudno obecnej sytuacji nie odnieść do orędzi z Akita:
OdpowiedzUsuń"Działania diabła przenikną do Kościoła tak, że kardynał stanie przeciwko kardynałowi, a biskup przeciwko biskupowi"
U A.K. Emmerich z kolei mamy zupełnie nie przystające do obecnych czasów:
"zobaczyłam nowego papieża zbliżającego się z procesją, był on o wiele młodszy i surowszy jak poprzedni papież ... Przedtem aniżeli papież zaczął tę uroczystość przygotował już swych ludzi, którzy usunęli całkiem bez sprzeciwu wielką ilość znacznych i mniej znacznych duchownych. I widziałam, że opuścili oni zebrania, ze złością i szemraniem. I wziął do swej służby całkiem innych ludzi, duchownych i świeckich"
Jeszcze trzeba będzie czekać i nie wiadomo ile pontyfikatów a na razie trzeba korzystać z tego co jest, sakramenty u FSSPX są ważne tak czy siak.
Idzie wiosna Kościoła. Niech żyje Ks. Dr Hab. Piotr Natanek!
OdpowiedzUsuń